Z wielu odcinków współpracy szwedzkiej sieciówki jak dotąd najbardziej zaskakujące były dwie: z Madonną i z Comme des Garcons (fot. powyżej). Wokalistka nie ma już wiele wspólnego z modą, a sama kolekcja nie miała nic wspólnego w rewolucyjnym, odważnym wizerunkiem scenicznym, który wypromował ją i Jean Paula Gautier. Z kolei Rei Kawakubo z Comme des Garcons nigdy wcześniej nie szła na żadne kompromisy. Jej ubrania są dla wybrańców i nie chodzi nawet o zasobność portfela, ale o wyrafinowany gust i upodobanie do odrobiny dziwactwa. Kawakubo zaproponowała H&M kolekcję bardzo w swoim stylu, rekonstrukcyjną, trudną w noszeniu. Ale i tak Comme des Garcons dla H&M było hitem 2008, a zapasy sklepów przetrwały tylko kilka dni.
Martin Margiela to ojciec założyciel enigmatycznego brandu MMM. Pochodzi z Belgii, a projektowania uczył się na Akademii w Antwerpii, razem z grupą projektantów zwaną "The Antwerp 6". W jej skład wchodzili m. in.: Ann Demeulemeester i Dries van Noten, a całą szóstkę łączyło z Margiel upodobanie do dekonstrukcji, eksponowania elementów konstrukcyjnych, fasonów ignorujących sylwetkę.
"Maison Martin Margiela to jeden z najważniejszych i najbardziej wpływowych domów mody ostatnich trzech dekad. Jestem bardzo podekscytowana tą radykalną współpracą, dzięki której wielbiciele mody na całym świecie będą mogli nosić te wyjątkowe kreacje." - mówi Margareta van den Bosch, dyrektor kreatywny H&M.
Niestety, od 2009 dom mody działa bez samego Margieli. Jego obowiązki przejął anonimowy zespół kreatywny, który konsekwentnie trzyma się tożsamości marki. Tak jak sam Martin Margiela, aktualnie projektanci nie ujawniają swojej tożsamości (Margiela nigdy nie pokazywał się publicznie). Anonimowość, ekskluzywność, sekret - te wartości przyświecają MMM do dziś. Modelki często chodzą po wybiegu w nakryciach głowy zasłaniających twarz, a na stronie projektanta mają komputerowo zasłonięte oczy.
Takie podejście ma zaakcentować to co najważniejsze - tkaninę i formę. Znane i podziwiane twarze top modelek tylko odwracałyby uwagę od ekscentrycznych ubrań. Maison Martin Margiela nie stosuje wzorów, wszelkie zdobienia są ograniczone do minimum. Liczy się skrajna surowość czy nawet ostentacyjne niedokończenie. Oprócz pret-a-porter w MMM powstają kolekcje haute couture oraz młodsza, tańsza linia MM6.
Kolekcja wchodzi do wybranych sklepów H&M 15 listopada. Spodziewamy się, że będzie estetycznie trudna dla masowego klienta, ale świadomość wyjątkowości projektów Margiela może przyciągnąć tłumy. Po krzykliwym Versace i (prawie) nielimitowanym Marni, sieciówka chce znów nakręcić pożądanie konsumentów. Na razie możemy podziwiać ubrania MMM w Likus Concept Store i zainwestować w prawdziwego, ekskluzywnego Margielę.
Jak myślicie, czy tak bezkompromisowy dom mody może sobie pozwolić na taką współpracę?