Mam astygmatyzm, czyli skrzywienie rogówki. Ze względu na wadę wzroku, powinnam je nosić przez cały czas, ale moje oksy zakładam tylko do czytania i pracy przed komputerem dlatego, że po prostu mi się nie podobają. Nie są to markowe oprawki. Kiedy kupowałam je trzy lata temu, wybrałam najprostszy i najlżejszy model, jaki znalazłam w salonie optycznym. Jednak teraz przymierzam się do kupna nowej pary i myślę, że tym razem trendy okularowe będą miały dla mnie większe znaczenie.
Konieczność kupna pierwszych okularów optycznych okazała się dużym przeżyciem. Wzrok pogorszył mi się do tego stopnia, że pod koniec pracy przestawiałam widzieć wyraźnie. Oprawki ufundował mi - uwaga, niespodzianka - mąż. Są marki Dolce&Gabbana. Wybrałam je nie ze względu na napis z boku, ale fakt, że naprawdę wyglądałam w nich najlepiej, poza tym były lekkie i wygodne. Proces przyzwyczajania się do pracy w czymś na nosie wciąż trwa. Z moim losem już się prawie pogodziłam.
Okulary są dla mnie bardzo ważne - jak dla każdej pół-ślepej osoby. Stanowią nieodłączny element mojej twarzy - choć przez wiele lat nosiłam soczewki to teraz bez okularów na nosie wyglądam jakoś łyso. Zabawny fakt: moja starsza córka ponieważ wychowywała się w otoczeniu samych okularników przez jakiś czas reagowała zdziwieniem na widok ludzi bez okularów...
Skoro o córce mowa: dzieci to potworni niszczyciele oprawek. Te, które noszę teraz - cudowne czerwone MaxMary - są krzywe i lecą na jedną stronie, bo któraś z córeczek sprawdzała w brutalny sposób ich wytrzymałość. Nie wytrzymały. Podobnie jak ostatnie trzy pary (nieodżałowane Ray Bany - połamane w drobiazgi i kolejne o tak porysowanych szkłach, że nic przez nie nie widać). Chodzę więc w tych kochanych krzywych oksach, bo nie umiem znaleźć w sobie dostatecznej motywacji na zrobienie nowych. Ich los jest z góry przesądzony.
Lubię moje okulary. Dlaczego? Bo pasują do mojego kształtu twarzy, włosów i stylu. Są klasyczne i uniwersalne, dzięki czemu nie gryzą się z ubraniami. Niestety, nie mam pojęcia jaki to model. Są to okulary marki Cacharel. Używam ich głównie do pracy przy komputerze. Na wiosnę chętnie bym jednak zainwestowała w kolorowy model.
Okulary noszę od 3 lat kiedy to okulista przepisał mi je do pracy. Wybrałam duże, czarne oprawki. Nie jakieś markowe, ale najzwyklejsze. Powinnam mieć je na nosie 8 godzin dziennie, ale z tym jest różnie. Moim głównym problem jest utrzymanie ich w czystości, wiecznie odbite palce oraz smugi. Z pomocą, niestety nieregularną przychodzi kolega z pracy.