Firma Fred Perry znalazła się w niefortunnej sytuacji po śmierci kultowej wokalistki. Została z jej niewykorzystanymi projektami, jednak ich produkcja mogła narazić markę na zarzut bogacenia się na tragicznej śmierci artystki. Dlatego ostateczny głos w tej sprawie należał do rodziny Amy Winehouse .
Ojciec wokalistki powiedział:
Suma, którą Amy miała dostać za projekt i wszystkie tantiemy ze sprzedaży zasilą konto fundacji jej imienia, która ma pomagać dzieciom i młodym ludziom w potrzebie.
Sądząc po boomie sprzedaży, jakiego doświadczyła marka po śmierci wokalistki, kolekcja jesienna jest skazana na sukces. Projekty Amy nadal są bardzo klasyczne , wręcz zachowawcze. Tym razem ograniczona jest też paleta barw - do czerni, bieli i szarości. Dominujący wzór to kurza stopka , dość pass é, ale wciąż sprawdzająca się w rockowych stylizacjach.
W porównaniu z poprzednią kolekcją , która nawiązywała do stylu rockabilly, jesienna edycja jest bardziej spójna. Fasony niewiele się zmieniły (nieśmiertelna spódnica i gruby pasek), ale pojawiły się ciekawsze detale, jak szeroki kołnierzyk w stylu retro. Nowością są też dodatki - całkiem udana kopertówka i całkiem ograne rękawiczki. Kolekcja jest może dość nudna, ale sprawnie łączy klasykę z odrobiną rockowego szyku . Odstraszają ceny - od 60 funtów za tiszert do 195 za obcisłą mała czarną.
Podoba Wam się pośmiertna kolekcja Amy?