O Lanie del Rey mówi się, że to fenomen muzyczny, jednak wielu krytyków dodaje, że jest to sukces w dużej mierze wizerunkowy. I tu ponownie pojawiają się ludzie, którzy albo kupują jej retro styl w całości albo uważają, że z wielkimi, zmysłowymi (czy na pewno naturalnymi?) ustami, burzą rudych włosów i w kwiecistych sukieneczkach nie do końca wygląda autentycznie.
Włoski Vogue wyraźnie stanął w obronie stylu Lany del Rey - apelując: "Dajcie dziewczynie spokój!". Sesja Ellen von Unverth w mistrzowski sposób pokazuje wszystko, co w stylu piosenkarki najlepsze. Jest zmysłowa, dziewczęca i zabawna.
Wygląda na to, że eyeliner jest jej największym sprzymierzeńcem. Za sprawą kocich oczu oraz zmysłowych póz Lana ma w sobie coś zwierzęcego. Jakby tego było mało na jednym z ujęć trzyma rasowego kociaka.
W porównaniu z sesją z brytyjskiej edycji Vogue'a, w której również pokazano Lanę w stylizacjach retro - tu większe znaczenie zdaje się mieć jej osobowość niż ubrania. Może to zasługa Ellen von Unwerth, która słynie z wydobywania z bohaterów swoich sesji zmysłowości i seksualności.
Z drinkiem i papierosem czy telefonem Lana pozuje na luzie, a z filmu nakręconego podczas sesji można wnioskować, że była to dla niej dobra zabawa.
"Nie czuję żadnej presji ze strony mediów. Wszystko, co mogło być na mój temat powiedziane już zostało" - mówi Lana.
"Jeśli coś mi przeszkadza w tym momencie, to szalone tempo podróży i koncertowania. W tym wszystkim muszę znaleźć czas konieczny do robienia rzeczy, które są dla mnie ważne".