Cindy Crawford udzieliła wywiadu dla "ELLE Canada". W rozmowie poruszono temat zdjęcia, które wypłynęło do sieci w lutym tego roku. Brytyjska dziennikarka opublikowała je na Twitterze, zapowiadając nieretuszowaną sesję modelki w "Marie Claire". Szybko okazało się, że magazyn nie planuje takiej publikacji, a fotografia pochodzi z 2013 r., kiedy Crawford pozowała dla meksykańskiej edycji magazynu. Pojawiły się także wątpliwości co autentyczności zdjęcia. Rozwiał je fotograf John Russo, oburzony, że ktoś zmienił jego pracę w programie graficznym.
Dopiero teraz głos zabrała sama bohaterka afery.
Jeśli tłumaczenia modelki wydają się nieprzekonujące, potwierdzenia jej doskonałej formy można szukać na prywatnych zdjęciach z mediów społecznościowych albo w na stronach "ELLE". Sesja okładkowa (retuszowana) pokazuje 49-latkę w bardzo dobrym świetle.
ELLE Canada
Niedoskonałości na skórze modelki nie zobaczycie także na zdjęciach zza kulis sesji.
Przykład Cindy Crawford doskonale pokazuje, że Photoshop może służyć nie tylko do ulepszania rzeczywistości - może ją także dowolnie zniekształcać. Dorobienie fałdek na brzuchu i udach modelki jest dla grafika dziecinnie proste. Czy krostki na twarzy Beyonce też powstały w programie graficznym? Niedoskonałości cery wokalistki widzimy na zdjęciach opublikowanych w lutym na blogu jej fanów, "Beyonce World". Potężna porcja plików to odrzuty z sesji reklamowych dla marki L'Oreal.
Zdjęcia Beyonce są prawdopodobnie prawdziwe. Gwiazda nie zaprzeczała ich autentyczności, postanowiła po prostu nie komentować sprawy. Nie demonizujmy - ujawnienie kilku wyprysków i zmarszczki śmiechu nie powinno zaszkodzić jej karierze. Reklamy kosmetyków to też specyficzny gatunek fotografii - żaden inny nie przyzwyczaił odbiorców do tak mocnej obróbki graficznej.
Photoshopowe afery regularnie przytrafiają się Madonnie. 57-letnia królowa pop jest przekonana o swojej wiecznej młodości (widzieliście teledysk do "Bitch, I'm Madonna"?), co tylko prowokuje hakerów do działania. Nieretuszowane (?) zdjęcia gwiazdy wyciekały do sieci kilkakrotnie. Najbardziej znane przypadki pochodzą z 2010 r., kiedy Madonna wystąpiła w kampanii Dolce & Gabbana (powyżej) oraz w sesji dla magazynu "Interview" (te zdjęcia wypłynęły dopiero kilka lat później).
Pięć lat temu o żylastych ramionach Madonny rozpisywało się "Daily Mail", ale nie brakowało też głosów w obronie wokalistki. The Examiner poprosiło grafików o profesjonalną ocenę zdjęcia. Ci wskazali, jakich narzędzi Photoshopa użyto, by podkreślić wystające żyły i przekrwione oczy wokalistki. Bardziej przekonujący wydaje się więc wyciek z 2014 r., wspomniana sesja z "Interview". Ujawnione z opóźnieniem zdjęcia pokazują m. in. zmarszczki wokół oczu Madonny, zupełnie naturalne u osoby po pięćdziesiątce.
who is the shady person who released these unretouched Madonna pics? http://t.co/wagqLj2Q7b pic.twitter.com/CzsIf6IUHQ
? Scott Shaw (@TheBigPapaSmurf) listopad 20, 2014
W kwietniu 2014 r. serwis Jezebel.com ujawnił nieretuszowane zdjęcia Lady Gagi. Pochodziły z kampanii marki Versace i nie trzeba wspominać, że bardzo odstawały od ostatecznej wersji. Twórcom reklamy dom mody zależało na efekcie naturalnego makijażu z prawie niewidocznymi brwiami i rzęsami, konieczna była więc mocna obróbka graficzna. Za mocna, stąd zamieszanie, które wywołało ujawnienie oryginałów.
mat. prasowe Versace
W autentyczność nieretuszowanych zdjęć Gagi jesteśmy skłonni uwierzyć. Dlaczego? Wokalistce nie "dorobiono" żadnych niedoskonałości (cellulit, wypryski), nie dodano jej kilogramów. Po prostu wygląda jak przeciętna kobieta, a nie gwiazda o dopracowanym do perfekcji wizerunku.
kolaż Lula.pl / Jezebel.com / mat. prasowe Versace
Jeśli okropne zdjęcie gwiazdy może być dziełem grafika, to czy zawsze powinniśmy podchodzić z rezerwą do słów "bez retuszu"? Ta formułka wydaje się złotym przepisem na rozgłos dla kampanii reklamowej ubrań czy kosmetyków. Na autentyzm postawiła m. in. bieliźniana marka Aerie. Sesję pod hasłem "prawdziwe kobiety bez Photoshopa" przedstawiła jako zdrową alternatywę dla plastikowej estetyki Victoria's Secret.
W Polsce kampanię bez retuszu przygotował butik z luksusową odzieżą Moliera 2, jednak zdjęcia z udziałem Agnieszki Szulim wyglądały... podejrzanie dobrze. Sesję pokazywaliśmy w Lula.pl, jednak żaden z komentujących czytelników nie uwierzył w urlop grafika.
Moliera 2
Kontrowersje i skandaliki z Photoshopem w tle pokazują jedno - nie należy wierzyć niczemu i nikomu, obraz kłamie. Paradoksalnie, rozwój cyfrowych mediów doprowadził do tego, że możemy obejrzeć z bliska nawet największe gwiazdy Hollywood, ale prawdę zobaczymy tylko "na żywo". Pamiętajcie o tym następnym razem, gdy tabloidy pokażą zdjęcie cellulitu top modelki albo marka kosmetyczna przygotuje kampanię magicznego kremu na noc "bez retuszu".