Trudno polubić tę dziewczynę. Ostrze internetowej satyry od lat udowadnia, że Kristen zbudowała całą aktorską karierę na... dokładnie dwóch minach. Najgorsza jest jednak mina nr 3, którą młoda aktorka dumnie prezentuje na salonach. Kristen równie dobrze mogłaby wytatuować sobie "HATE" na czole.
Jednak w sesji dla W Magazine wygląda ślicznie. Zobaczcie ulepszoną wersję smętnej Belli ze "Zmierzchu"!
Zdjęcie okładkowe sygnalizuje jaki styl W Magazine zaproponował dla Kristen. Aktorka wygląda tak uroczo w retro-tapirze i makijażu a la lata 60., że... ledwo przypomina siebie. W wywiadzie Kristen wspomina, że jej uroda już w dzieciństwie nie uchodziła za klasyczną:
Aktorkę ubrano między innymi w szyfonową suknię Gucci, bardzo podobną do kreacji które dom mody zaprojektował dla wokalistki Florence Welch. Kristen otwarcie mówi, że trudno jej być kobiecą w klasycznym tego słowa znaczeniu:
To nasze ulubione zdjęcie Kristen. W ogóle nie przypomina na nim Belli Swan ze "Zmierzchu". W wywiadzie aktorka wspomina początki przygody z sagą o wampirach:
Portret z pierścieniem to jedyne ujęcie, na którym aktorka przypomina samą siebie. Zdjęcie utrwaliło nawet słynną nienawistną minę Kristen. Niestety dziennikarka nie pyta aktorki o jej stosunek do sławy i taktykę PR-ową. Pół wywiadu dotyczy ostatniej części "Zmierzchu" i pożegnania z rolą.
Aktorka w charakterystycznym dla siebie stylu poradziła sobie z pytaniem czy często ogląda siebie na ekranie:
Podoba Wam się sesja z W Magazine czy uważacie, że graficy przesadzili z ulepszeniami?