Najnowsza część "Batmana", czyli film "Mroczny Rycerz powstaje", to najbardziej wyczekiwana premiera tego roku. Jakość serii podniósł bez wątpienia team Christopher Nolan (reżyser) plus Christian Bale (aktor wcielający się w główną rolę), zaś ostatnia część - "Mroczny Rycerz" - za sprawą wybitnej roli tragicznie zmarłego Heatha Ledgera obrosła już legendą. Dlatego otrzymanie roli w filmie o Batmanie to teraz największy prestiż. Może się nim poszczycić m.in. francuska aktorka Marion Cotillard, która wciela się w Mirandę Tate. Zdobywczyni Oscara najwyraźniej odegra w filmie więcej niż krótki epizod, bo najważniejszy magazyn świata, "Vogue", poświęcił jej w jednym miesiącu aż dwie okładki - francuskiej i amerykańskiej edycji. Cotillard zainteresowała się też brytyjska "Marie Claire". Jednak, niestety, tylko na jednej z trzech okładek Marion wypadła (w miarę) korzystnie.
Amerykański "Vogue" słynie niestety z bardzo przewidywalnych, komercyjnych, a czasem nawet słabych okładek. Nie wiadomo, czy Annie Wintour już się po prostu nie chce, czy może w pewnym momencie wyczerpały się jej pomysły, czy też wybiera nudne, bezpieczne zdjęcia, by uniknąć kontrowersji i skandalu. Nie chciałaby przecież stracić posady redaktor naczelnej tak, jak przydarzyło się to Carine Roitfeld, byłej szefowej francuskiej edycji "Vogue". Jednak okładkowe zdjęcie Marion Cotillard w sierpniowym "Vogue US" jest tak nieciekawe i, no cóż, brzydkie, że zastanawiamy się, czy Wintour nie powinna rozważyć zmiany pracy... Rozumiemy - chodziło o pokazanie Cotillard w wersji au naturel, ale efekt jest daleki od zamierzonego. Aktorka nie wygląda promiennie ani świeżo. Wydaje się zaś być zmęczona, znużona i zamyślona. Granatowa welurowa marynarka również nie prezentuje się rewelacyjnie - marszczy się i gniecie, a kolor wcale nie podkreśla głębi spojrzenia Cotillard. Czyżby wpadka roku?
Niewiele lepiej jest z okładką brytyjskiej "Marie Claire". W żaden sposób nie wyeksponowano delikatnego uroku aktorki, nie podkreślono jej wyjątkowej, eterycznej urody. Na zdjęciu wygląda jak każdy, nie zwraca uwagi, nie przyciąga wzroku. Mamy też wrażenie, że pudroworóżowy top z baskinką w ogóle nie pasuje do stylu i urody Marion Cotillard - zwłaszcza dlatego, że kolor niemal zlewa się z odcieniem jej karnacji. Co ciekawe, w tej samej bluzce wystąpiła Mila Kunis w sesji dla najnowszego amerykańskiego wydania "Elle":
Najkorzystniejszym zdjęciem Marion Cotillard jest to, jakie zdobi okładkę nowego francuskiego "Vogue". Inspiracje dawnymi kampaniami reklamowymi kosmetyków Christiana Diora są ewidentne, ale może takie właśnie było zamierzenie - w końcu Cotillard jest ambasadorką tej marki. "Vogue" mocno podkreślił piękne oczy gwiazdy, nie wyeksponował zaś ust, dzięki temu całość jest utrzymana w dobrym guście. Ciekawostka: graficy usunęli Cotillard charakterystyczny pieprzyk z czoła. Na okładkach w "Vogue US" i "Marie Claire" był on natomiast na swoim miejscu.
Która okładka Marion Cotillard podoba ci się najbardziej? Zagłosuj w naszym sondażu!