Michał Witkowski i kapelusz z symbolem SS, czyli największy skandal polskiej mody. Jak znany pisarz z nieszkodliwego dziwaka stał się persona non grata?

Chciał być polską Anną Piaggi, został wstydliwym problemem polskiego świata mody. Dlaczego Michał Witkowski pogubił się w swojej autokreacji? (i kto go wyprowadził na manowce?)

Miss Gizzi i kapelusz

Michał Witkowski vel Michaśka vel Miss Gizzi - jeszcze niedawno świetny pisarz z tendencją do robienia show, dziś bohater odrażającego skandalu. Najpoważniejszy w karierze kryzys wizerunku dotknął Witkowskiego tuż przed premierą zbioru opowiadań i nowej powieści, kontynuacji kultowego "Lubiewa". Pisarz uznał za stosowne wystąpić na Fashion Week Poland w kapeluszu z piórkami, główkami figurek oraz aplikacją układającą się... w symbol SS. Wszystko zdarzyło się 18 kwietnia, tuż przed obchodami 72. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim. Czy pisarz zdecydował się na tak obrzydliwy sposób promocji nowego wydawnictwa czy może dał się omamić kreatorom swojego wizerunku?

Oficjalne przeprosiny Michał WitkowskiegoOficjalne przeprosiny Michał Witkowskiego screen FB Michał Witkowski Fashion Screen FB Michał Witkowski Fashion

Autorem toczka, który tak swobodnie łączy figurki z kreskówek z ikonografią reżimu nazistowskiego, jest Jacek Olejniczak , łódzki fryzjer (salon "Dom Sztuki") i projektant kapeluszy, które sam nazywa "instalacjami". W wywiadzie dla "Pytania na Śniadanie" Witkowski nazywał go swoim "dyrektorem artystycznym". Projekty Olejniczaka pisarz nosił wielokrotnie, chętnie zachwalał je w mediach i przypisywał im drugie, a nawet trzecie dno. Metalowy kapelusz z gazą medyczną, zabytkowymi strzykawkami i żywymi robakami w pojemniczku miał opowiadać o umieraniu, twarz kobiety w okularach na skroni Witkowskiego miała być refleksją o współczesnej samotności.

Kapelusze Michała WitkowskiegoKapelusze Michała Witkowskiego WBF / screen FB Michał Witkowski Fashion WBF / screen FB Michał Witkowski Fashion

Kreator fryzur i instalacji chętnie bywał na salonach u boku pisarza, fotografował się z nim, a nawet udzielał wywiadów (Pudelkowi zdradził, że nad stylizacją pisarza zdarza mu się pracować nawet 50h). Domyślam się, że to Olejniczak miałby być tym "stylistą", który podstępnie wmanipulował gwiazdora w ten skandal. I choć chciałabym wierzyć Witkowskiemu, trudno przyjąć na spokojnie, że intelektualista ze sporym doświadczeniem życiowym dał się tak wykorzystać szukającemu rozgłosu "twórcy instalacji". Zwłaszcza, że pisarz zapowiedział skandal na Facebooku, zaznaczając, że za wymowę kapelusza nie odpowiada (to kto odpowiada?).

Komentarz Michała WitkowskiegoKomentarz Michała Witkowskiego Facebook.com/Michał Witkowski Fashion Facebook.com/Michał Witkowski Fashion

Michał Witkowski na salonach

Dlaczego chciałabym wierzyć Witkowskiemu? Bo w przeciwieństwie do wielu przedstawicieli mediów, zawsze patrzyłam na "Miss Gizzi" z pewną sympatią i ciekawością. W 2013 r. pisarz zaczął coraz częściej bywać na pokazach mody i jeździć na Fashion Week. Ubrany ekscentrycznie, bez konwenansów typu "brzuszek zamaskować", za to z wielką miłością do młodej polskiej mody. Pisarz uśmiechał się do kamer z pierwszego rzędu, blogerkom szeptał w uszko merytoryczne uwagi. Na projekty młodych zdolnych nie żałował gotówki, właściwie skupował je prosto z wybiegu. Przyczynił się też do wypromowania kilku nazwisk (Jakub Pieczarkowski, Kamil Sobczyk).

