Czasy brudnych butów, kiczowatych krawatów i podrabianych torebek minęły już bezpowrotnie. Nie znaczy to jednak, że politycy są bezbłędnymi wzorcami stylu. Oto przegląd ostatnich gorących dyskusji wokół politycznego dress code'u. I wnioski, które przydadzą się nie tylko posłom i ministrom...
Spory o styl ubierania się polityków powracają z zaskakującą regularnością. W maju z powodu regulacji stroju reporterów pracujących na Wiejskiej, teraz - przy okazji dekoltu i wzorzystych pantofelków Theresy May.
Frank Augstein (AP Photo/Frank Augstein)
Nowa premier Wielkiej Brytanii ma słabość do czółenek w panterkę, a podczas przemówienia na 10 Downing Street zaskoczyła media dość odważną małą czarną. Na Twitterze zawrzało, bo wielu internautów poskarżyło się, że przez dekolt pani premier nie mogło się skupić na jej przemówieniu.
Apparently a striking first speech as PM from Theresa May. I couldn't concentrate. Horribly transfixed at that bit of cleavage...
? David Float (@IheartBAE) 13 lipca 2016
Notabene, dekolt niespełna 60-letniej polityczki miał już swój moment medialnego triumfu, gdy w marcu Theresa May zdominowała narady budżetowe w czerwonym komplecie z jeszcze większym wycięciem.
I'm sorry but we're missing the main point here...how low is Theresa May's top?! Inappropriate much?! ?? #Budget2016 pic.twitter.com/eckyw6yqDi
? Laura Cotton (@Cotton1992) 16 marca 2016
Ponownie postawieni przed problemem politycznego biustu, skonfundowani dziennikarze postanowili skupić się na wykwintnym stroju męża May. Pochwały garnituru Philipa Maya wydają się jednak na wyrost, bo przydługie nogawki wyraźnie marszczyły się na jego butach.
Frank Augstein (AP Photo/Frank Augstein)
Abstrahując od "afery dekoltowej", trzeba przyznać, że brytyjska premier z małżonkiem prezentują się bardzo schludnie i mogliby udzielać Polakom korepetycji ze stylu. Bo nad Wisłą ze strojem polityków jest znacznie gorzej...
Wpadki w wizerunku polskich polityków - najczęstsze problemy
Jeśli dekolt Theresy May was szokuje, na pewno ze świętym oburzeniem wspominacie kampanię prezydencką SLD. Magdalena Ogórek dokonała dotąd niemożliwego - jednocześnie ubiegała się o urząd i pozowała na bankietowych ściankach. I o ile jej zgrabny strój od La Manii bardzo pasował do okazji (w podobnym pojawiła się Anja Rubik na poprzednim pokazie marki), nie licował z powagą urzędu, o który się starała była polityczka.
JERZY CHABA
Obecnie Magdalena Ogórek jest osobą prywatną i zachęcamy ją do eksponowania doskonałej sylwetki. Nie sposób jednak zapomnieć, jak do świata władzy wprowadziła głębokie dekolty i minispódniczki. Wraz z nią, ten trend zniknął z publicznych wystąpień polityków, prawdopodobnie na stałe.
Czego możemy się nauczyć od Magdaleny Ogórek? Dekolty i mini są OK, ale warto je porzucić, jeśli planujemy zmienić zawód na bardziej poważny i odpowiedzialny. Dodatkowo - nigdy, przenigdy nie pojawiajcie się na cmentarzu w krótkiej sukience. Nie pasuje do otoczenia, grozi zapaleniem przydatków.
Problem zbyt dużych marynarek to w Polsce problem powszechny. Nasi panowie często znacznie bardziej cenią sobie wygodę niż elegancję. Niestety, workowaty garnitur zawsze wygląda niechlujnie, jak cudzy ubiór, przysłany w paczce z Ameryki. Zilustrujmy ten ważki problem podlinkowując tu najbardziej trafny mem w historii mody męskiej.
Dla wyjaśnienia, podpis do obrazka po lewej to "ma dobrą pracę", a po prawej - "ma wezwanie do sądu". Prawidłowo dobrany garnitur jest bowiem nośnikiem najważniejszego dla polityka kapitału - zaufania społecznego. Zdajemy sobie sprawę, że problem z doborem garnituru rośnie wraz z tuszą, jednak minister Waszczykowski naprawdę mógłby postarać się lepiej. Jego marynarki nie maskują brzuszka, a tylko optycznie dodają kilogramów.
Co zaskakujące, mówimy tu przecież o polityku z długą karierą dyplomatyczną, który niejeden garnitur i smoking już zużył. Być może przepastne ramiona ministra mają w obywatelu budzić poczucie bezpieczeństwa, wrażenie otoczenia ojcowską opieką?
