Wcielenie się w ikonę wszech czasów - Marilyn Monroe - musiało być dla Michelle Williams ("Tajemnica Brokeback Mountain", "Wyspa tajemnic") nie lada wyzwaniem. Tym bardziej, że konkurencja nie spała - równolegle powstawały zdjęcia do ekranizacji głośnej powieści Joyce Carol Oates, "Blondynka", opartej na biografii Monroe i z Naomi Watts w roli głównej.
Już teraz wiadomo, że obie aktorki będą walczyć o tytuł "lepszej" Marilyn XXI wieku. Na razie nie ma jeszcze wielu zdjęć Watts ucharakteryzowanej na Monroe, za to pojawiły się nowe kadry z filmu "My Week with Marilyn", gdzie w gwiazdę wciela się Williams. Widzicie podobieństwo?
Choć Marilyn i Michelle to blondynki, odznaczają się jednak zupełnie innym typem urody. Williams to eteryczna, słodka chłopczyca, podczas gdy Monroe była i wciąż jest symbolem seksu. Ekipa od charakteryzacji musiała dorabiać aktorce biust, a także dawała z siebie wszystko, by jak najbardziej upodobnić ją do legendy kina. Skupiono się na stylizacjach - niektóre stroje Williams (jak np. pastelowa sukienka na zdjęciu) są dokładnym odbiciem tych, w jakich w latach 50' występowała Marilyn i które przeszły już do historii. Efekt deja vu gwarantowany!
Zarzucony na głowę szal i ciemne okulary, a do tego przykrótki czarny sweterek i spodnie w kratkę o długości 7/8 to (obok obcisłych sukienek) jeden z najbardziej charakterystycznych "mundurków" Marilyn. W podobnym stylu ubierały się też Claudia Cardinale, Brigitte Bardot i pierwsza dama USA, Jakie Kennedy. Ta ostatnia była jednak symbolem ponadczasowej klasy, podczas gdy Monroe (romansująca z jej mężem) wybujałego erotyzmu.
Monroe kochała klasyczne, proste płaszcze, najchętniej w czerni, bieli i odcieniu karmelu, oraz męskie trencze. Mocno wiązała je w pasie, by podkreślić swoją figurę klepsydry. Szal i ciemne okulary były stałym elementem dokładanym do prawie każdego casualowego zestawu.
Jednak Marilyn równie często, jak pięknie ubrana, występowała też pięknie rozebrana. Niestety, naszym zdaniem Williams nie udało się oddać tego seksapilu i kobiecości, jakimi emanowała Monroe - wystarczy choćby porównać zdjęcia obu aktorek w wannie.
Tu mamy do czynienia z tym samym problemem. Z jednej strony Marilyn wybiegająca z basenu, niby zakłopotana, a jednak w pełni akceptująca swoją nagość i zdająca sobie sprawę z niesłychanej urody. Z drugiej, zamyślona, eteryczna Williams - choć zupełnie naga, to jednak wcale nie prezentuje się seksownie. Michelle nie ma w sobie tej energii, tego błysku w oku, z jakich słynęła Monroe.
Williams brakuje też zmysłowości, jaką ocieka praktycznie każde zdjęcie Monroe - czy to ze spaceru z psem, czy z planu filmowego, czy z wielkiego przyjęcia. Jak widać, tej zmysłowości nie da się nauczyć i, niestety, nie da się jej też zagrać. ciekawe, jak z tym trudnym zadaniem poradzi sobie Naomi Watts...
Jak oceniacie Michelle Williams w roli najsłynniejszej blondynki świata? Zagłosujcie w naszym sondażu.
Zobaczcie też trailer filmu "My week with Marilyn":