To na pewno nie jest kolekcja dla szarych myszek... Kenzo zaskoczyło nas feerią barw, wzorami na granicy dobrego smaku i prawdziwą brawurą. Ubrania projektanta stworzone dla sieciówki H&M trafiły do sprzedaży już dzisiaj - 3 listopada. My miałyśmy okazję przyjrzeć się im nieco wcześniej.
Pierwsze wrażenia
Przestępując próg showroomu H&M nagle znalazłyśmy się w jakiejś odległej krainie, gdzie noszenie czapki z ogromną kokardą albo watowanego kimona jest OK. Nie jest OK, przynajmniej w naszym kraju, zdominowanym przez smutną paletę czerni, szarości i granatu. A jednak nowa kolekcja "od projektanta" w H&M kusi, a przynajmniej obiecuje uzupełnienie garderoby o pomysły, na które sami byśmy nie wpadli.
arch. prywatne
Traktowana jako spójna propozycja kolekcja Kenzo jest ekscentryczna, fantazyjna, trudna. Śmiem twierdzić, ze zapanują nad nią tylko doświadczeni styliści i blogerki. Ale jako zbiór pojedynczych elementów - może się dobrze sprzedawać i, przede wszystkim, wyglądać na ulicy naturalnie, jak ubranie, a nie przebranie.
A ubrać się jest w co, bo kolekcja jest obszerna, dział męski można potraktować uniseksowo, a ceny są na akceptowalnym poziomie. Oczywiście nie porównuję ich ze standardowymi cenami H&M, tylko z wyceną poprzednich kolekcji specjalnych sygnowanych przez domy mody. W przeciwieństwie do Balmain dla H&M, tu modele przekraczające 500 zł są raczej wyjątkiem niż regułą (ZOBACZ: wszystkie ceny Kenzo dla H&M).
Jakość
arch. prywatne
Płaci się oczywiście za napis Kenzo, ale i za jakość. Kolekcja jest naprawdę porządnie wykończona, a przyglądanie się detalom to czysta przyjemność. Tkaniny dobierane są według klucza, który znamy już z poprzednich luksusowych linii H&M, czyli np. mamy stuprocentowy jedwab, ale raczej nie jest to najpiękniejszy jedwab, jaki widziałam w życiu. To właśnie ten materiał dominuje w kolekcji - przewija się w koszulach, sukienkach, apaszkach czy ekscentrycznym komplecie piżamowym, który ma się zapewne wpisać w trend noszenia bielizny nocnej jako stroju dziennego. Do tego czysta wełna, ładne skóry naturalne. Na pewno to "szwedzkie Kenzo" nie wygląda jak ciuchy z sieciówki (choć produkcja raczej azjatycka).
Kolekcja, która trafiła już do sprzedaży, opiera się na dwóch głównych motywach: fasonie z rozbudowanymi ramionami, nawiązującym do stroju ludowego oraz motywie tygrysich pasków wyrwanych z kontekstu mocnym kolorem. Oba dominowały też w kampanii reklamowej linii. Nam bardziej przyjazny wydał się strój folklorystyczny, który można mieć w wersji lux za 799 zł (sukienka) albo w wersji light za 229 zł (bluzka). Oba modele piekielnie efektowne.
Sytuacja z tygrysimi paskami jest bardziej skomplikowana. Najlepiej wyglądają w wersji totalnej, noszone trochę dla zgrywu. Same się nie odważyłyśmy, obserwowałyśmy za to jak różowy dzianinowy komplet w pasy mierzy popularna stylistka o figurze i wzroście modelki. Do sesji idealny, na co dzień niekoniecznie. Uzupełnieniem różowo-tygrysiego stroju są TE buty z grubej i elastycznej dzianiny, chyba najbardziej kontrowersyjny model z kolekcji (w której obuwie po prostu nie jest najmocniejszym punktem).
arch. prywatne
arch. prywatne
Dodatki to naprawdę udany segment kolekcji Kenzo dla H&M. Hitem na pewno staną się śliczne jedwabne apaszki i czapki z daszkiem, bardzo porządnie wykonane i oparte na odważnym designie. Sprawdzają się także torebki, choć od pasiastych worów z tkaniny, zdecydowanie wolimy piankowe etui na tablety (199 zł). Mogą chronić elektronikę, ale są tak ładne, że aż proszą się o wykorzystanie w roli kopertówki...