SŁAWOMIR KAMIŃSKI
Czego możemy się nauczyć od Witolda Waszczykowskiego? Wybierania prawidłowego rozmiaru marynarki. Najważniejsze, żeby nie marszczyła się na ramionach. Mocne wgłębienie pod wszyciem rękawa świadczy o zbyt małym rozmiarze, bulwka na ramieniu - o zbyt dużym. Należy także uważać, żeby rękawy nie były zbyt długie i nie zasłaniały dłoni. Niestety, przy niestandardowej sylwetce konieczne może być uszycie garnituru na miarę.
Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Premier Beata Szydło to bez wątpienia najważniejsza beneficjentka wizerunkowych przemian w Prawie i Sprawiedliwości. Ma korzystną fryzurę, swój znak rozpoznawczy (broszka!), nosi ciekawe, ale stosowne kolory. Co więc jest nie tak? Pisaliśmy już o tym, że Prezes Rady Ministrów czuje się szczególnie przywiązana do kompletu w kolorze marsala, porównywanego do strojów Angeli Merkel.
Kwejk.pl
Bordo garsonka poszła chyba w odstawkę pół roku temu, gdy udało jej się zepsuć wrażenie w telewizyjnym orędziu Pani Premier. Obszerne rękawy i sztywne ramiona żakietu nie wyglądały elegancko, a dziwne zagięcie sukienki na dekolcie sugerowało, że może ona być po prostu za duża.
Czego możemy nauczyć się od Beaty Szydło? Nie istnieje coś takiego jak strój, który sprawdzi się za każdym razem. Nasza waga waha się, dyskretnie, ale nieustannie i może się okazać, że ulubiony kostium po prostu przestał dobrze leżeć. Dlatego przed ważnym dniem albo publicznym wystąpieniem, zawsze należy spojrzeć krytycznie w lustro. Oraz - warto szyć garsonki na miarę, tym częściej, im bardziej odpowiedzialne stanowisko.
Nawet uchodzący za eleganta Ryszard Petru nie jest wolny od poślizgnięć. To polityk, który lubi podkreślać swoją dostępność i "swojskość" swobodnym strojem. Zdarza mu się przemawiać w skórzanej kurtce, zdarza mu się zrzucić marynarkę. I tu zaczyna się problem, bo taka koszula, po wielu godzinach opresji ze strony spodni, nieuchronnie traci urok. Ryszarda złapaliśmy także w nieco przybrudzonym i wymiętym płaszczyku, choć uczciwie trzeba przyznać, że na ogół trzyma fason.
KORNELIA GLOWACKA-WOLF
Czego możemy się nauczyć od Ryszarda Petru? Gdy masz na sobie garnitur, garsonkę albo inny formalny strój, koniecznie zadbaj, żeby okrycie wierzchnie było do niego dopasowane, schludne i niepogniecione. Mówimy "nie" sportowym kurtkom i zmiętym płaszczom.
Jeśli Ryszard Terlecki był hipsem w czasach studenckich, Krystyna Pawłowicz pielęgnuje tę estetykę współcześnie. Jej garderoba to niestety zaprzeczenie wszystkiego, co kojarzymy z polityką i formalnym stylem ubierania. Zamiast gładkich tkanin - kwiatowe wzory, zamiast żakietów - sweterki, zamiast koszul - obcisłe bluzki, zamiast "dorosłej" fryzury - falowany koński ogon. Na pierwszy rzut oka trudno zgadnąć, że jest politykiem - wygląda jak nauczycielka, z gatunku tych odrobinę szalonych, które inspirują i porywają młodzież do dyskusji.
M. Więckowski
Czego możemy się nauczyć od Krystyny Pawłowicz? Strój jest nie tylko formą ekspresji, ale też formą komunikacji - powinien pasować do wieku i funkcji właściciela. W przypadku Krystyny Pawłowicz wyraża tylko jej temperamentną osobowość, ignorując pozostałe czynniki. Nie idźcie tą drogą.
TVP Republika
Na koniec truizm - nie ganiajmy po Sejmie w butach sportowych. Dziennikarzom tego zakazano, posłom - nie bardzo jest jak zakazać. "Frakcja muzyczna" obecnego parlamentu nie pozwala wpisać się w sztywne normy dress code'u. O ile Pawłowi Kukizowi prawie to wychodzi (choć mógłby włożyć krawat!), to w Piotrze Liroyu-Marcu wciąż drzemie buntownicza dusza. Spodnie z denimu i białe rozwiązane sneakersy to jego znak rozpoznawczy. Byle tylko inni nie zaczęli go naśladować!
Twitter.com/@KBiedrzycka
Czego możemy się nauczyć od Liroya? Kolorowe magazyny powiedzą wam, że białe buty sportowe to idealny dodatek do wszystkiego - czy do garnitury, czy do jedwabnej sukienki. Nie wierzcie magazynom.