Ogólnie panującą opinię, że ludzie mody to zadufane w sobie i zarozumiałe osoby, przełamuje Alber Elbaz. Dyrektor kreatywny Lanvin, który w tym roku świętuje swoje 10lecie pracy dla paryskiego domu mody, to osoba uwielbiana przez wszystkich, pogodna, uśmiechnięta i z ogromnym poczuciem humoru, która sama siebie nie bierze na poważnie.
Przykładem tego może być fragment jednego z wywiadów, w który projektant zapytany o presję, która wywierana jest na designerów, odpowiedział: "Nie zażywam narkotyków, bo gdybym brał, to pewnie zostałbym ćpunem, bo pokochałbym je. A, że jestem Żydem, to jeszcze do tego zostałbym dealerem!" No i nie zapominajmy o tańcu Elbaza w reklamie Lanvin do hitu Pitbulla!
Alber Elbaz to wyjątkowo utalentowany człowiek o wyjątkowej skromności i hojny, niezwykle hojny! Przy okazji jego wielkiego święta, to on obdarowywał gości prezentami, a nie jak to jest w zwyczaju na odwrót. A jak świętowano podczas pokazu Lanvin?
Na zaproszeniach, Elbaz narysował swoją komiksową podobiznę i bardzo dużo serduszek. Gości poproszono o przybycie na 20.30 do ogromnej przestrzeni La Halle Freyssinet, gdzie w środku czekały na nich wielkie trzy piętrowe lukrowane torty, dużo przystawek i czekoladowy wybieg.
Oczywiście na pokazie nie zabrakło szampana, i było go tam bardzo dużo. Kelnerzy rozdawali go pojedyńczo lub całe butelki szampana wędrowały z rąk do rąk od pierwszego rzędu, gdzie zasiadły takie gwiazdy jak Jessica Alba, Pharell Williams, Tilda Swinton, czy Dita von Teese, do gości siedzących w ostatnim dwunastym rzędzie.
Na wybiegu Elbaz zaprezentował wszystko to co najlepsze. Były suknie w typowych dla Lanvin krojach, z falbanami i wysokimi kołnierzami. Była typowa dla Lanvin czerń oraz kolory kamieni szlachetnych. Kluczowe sylwetki, zaprezentowane na końcu pokazu, projektant urozmaicił pięknymi długimi rękawiczkami, wykonanymi ze skóry, w kolorze intensywnej czerwieni.
Po zakończonym pokazie na wybiegu pojawił się jubilat. Oczywiście cała sala podniosła się i gromkimi brawami nagrodziła projektanta, który ogłosił, że to jeszcze nie koniec show, bo on zamierza zaśpiewać. Piosenkę zadedykował wszystkim tym, którzy pozwolili mu na realizację marzeń. Uprzedził również wszystkich zebranych, że pomimo prób i dobrych chęci jest okropnym śpiewakiem. I tak na sam koniec goście usłyszeli bardzo urokliwą wersję "Que Sera Sera".
I jak tu nie kochać Alber Elbaza?!