W domu mody Balmain ubyło złota. Teraz odnajdujemy je tylko w ciężkiej biżuterii, nie tak znowu częstych haftach złotą nitką, a przede wszystkim na guzikach. Te występują w obfitości, bo żakiety Balmain powoli odchodzą od fasonu ramoneski w kierunku carskich mundurów i oversize'owych marynarek dwurzędowych w męskim stylu. Klimat nawiązujący do XIX-wiecznego Kremla coraz bardziej oddala się od wizerunku marki.
Balmain pod wodzami Christophe'a Decarnin zasłynęło ze swobodnego łączenia młodości z luksusem. Uwielbiana przez Anję Rubik marka lansowała seksowny styl rockowy wzbogacony iście barokowym przepychem. Szaleńczo drogie, ręcznie robione złote aplikacje były znakiem rozpoznawczym domu mody. Jego następca, 26-letni Olivier Rousteing, sam przypomina raczej modela niż projektanta. Jednak chłopak wie czego chce i nie ogranicza się do naśladowania poprzednika. Na wiosnę zaproponował miks klasycznego Balmain z elementami kowbojskimi, a w kolekcji Pre Fall dominują stare militaria, ciemnozielona skóra, wzbogacone o aplikacje w odcieniach jasnego złota, pastelowego różu i błękitu.
Sylwetki Balmain tym razem nie opinają szczupłej sylwetki Kasi Struss. Dłuższa, pudełkowa marynarka, spódnica maxi i spodnie o szerokiej nogawce to nowe kluczowe fasony marki. Oczywiście, nie zabrakło sukienek typu bodycon i obcisłych rurek, ale już nie stanowią fundamentu kolekcji. Dla nas hitem Balmain Pre-Fall jest głęboka, leśna zieleń, zarówno w wersji z tkaniny, jak i ze skóry, a także perłowe aplikacje. Ich misterny wzór jest tak daleki od tego co przyzwyczailiśmy się oglądać na tkaninach, że style.com porównało je do dekoracji jajek Fabergé!
Zobacz też: