Na pokazie kolekcji Łukasza Jemioła można było poczuć jesienny klimat. Wybieg spowity był jakby mgłą, wodna kurtyna symbolizowała deszcz, a pojawiające się od czasu do czasu sukienki o żółtym odcieniu przypominały opadające w październiku liście. Chociaż ubiegłoroczna kolekcja tryskała kolorami, tym razem dominowały przede wszystkim beże i szarości . Ale w wydaniu Jemioła wcale nie musiały oznaczać nudy. Kreacje nabierały charakteru dzięki drapowaniom, suwakom i takim akcesoriom jak paski i szale. Ubrania wykonane były z tkanin o najwyższej jakości. Projektant korzystał przeważnie z jedwabiu, kaszmiru, a także skóry. Ubrania zostały tak uszyte, aby każdy ich użytkownik mógł nosić je w niepowtarzalny sposób. Są podatne na zmianę i łatwo będzie je skomponować z innymi elementami.
Oferta projektanta staje się bardziej różnorodna. Jemioła nie interesują już wyłącznie sukienki. Klientki mają do wyboru coraz więcej modeli kurtek, spodni czy bluzek. Ciekawe, co powiedzą na jeden z wyrazistszych elementów kolekcji - kożuchy. Pozytywnie zaskakuje fakt, że jesienno-zimowa linia Jemioła to ubrania do noszenia zarówno na wieczór, jak i na dzień. Usatysfakcjonowane mogą być nie tylko panie, które przybyły na pokaz, ale również panowie. Jemioł zaprezentował kilka zestawów adresowanych do mężczyzn. Utrzymane były w estetyce, jaka pojawiła się w damskiej części kolekcji. Do tej pory męskie krawiectwo Jemioł ćwiczył sam na sobie. Wyniki tych eksperymentów można ocenić, patrząc na strój młodego projektanta - ubrania, które nosi, są często jego autorstwa.
Pod koniec pokazu publiczność gromkimi brawami podziękowała Jemiołowi za piękny spektakl, który mógł być estetycznym przeżyciem nie tylko dla sympatyków mody. Udanej kolekcji pogratulowały projektantowi m.in. Kinga Rusin i Małgorzata Socha, które tego wieczoru miały na sobie jego kreacje.
Tekst: Andrzej Grabarczuk
Młoda gwiazda polskiej mody pokazała kolekcję pełną wspomnień z podróży po Australii. Zamsz łączył się z cienką dzianiną, kolory przywołujące spaloną słońcem ziemię, torf czy barwę skały Ayers Rock. Pojawiły się też efektowne kreacje pokryte frędzlami.
Australijska impresja projektanta to świeże formy, pozostające trochę poza trendami na wiosnę 2012 (z wyjątkiem kolorystyki, częściowo spójnej z trendem afrykańskim). Całość jest jednak konsekwentna i efektowna. Dominowały barwy wysuszonej słońcem, pacyficznej przyrody, a publiczność zachwyciła się ceglastym odcieniem skały Ayers Rock. Pojawiły się też patchworkowe formy etno z widocznymi przeszyciami i kaskady frędzli w naturalnych barwach. Nas najbardziej zachwyciła wyrafinowana zieleń w odcieniu mchu.
Tekst: Natalia Kędra
Pokaz najnowszej kolekcji Łukasza Jemioła odbył się w Galerii Porczyńskich na warszawskim Placu Bankowym. Kolekcja została zaprezentowana w przypominającej rzymskie świątynie okrągłej sali z kulistym sklepieniem. Neoklasycystyczna architektura została przełamana wybiegiem dekorowanym geometrycznym wzorem w stylu art deco. To właśnie styl sztuki i architektury okresu międzywojennego posłużył projektantowi za inspirację, ale nawiązania nie były tak dosłowne jak w przypadku kolekcji Gucci. Geometryczne cięcia i błysk cekinów towarzyszyły charakterystycznemu dla Jemioła niedbałemu stylowi.
Cekiny w polskiej modzie nas już nudzą, ale w tej kolekcji bronią się dzięki kontrastowym zestawieniom z innymi tkaninami oraz intrygującym nieobrębionym brzegom tkanin. Jak zwykle u Jemioła pojawiło się dużo skóry i trochę luźno tkanej dzianiny. Kluczowym konceptem były dwustronne tkaniny pozwalające nosić płaszcze i kardigany na dwa sposoby. Spodobały nam się również płaszczyki wykończone nieregularnymi w formie kołnierzami z futra. Łukasz Jemioł lepiej czuje się w stylu casual, dlatego nie dziwi nas wysyp udanych okryć wierzchnich.
Podejście projektanta do mody wieczorowej jest nietypowe - jego długie suknie nie odsłaniają ciała, są szyte z grubszych tkanin niż u konkurencji. Na polskie warunki sprawdzają się znakomicie, bo ranga imprez często nie pozwala zaszaleć ze strojną suknią balową. Jemioł zaproponował kolorowe suknie maxi z marszczeniami w talii (w nietypowym dla kolekcji różowym fiolecie i w zieleni) oraz kreacje ze srebrnymi cekinami. Żeby uniknąć balowego napuszenia, cekinom często towarzyszą długie rękawy i golfy. Nawet srebrna kreacja finałowa, mimo sporego wycięcia na plecach, szczelnie przykryła szyję Kamili Szczawińskiej.
Tekst: Natalia Kędra
W polskiej modzie zapanowała nowa moda, zwie się Basic. Powód? Zapewne niekwestionowany sukces Roberta Kupisza- t-shirty z orzełkiem i moda na niewymuszony casual.
Pokaz Łukasza Jemioła był na łódzkim Fashion Weeku wydarzeniem piątkowego wieczoru i nie ma co oszukiwać, ja również czekałam, bo osobiście uwielbiam projekty Łukasza i mam nadzieję, że kiedyś znajdą się w duże ilości w mojej garderobie.
Długo zapowiadana kolekcja Łukasz Jemioł BASIC, miała być czymś wyjątkowym i bez wątpienia jest. Nowe projekty skierowane zostały do tych wszystkich, którzy cenią wygodę i dobre krawiectwo za które nie trzeba płacić zbyt wygórowanych pieniędzy - luźno pojmowana alternatywa dla sieciówek.
Ciekawa kolekcji przed pokazem wybrałam się do FW Showroomu, gdzie można kupić i obejrzeć "bejzik". Rzeczywiście, linia to proste kroje, modułowe rozwiązania, które możemy zestawiać ze sobą w dowolny sposób, stonowana kolorystyka i dobrej jakości materiały. Niestety "jemiołowy bejzik" trochę kosztuje- sukienka 900 zł, tunika 800 zł, no trudno... Cała reszta mnie nie zawiodła.
Na pokazie pojawiły się tłumy, ledwo można było się dopchać, niestety niektórym nie było dane wejść. Pokaz poprzedził krótki film, będący kampanią nowej linii. Wyszło fajnie, bo do współpracy projektant zaprosił modeli oraz znajomych, między innymi Lucynę Szymańską i Patricię Kazadi. Łukasz i Kasia Sokołowska zamienili wybieg w ulicę, po której w parach, luźno i radośnie spacerowały modelki i modele oraz tzw. non models a wśród nich między innymi blogerka Jessy Mercedes oraz jedna z córek Kingi Rusin. Wypadło wesoło i niewymuszenie. Pokaz, co prawda krótki, zakończył się wspólnym, wesołym wyjściem razem z Łukaszem Jemiołem, który w podskokach dziękował zebranej publiczności.