Ślub Agnieszki Szulim i Piotra Woźniaka-Staraka nazywany jest ślubem roku. Nic dziwnego, wystawna ceremonia była idealnie wpisana w gusta AD 2016. Zainspiruje przyszłe panny młode?
Stylizacja a la Dolce&Gabbana
Suknia panny młodej to zaskoczenie. Para, która mogła sobie pozwolić na każdą, nawet najdroższą kreację świata, zdecydowała się na polską markę Bizuu. I to nie najdroższą - regularna kolekcja ślubna mieści się w przedziale od 2 do 7 tysięcy, czyli znacznie mniej niż np. u Gosi Baczyńskiej.
Instagram.com/JuliaStarak
Nie znaczy to, że suknia ślubna Agnieszki Szulim powstała w oderwaniu od międzynarodowych trendów świata luksusu. Dziennikarka zdecydowała się na tzw. "dekolt hiszpański", hit sezonu, zarówno w modzie na co dzień, jak i tej wieczorowej. Cała koncepcja stylizacji, opartej na połączeniu rozłożystej sukni z odkrytymi ramionami, gładkiego upięcia i bardzo bogatych kolczyków (nie mówiąc już o włoskiej scenografii), kojarzy nam się z pokazami Dolce & Gabbana Alta Moda (czyli haute couture).
mat. prasowe Dolce & Gabbana
Coraz częściej zamożniejsze panny młode decydują się na dwie suknie - jedną bardziej klasyczną, na samą uroczystość, a drugą - na wesele. Często ta druga jest bardziej odważna i odkryta, w przypadku Agnieszki Szulim - efekt "wow" zagwarantował kolor.
Instagram.com/JuliaStarak
Druga stylizacja także była bliska stylowi Dolce & Gabbana (ozdobna korona!), podkreślała też seksapil i mocny charakter - dwie cechy, na których gwiazda buduje swój wizerunek. Na wesele przebrał się także pan młody, ale o tym za chwilę...
Największe zaskoczenie ślubu Agnieszki Szulim i Piotra Woźniaka-Staraka? Swobodny styl pana młodego w trakcie uroczystości. Producent filmowy włożył smoking dopiero na przyjęcie, a w pałacu Ca' Vendramin Calergi pojawił się w krótkiej marynarce. Pominął nawet krawat, a włosy związał, dopiero wychodząc. Trzeba przyznać, że pan młody pozostał wierny swojemu stylowi.
www.instagram.com/juliastarak/
Czy ślubny casual stanie się normą? Na pewno sprzyja temu moda na organizację uroczystości w nietypowym otoczeniu. Odkąd polskie prawo zezwala na zaślubiny poza urzędem, państwo młodzi prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej oryginalnych lokalizacji. Od leśnych polan aż po... parkingi.
Instagram.com/JuliaStarak
Rozprawiając o ślubie, warto też wspomnieć o głośnych zaręczynach pary. Głośnych, bo nie miały miejsca ani w urodziny ukochanej, ani w sylwestra, ani nawet na romantycznych wakacjach. Piotr Woźniak-Starak zaskoczył Agnieszkę podczas balu Fundacji TVN - i to na scenie. Ryzykiem publicznych oświadczyn jest to, że potencjalna panna młoda właściwie nie ma wyboru. Całe szczęście, dziennikarka zareagowała entuzjastycznie i para stanęła na ślubnym kobiercu niespełna rok później.
Rezygnacja z intymności w tak ważnej chwili wzbudziła w publiczności skrajne emocje i zdawałoby się, że odważny pomysł nie ma szans stać się szerszym trendem. A jednak. Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro napisały kolejne epizody w historii publicznych zaręczyn, do tego stopnia, że w zagranicznych mediach zdarzały się nagłówki "Wszyscy zaręczają się w Rio".
ALESSANDRO BIANCHI/REUTERS
Jako pierwsza oświadczyny wśród kamer przyjęła brazylijska zawodniczka rugby Isadora Cerullo, której dziewczyna zaproponowała małżeństwo tuż po finałowych rozgrywkach. Z kolei chińska para skoczków, He Zi i Qin Kai, zaręczyła się "na żywo", tuż po ceremonii medalowej, w której He odebrała srebrny medal. Później przyszedł czas na Williama Claye i Queen Harrison.
MICHAEL DALDER/REUTERS
W tej olimpijskiej wyliczance nawet nie uwzględniliśmy zaręczyn, które odbyły się w obecności internetowej publiczności (tu warto wspomnieć o polskiej szablistce Aleksandrze Sosze).
Może "zwykli śmiertelnicy" nie mają okazji oświadczać się na balu dla śmietanki towarzyskiej albo międzynarodowej imprezie sportowej, ale pozostają jeszcze festiwale muzyczne, miejskie sylwestry, Wianki, topienie Marzanny i co jeszcze fantazja podpowie...
Tzw. "ślub roku" spowijała atmosfera tajemnicy. Okazuje się, że goście nie mieli zielonego pojęcia, dokąd się wybierają. Zaproszono ich do wyczarterowanych samolotów, poczęstowano szampanem, ale nie ujawniono miejsca lądowania. Nergal zastanawiał się na Instagramie, "gdzie do cholery lecą". Padło na Wenecję.
Myślicie, że ślub w sekretnym miejscu to fanaberia gwiazd show-biznesu, które chcą uniknąć paparazzi? Nic bardziej mylnego. Ten typ uroczystości stał się hitem wśród warszawskich 30-latków. Gości zaprasza się na miejsce zbiórki i transportuje w nieznane miejsce (zgadliście, rzadko jest to Wenecja). Coraz częściej miejscem docelowym nie jest tradycyjny dom weselny, a np. młyn, stodoła czy ośrodek wczasowy, zaaranżowany specjalnie na tę uroczystość. Na pewno świadczy o fantazji państwa młodych i zbliża ich do statusu "ślubu roku". No, przynajmniej miesiąca...