Jednak w wizerunku prowokatora coś zaczęło się sypać. Witkowski nadal umie zaskoczyć udaną prowokacją - gdy celebrytki wydają grube tysiące na torebki imitujące książki czy płatki śniadaniowe, on przychodzi na pokaz mody z metalowym czajnikiem w ręku. Jednak stopniowo stroje i makijaże autora stawały się coraz bardziej karykaturalne, coraz chętniej opowiadał też o swoim luksusowym stylu życia. Pokazując naręcza siat z luksusowego domu handlowego Vitkac i dokumentując każdy nieprzyzwoicie drogi zakup, rzeczywiście zbliżył się do najbardziej łasych na wielkie marki blogerek.

Coraz częściej zdarzają mu się wygłupy poniżej poziomu - wkomponowanie rysunku penisa na czole w wieczorowy makijaż czy casting na "ślicznotkę", czyli bardzo młodego, małomównego, urodziwego młodzieńca w charakterze asystenta/kochanka/wielkiej miłości/akcesorium. Czy to próba satyry na seksizm i podtatusiałych biznesmenów, którzy kupują sobie młode partnerki za torebkę z metką? A może po prosty głupi zgryw?

Miss Gizzi odchodzi?

Witkowski posunął się nawet do aranżacji własnego pogrzebu. W lutym pojawił się na pokazie Jacoba Bartnika , odegrał z partnerem teatralną scenkę zabójstwa, po czym ogłosił, że blogerka modowa Miss Gizzi nie żyje. Po tym performansie wszyscy spodziewali się, że Witkowski znów zmieni wizerunek, skórę modowego dziwaka zostawi już na zawsze, a doświadczenia zebrane w pierwszym rzędzie wykorzysta w bezkompromisowej powieści o światku mody. Okazało się, że cała akcja służyła tylko promocji nowej kolekcji Arkadiusa , który, z braku lepszego pomysłu, po latach nieobecności lansuje ciuchy w nekrologi.

Inscenizowany pogrzeb Michała WitkowskiegoInscenizowany pogrzeb Michała Witkowskiego fot. WBF/Marek Kudelski fot. WBF/Marek Kudelski

Pogrzeb Miss Gizzi wzbudził nadzieje, bo publika spodziewała się, że wizerunek Witkowskiego-blogerki modowej gdzieś prowadzi. Że stanie się wielkie COŚ - powieść, która obnaży świat celebrytów, filmowy dokument o ściemie, która podbiła salony, performance, który nikogo nie pozostawi obojętnym. "On tak nie na serio", "on coś planuje" - to zakulisowa hasła, słyszane już coraz rzadziej. Znudzenie tym show dobrze podsumowała Karolina Malinowska już po aferze kapeluszowej:

Obserwowałam to "zjawisko" dość długo. I znudziło mi się. Czekałam na jakieś JEB! Na moment, kiedy się okaże, po co mu to wszystko. Na jakiś felieton, na książkę, na program. Na cokolwiek. Czekałam. Już nie czekam - pisze była modelka na blogu.

Barwne wcielenie Witkowskiego trwa, bo pisarz zdążył przyzwyczaić się do uwagi mediów, aury skandalu, pozowania na ściance. Jak wyznał w TVP, chciał pełnić rolę polskiej Anny Piaggi. Każde wyjście traktował jak podekscytowane dziecko, które znalazło okazję do nowej psoty. Tyle że życie publiczne to nie piaskownica i rządzi się pewnymi granicami przyzwoitości. Po takim nietakcie nie można już schować się za plecami "wizjonera z Piotrkowskiej", który podstępnie włożył na głowę niegrzeczną "instalację".

Dla przypomnienia: zdjęcia najbardziej ekscentrycznych stylizacji Michała Witkowskiego

Warto sprawdzić: książki Michała Witkowskiego >>

Więcej o: