Fot. iStock

Materiał promocyjny

Nie każdemu w różu do twarzy. Sposoby na pielęgnację skóry z tendencją do zaczerwienienia

Lekko zaróżowione policzki wyglądają dobrze tylko po użyciu kosmetyków do makijażu. Jeśli na co dzień towarzyszy nam rumień to lepiej poszukać pomocy u dermatologa. Mogą być to pierwsze objawy trądziku różowatego, czyli choroby z którą zmaga się coraz więcej z nas. Można ją wyleczyć, dlatego warto jak najwcześniej postawić właściwą diagnozę.

Jesienią coraz więcej z nas zauważa na twarzy zmiany skórne. Borykamy się z przebarwieniami, cera ma poszarzały odcień, pojawiają się zaskórniki, ale jednym z najtrudniejszych problemów są pękające naczynka i rumień, które doprowadzają do powstania trądziku różowatego. Prawdopodobnie już nawet 40 milionów osób na świecie cierpi z jego powodu, a w większości problem dotyczy kobiet po 30 roku życia. Za ten stan możemy obwiniać geny, ale wiele zależy od naszego trybu życia. Na wygląd skóry wpływa m.in. niewłaściwa dieta, bogata w nadmiar mięsa i cukru, jednak głównym grzechem jest ekspozycja na słońce. Dawniej skórę naczynkową mieli głównie rolnicy, pracujący w polu, a dziś to częsty skutek wyjazdów zagranicznych. Skóra typowej Polki nie jest przyzwyczajona do gorącego, południowego słońca, więc gdy dodatkowo zapominamy o kremie z filtrem, pojawiają się naczynka i rumień. Po wakacjach coraz więcej z nas cierpi więc z powodu kłopotów ze skórą. To moment, w którym warto udać się do dermatologa, bo leczenie na własną rękę może nam jeszcze bardziej zaszkodzić.

Kruchy czas dla skóry

Zaczyna się dość niewinnie. Twarz rumieni się pod wpływem emocji, lub ciepła, ale po chwili wszystko znika. Wokół nosa pojawiają się z kolei delikatne pajączki. Przy takich objawach zwykle mówimy o cerze naczynkowej, ale gdy niewłaściwie ją traktujemy ten stan doprowadza do trądziku różowatego. Nie ma on nic wspólnego z klasycznym trądzikiem, dlatego tak ważna jest właściwa diagnoza.

Na początku rozszerzone naczynka spowalniają przepływ krwi, przez co powstają stany zapalne. Twarz jest wtedy bez przerwy zaczerwieniona, a dodatkowo mogą na niej pojawiać się zmiany ropne, grudki. Tymczasem nieleczony trądzik różowaty doprowadza do przerostu skóry i gruczołów łojowych, m.in. na policzkach, czy nosie. To z kolei prowadzi do znacznego powiększenia się tych części twarzy, czego nie da się już w żaden sposób skorygować nawet najlepszym makijażem. Dlatego, by nie doprowadzić do takiego stanu, już przy pierwszych objawach, czyli czerwonych policzkach, czy rumieniu, zgłosić się do dermatologa. Takie zmiany nie znikają samoistnie, dlatego potrzebna jest fachowa pomoc.

Czerwony alarm

Już pojawienie się pojedynczych pajączków, czy tendencji do zaróżowionych policzków, powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza. Skóra z takimi objawami jest wyjątkowo delikatna i może ją podrażniać bardzo wiele czynników. Z pewnością nie służą jej zmiany temperatur, bo szok termiczny sprawia, że naczynka krwionośne na przemian kurczą się i rozszerzają. W efekcie powiększają się na stałe, co skutkuje pojawieniem się trądziku różowatego.

