Nie jesteśmy pewni kto zajmował się stylizacją Emmy Roberts , ale jeśli nie była to ona sama, to stylista powinien się zastanowić, czy wybrał dobry zawód. Młoda aktorka, znana głównie wśród nastolatków między innymi z roli w filmie "Walentynki" - nie dość, że miała kiepsko skomponowany strój - to jeszcze zupełnie nietrafiony makijaż , który nie tylko kolorystyką - nie pasował do reszty.
AP/Chris Pizzello
Podstawowy błąd to wybranie jednolitych barw i to w dodatku nudnych! Monochromia jest teraz bardzo modna, nie tyczy się to jednak makijażu. Na pewno nie tego! Zarówno, oczy, usta jak i policzki były w takiej samej tonacji - wszystko zlewało się ze sobą (łącznie z kolczykami!).
Kolejną sprawą jest pomalowanie tym samym cieniem dolnej i górnej powieki aż pod same brwi. Jeśli decydujecie się na oko w jednym kolorze cień nie powinien wychodzić poza załamanie powieki , a i wówczas dobrze jest dodać oczom mocniejszego akcentu takiego jak eyeliner, czy na przykład sztuczne rzęsy, które sprawią, że spojrzenie będzie wyraziste , a nie jak w przypadku Emmy - zupełnie rozmyte.
Całość makijażu sprawia, że aktorka wygląda blado.
Poza tym: jeśli decydowała się na koloryzację włosów - powinna była zrobić to przynajmniej tydzień przed galą. Wówczas nie byłoby widać zabarwionej od farby skóry wokół linii włosów.
AP/Chris Pizzello
Całość stylizacji również nie wyglądała najlepiej. Kolorystyka makijażu była nie trafiona sama w sobie, a w połączeniu z resztą stylizacji - była już zupełną klapą.
Sukienka Brian Reyes miałaby szansę się obronić, gdyby nie jej zielony kolor , który nie komponuje się dobrze z bladą skórą aktorki. Słabym pomysłem było również połączenie sukienki z ciężkimi lakierowanymi butami.
Wniosek?! Każdy element stylizacji Emmy Roberts pochodził jakby z innej bajki. I to niestety widać...