Młodziutka gwiazda serialu Gra o tron postawiła na makijaż w stylu lat dziewięćdziesiątych. Brązowawa szminka i ciepły róż teoretycznie pasują do karnacji aktorki, niestety w połączeniu z mocnymi oczami, wszystko wygląda zbyt ciężko. Sophie dodała sobie przynajmniej kilka lat i odjęła sporo urody.
Wizaż nie poradził sobie także z warunkami atmosferycznymi. Wysoka temperatura sprawiła, że twarz wyglądała nieświeżo, a róż spłynął i znalazł się zbyt nisko. Tego typu makijaż powinien być zarezerwowany raczej na jesień i zimę, a na pewno na chłodniejszą pogodę.
Przynajmniej jeden z tych trzech elementów powinien zostać stonowany. Tutaj mamy mocno podkreślone oczy, usta oraz policzki i na twarzy dzieje się zwyczajnie zbyt dużo.
To chyba pierwszy raz, kiedy widzimy Ewę Chodakowską w tak drapieżnym, wieczorowym wydaniu. Trochę mocniej niż zwykle podkreślone oko bardzo pasuje do trenerki. Wszystko byłoby poprawnie, gdyby nie klasyczny, szkolny błąd. Ewa wygląda dobrze jeśli spojrzymy osobno na twarz i osobno na ciało, ponieważ wyglądają jakby należały do dwóch zupełnie różnych osób.
Ciężko powiedzieć czy to zbyt dużo jasnego korektora pod oczami, zbyt wysoki filtr czy za dużo samoopalacza na ciało, ale efekt końcowy nie jest najlepszy. Pamiętajcie dziewczyny, głowa musi pasować do ciała. Jeśli opalacie ciało, używajcie podkładu, który dopasuje odcień twarzy do koloru reszty skóry.
Kolejną ofiarą upału na tegorocznej gali Emmy była także Laura Prepon znana z seriali Różowe lata siedemdziesiąte oraz Orange Is the New Black. Makijaż aktorki także jest zbyt ciężki i ciemny.
Oczy zostały obrysowane czarną kredką i niestety, zamiast zostać powiększone, zostały zdecydowanie pomniejszone. Kreski wyciągnięte w zewnętrznych kącikach nie pasują do kształtu opadającej powieki Laury i brzydko się załamują. Do tego błyszczący cień, sztuczne rzęsy i bardzo mocno wyrysowane brwi. Mogło być mrocznie i z klasą, wyszło niestety niezbyt dobrze.
Jeżeli Sara Boruc wydaje tyle samo na swoje kosmetyki, co na stylizacje, to niestety nie są to dobrze zainwestowane pieniądze. Przynajmniej te, których użyto na galę Kobieta Roku Glamour.
Celebrytka wygląda na zwyczajnie chorą i bardzo zmęczoną. Twarz jest jakby "płaska" pozbawiona jakiegokolwiek wyraźniejszego koloru i błyszczy się trochę zbyt bardzo, nawet jeśli spróbujemy to podciągnąć pod "strobing". Jednak zdecydowanym gwoździem do wizażowej trumny była tu szminka. Jest o wiele za jasna i zbyt chłodna. To sprawia, ze Sara, która zwykle wygląda świetnie, sprawia wrażenie jakby za dosłownie chwilę miała zemdleć.
Justyna Steczkowska jest prawdopodobnie najbardziej odważną, polską gwiazdą jeśli chodzi o makijaż. Wokalistka nie boi się eksperymentów i mocnych, soczystych kolorów. To moim zdaniem super i naprawdę wiele z jej wizaży przyciąga moją uwagę.
Niestety, bardzo często coś jest nie tak. Albo mamy do czynienia ze zbyt dużą ilością elementów, albo coś jest źle dobrane, albo makijaż nie jest dostosowany do fotografowania. To co mogliśmy zobaczyć na gali Glamour jest idealnym przykładem przesady. Makijaż oczu jest super, nawet z tymi żółtymi kropkami, przykleiłabym może krótsze rzęsy. Do tego mamy cienkie, ostre brwi, które wyglądają agresywnie. Pod oczami jest za dużo zbyt jasnego korektora, który mocno odbija światło i Justyna zmienia się na zdjęciach w ducha.
Tak intensywny makijaż nie potrzebuje już tak awangardowej otoczki, jednak piosenkarka zdecydowała się na gigantyczny stroik z czarnymi motylami. Za dużo, o wiele za dużo wszystkiego. Gdyby odjąć połowę elementów byłoby o wiele lepiej.
Który makijaż był waszym zdaniem najgorszy? Może pamiętacie jakiś inny fantastyczny lub tragiczny wizaż, o którym ja nie wspomniałam?