Taka skóra źle więc reaguje na upały, jak i mróz, nie służy jej pobyt w saunie, czy kriokomorze. W nadchodzącym okresie grzewczym, rozkręcone kaloryfery również są przyczyną kłopotów naczyniowych. Jednocześnie tak wrażliwa cera jest bez przerwy narażona np. na kontakt z niewidocznymi roztoczami, co dodatkowo odpowiada jej stan zapalny. Dodatkowym czynnikiem zaostrzającym rumień jest też brak umiaru. Dziś lubimy testować na sobie wiele kosmetyków, niekoniecznie patrząc na ich skład. Tymczasem delikatna cera ze skłonnością do trądziku różowatego potrzebuje dosłownie kilku preparatów z dość krótką listą składników na etykiecie. Zbyt mocno pachnące kremy, toniki, które mają w składzie alkohol mogą dodatkowo ją podrażniać. Wielu lekarzy radzi nawet mycie takiej skóry przegotowaną, lub butelkowaną wodą, bo bywa, że cerze szkodzi nawet kranówka. Obowiązkowa przy takiej cerze jest ochrona przeciwsłoneczna przez cały rok. Promieniowanie UVA jest aktywne nawet w pochmurne dni, dlatego krem z filtrem to must-have. Wizyta u dermatologa pomaga uniknąć złych nawyków, które wpływają na pogorszenie stanu skóry. Ma to też duże przełożenie na nasze samopoczucie.

Dzięki akcjom „bodypositive” coraz więcej osób na świecie nie wstydzi się swojego wyglądu. Na Instagramie furorę robią akcje typu „Rosacea - no filter”, gdzie chorzy na trądzik różowaty pokazują się bez filtra i makijażu. Jednak rzeczywistość bywa także inna, zwłaszcza w Polsce. Psychologowie często podkreślają, że wszelkie choroby skóry znacznie wpływają na nasze samopoczucie i relacje z innymi. Nie inaczej jest przy trądziku różowatym, dlatego takie osoby często izolują się od społeczeństwa, celowo szukając tylko możliwości nauki, czy pracy zdalnej. Odbija się to także na ich życiu towarzyskim, bo cały czas czują się obserwowane, wręcz naznaczone. Nie oceniają dobrze swoich umiejętności, czy wiedzy, ponieważ cały czas czują, że uwaga innych skupia się na zmianach na ich twarzy. To kolejny powód, dla którego tak ważna jest wizyta u dermatologa, bo trądzik różowaty naprawdę można wyleczyć. Teraz coraz więcej specjalistów dodatkowo działa w porozumieniu z innymi specjalistami, m.in. kosmetologami, dietetykiem, a także psychologiem. A działając w takim składzie, znacznie szybciej można osiągnąć świetne efekty. Dodatkowo tylko lekarz może zalecić dokładnie krok po kroku, jak postępować z cerą ze skłonnością do naczynek i trądziku różowatego, a to nie jest tak oczywiste, jakby się mogło wydawać.

Kampania, która pomaga

Trądzik różowaty to jedna z częstszych chorób skóry, ale tak naprawdę wciąż wiele osób próbuje sobie z nim radzić na własną rękę, co jest dużym błędem. Szukanie magicznych sposobów w internecie na pojawiające się krostki, grudki i rumień często pogarsza sytuację. Stosowanie niesprawdzonych preparatów może powodować stany zapalne oraz zaostrzenie rumienia. Dlatego tak ważnym aspektem do wyleczenia jest wizyta u specjalisty. Od 2018 roku zachęca też do tego kampania „Róż się do lekarza” zainicjowana przez Instytut Komunikacji Zdrowotnej we współpracy z Polskim Towarzystwem Dermatologicznym. Dzięki niej coraz więcej osób na własnej skórze przekonuje się, że pomoc dermatologa jest kluczem do całkowitego wyleczenia. Na stronie kampanii: rozsiedolekarza.pl można rozwiązać specjalny test, dzięki któremu można dowiedzieć się, czy nas także dotyczy problem. Ponadto przeczytamy, dlaczego nie warto odkładać wizyty u specjalisty nawet o jeden dzień dłużej. To klucz nie tylko to ładniejszego wyglądu, ale przede wszystkim samopoczucia i zdrowego trybu życia.

Materiał promocyjny Galderma Sp. z o.o.

Reklama