Jak pokazują ostatnie sesje, Marion Cotillard to kobieta-kameleon. Jednak mimo że podczas spotkań ze słynnymi fotografami pozwala sobie na coraz więcej, to dopiero w sesji dla grudniowego "W Magazine" odważyła się pójść na całość. Ostry wizaż ma się nijak do delikatnego, niemal eterycznego wizerunku, jaki aktorka prezentuje na co dzień, zaś odważne kreacje, m.in. od ekscentrycznej Iris Van Herpen, odsłoniły nową, szalenie intrygującą stronę gwiazdy:
W Magazine
W towarzyszącym sesji wywiadzie, Cotillard wyznaje, że tak jak jej rodziców, którzy również zajmowali się aktorstwem, najbardziej inspirują ją ponadczasowe ikony kina - Greta Garbo i Charlie Chaplin.
To zdjęcie zrobiło na nas największe wrażenie. Poza pełna dramatyzmu, czerwone tło i warstwy purpurowego szyfonu, zaś w dłoni aktorki kolczasta róża. Czy to ujęcie miało coś symbolizować? Jeśli tak, to ciekawe, co. Może macie jakieś propozycje? Dodajmy, że wspaniała suknia to dzieło Valentino z linii Haute Couture. Nie macie wrażenia, że Cotillard przypomina tu do złudzenia Rooney Marę...?
W Magazine
Czyżby tajemniczy ogród...? Raczej nie. Zdjęcie ukazuje raczej erotyczną, może trochę perwersyjną grę, zaś stylizacja Marion Cotillard ma w sobie coś z filmów dla dorosłych. Nowoczesna kurtyzana? Miłośniczka sado-maso...? A może współczesna dama w lateksie? Żakardowa sukienka o niezwykłym kształcie to dzieło marki Gaultier Paris, zaś pończochy (tak, to są pończochy!) pochodzą z butiku Atsuko Kudo.
W Magazine
Na tym ujęciu Cotillard puszcza do nas oko, sygnalizując, byśmy nie traktowali całej sesji autorstwa Tim Walker dla "W Magazine" nazbyt poważnie. Czarna bluzka z tiulu i z jedwabnym żabotem to projekt Karla Lagerfelda dla Chanel Haute Couture. Pod nią aktorka ma zaś lateksowe body od Atsuko Kudo oraz - ponownie - odważne pończochy sięgające aż do górnej części ud.
Jak podoba wam się Marion Cotillard w takiej szalonej wersji?