Niektórzy twierdzą, że w swojej najnowszej sesji dla "W Magazine" śliczna Emma Stone wygląda trochę jak... Courtney Love. Cóż, na pewno nie jest to komplement, ale z drugiej strony w tym stwierdzeniu jest trochę prawdy. Zwłaszcza na zdjęciu okładkowym - ze względu na charakterystyczną niedbałą fryzurę, jak i outfit (skórzany żakiet i czarny stanik od Marca Jacobsa) - Stone rzeczywiście ma w sobie coś z rock'n'rollowej żony Kurta Cobaina - nie sądzicie?
W Magazine
Zarówno okładka pisma różni się od klasycznych okładek z udziałem gwiazd, jak też image Stone jest zdecydowanie inny od tego, jaki aktorka prezentowała w poprzednich sesjach czy też na czerwonym dywanie. Nie twierdzimy jednak, że sesja z "W Magazine" jest nieudana. Jest po prostu... nieco zaskakująca.
W wywiadzie dla "Vanity Fair" Emma wyznała, jaki film wzrusza ją najbardziej. "Zawsze płaczę pod koniec 'Świateł wielkiego miasta' z Charlie Chaplinem. Echo tego wyjątkowego filmu słychać w każdej kolejnej produkcji o miłości, a także w naszym życiu." Aktorka przyznaje też, że niekiedy naprawdę trudno jest jej występować w dramatach, bo ma wrodzone poczucie humoru, które na co dzień często ratuje ją w różnych sytuacjach. Pozwala również nabrać zdrowego dystansu do otaczającej rzeczywistości. "Dzień bez dobrego żartu jest dniem straconym" - śmieje się Stone.
Na zdjęciu Emma ma na sobie oryginalny satynowy top od Calvina Kleina.
Na kolejnym zdjęciu Emma Stone pozuje w cielistej sukience z jedwabnej organzy od Alexandra McQueena. Nie wiemy, jak wam, ale nam akurat na tym ujęciu aktorka przypomina swoją koleżankę z filmowej branży - Dakotę Fanning. Zdjęcie wydaje się jakby robione "z ręki", nieprofesjonalnie, co tylko nadaje mu siły wyrazu. Emma wygląda trochę, jak księżniczka pod wpływem pewnych używek, która mocno imprezowała poprzedniego wieczora :-). W sumie w takim wydaniu gwiazda prezentuje się intrygująco, niczym awangardowa księżniczka, ale mimo wszystko wolimy jej bardziej "ugrzecznioną" wersję - a wy?