arch. prywatne
Zaskakująco dobrze prezentują się torebki udające papierowe torby na zakupy. Na zdjęciu - nic wielkiego, na żywo robią naprawdę luksusowe wrażenie. No i te rękawiczki (279 zł)... Zachwycałam się nimi od ujawnienia pierwszego zdjęcia kolekcji i zachwycam się nadal. Mają piękną miękką skórę i długość, która bije na głowę tradycyjne rękawiczki za łokieć.
arch. prywatne
Czekam z niecierpliwością na moment, kiedy zobaczę na żywo mężczyznę ubranego w zielony kombinezon w paski... To jeden z niewielu superekscentrycznych modeli w kolekcji, obok okularów w stylu lat 90. i włochatej kurtki (również we wściekłej zieleni).
arch. prywatne
Pozostałe propozycje dla panów są naprawdę uniwersalne. Tak uniwersalne, że w dziale męskim mogą buszować też dziewczyny. W przeciwieństwie do damskich bluz, te męskie nie mają dodatkowych ozdobników, świetnie prezentuje się też dwukolorowy sweter. Nosiłabym.
emillarsson
Macie odwagę przygarnąć sztuczne futro w tygrysie paski z długim włosiem i złotymi guzikami? To jeden z najbardziej zaskakujących modeli Kenzo dla H&M. Do kompletu warto dorzucić botki na szpilce oraz czapkę w ten sam wzór z wielką kokardą. Wszystko to ofiarnie wypróbowała Agnieszka i okazało się, że w tym dziwacznym płaszczu wygląda zaskakująco dobrze, jak wyrwana z kadru filmu o latach 70.
arch. prywatne
Czapka nie była już tak twarzowa. Mierzenie jedwabnej piżamy i japonek na szerokiej podeszwie odpuściłyśmy.
arch. prywatne
Gdybym miała zupełnie luźny tysiąc złotych i poważnie obawiała się mrozów, kupiłabym to ogromne, dwustronne, watowane kimono. Ale bądźmy szczerzy - wiadomo, że nie wydam 999 zł na najpiękniejszą formę kołdry w historii masowej mody. Oto co naprawdę chcemy kupić (choć szanse powodzenia w shoppingowej bitwie są mikre):
Agnieszka:
Kolekcja Kenzo dla H&M jest szalona i, jak dla mnie, trochę zbyt szalona. Bardzo dużo ubrań podoba mi się na wieszakach lub innych osobach, ale sama nie odważyłabym się wyjść w nich z domu. Najbardziej spodobała mi się czarna koszula z jedwabiu. W niej mogłabym chodzić już do końca świata. To prawdopodobnie najprostszy element kolekcji, ale dzięki warstwowemu kołnierzowi i tygrysom z czarnych kamyków, robi wrażenie (279 zł).
arch. prywatne
Natalia:
Marzę o jedwabnej sukience z obniżoną talią. Nie jest tania (399 zł), ale, podobnie jak wiele modeli z kolekcji, jest dwuwarstwowa. Mogę założyć, że wychodzi po 200 zł za sukienkę, prawda? Ma ciekawą kolorystykę, ale najbardziej podoba mi się w niej fason - nonszalanckie kieszenie, obniżony stan, przedłużony z tyłu falbaniasty dół. Jest lekko sportowa, dziewczęca, ale nie infantylna. Dla mnie ideał.
arch. prywatne
Czy warto bić się o Kenzo dla H&M? Tak, jeśli odważna estetyka kolekcji do was przemawia. Linia jest pełna smaczków, które na pewno docenią wielbicielki (i wielbiciele) mody. Jakość nie pozostawia wiele do życzenia, na żywo ubrania raczej zyskują niż tracą. Pewnie najdroższe modele nie znikną z półek w 5 minut - poza ceną, mogą zniechęcać teatralną estetyką. Jednak tańsze dodatki, jak apaszki, czapki, etui, powinny stać się przedmiotem masowego pożądania i tematem numer jeden na Allegro. Tylko że tam ceny plasują się w okolicy 200 proc. tych sklepowych.
Planujecie stanąć w szranki bitwy o Kenzo? Przypominamy, jak to wyglądało w zeszłym roku: