Eva Minge to jedno z gorętszych nazwisk polskiego rynku mody. Jeśli nie rozmawia się o domniemanych operacjach plastycznych artystki, trwają dyskusje, dlaczego to właśnie jej udało się zrobić na modzie majątek. Krytycy nigdy nie oceniali dokonań Minge wysoko, jej projekty uchodzą za kiczowate i dedykowane wschodnim gustom. Nie można jednak odmówić Evie Minge samozaparcia, talentu do biznesu i, po prostu, sukcesu.
Projektantka dawno już nie przeżywa, że to Gosia Baczyńska , a nie ona, jest polską gwiazdą w Paryżu. Pracuje za to nad rozbudową swojego biznesowego imperium, które oprócz ubrań i dodatków obejmuje też wystrój wnętrz. W maju na półki trafi autobiografia Minge "Życie to bajka", a 10 kwietnia otworzy się pierwszy butik Femestage by Eva Minge . Projektantka od jakiegoś czasu obiecywała wprowadzić na rynek znacznie tańszą markę, dostępną dla każdej wielbicielki jej stylu. Na początku marca pisała na Facebooku:
Eva Minge o FEMESTAGE na Facebooku screen Facebook
screen Facebook
Jak widać, premiera marki trochę się przesunęła, ale kolekcja jest już w sprzedaży online, a 25 sklepów stacjonarnych przygotowuje się do otwarcia. Eva Minge nie jest oczywiście osobiście odpowiedzialna za każdy projekt, ale objęła stanowisko Dyrektor Kreatywnej Femestage . Według informacji prasowej nowa marka ma łączyć "modę haute couture z funkcjonalnością i wygodą ready-to-wear". Elementy haute couture w cenach z sieciówki to chyba zbyt ambitna obietnica, ale musimy przyznać, że nowa inicjatywa Minge nas pozytywnie zaskoczyła.
Eva Minge w kampanii swojej nowej marki Femestage Lukasz Zietek
Lukasz Zietek
Dlaczego? Femestage mogą polubić kobiety, które do ubrań Evy Minge zniechęcała nie tylko cena, ale i nadmierna dekoracyjność. Nadal jest bardzo słodko i pastelowo, ale nie ma tu tylu detali, co w linii premium. Femestage jest wolne od diamencików, suwaczków, złotych ozdobników i fikuśnych guzików. Oferta, podzielona na linie Office, Daily i Party, jest spójna i bezpretensjonalna. Celuje w klientkę, której nie kuszą eksperymentalne trendy, ale lubi czasem urozmaicić garderobę, np. wyrazistym nadrukiem czy świetną błękitną parką.
W dodatku nie jest drogo, więc Eva Minge dotrzymała obietnicy wprowadzenia swojej mody pod strzechy. Za prosty T-shirt zapłacimy 59 zł, za mocno dekorowany ok. 100 zł. Ceny spodni i koszul kształtują się w przedziale 150-250 zł, a żakiety nie przekraczają 400 zł. Jedyny problem? Zbyt dosłowne cytaty z zachodnich wybiegów (zwłaszcza spódnice z kontrastowymi białymi plisami i sukienka-tuba z linii Party, bliźniaczo podobna do tych od Hervé Léger).