Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
Nowa Zelandia, kraj pięknych krajobrazów z ekranizacji prozy Tolkiena, nie kojarzył się dotąd z biżuterią i seksem. Dzięki marce I Love Ugly o wyspiarskim państwie znów jest głośno, jednak tym razem kontekst jest negatywny. 2 grudnia debiutuje pierwsza linia biżuterii modowej marki. Składa się z trzech srebrnych pierścieni i jednego modelu z 18-karatowego złota, wartego ponad 2 tysiące dolarów. Luksusowe akcesoria promuje odważna sesja zdjęciowa, oparta na koncepcie znanym z mocno krytykowanego teledysku do "Blurred Lines", w którym ubrani muzycy obłapiali piękne półnagie modelki. I podobnie jak wideo Robina Thicke i Pharrella - kampania I Love Ugly pozostawia niesmak, mimo niewątpliwych walorów estetycznych.
O co tutaj chodzi? Oczywiście o rozgłos, ale i o przełamanie stereotypu: heteroseksualni mężczyźni nie noszą biżuterii. Bohater kampanii I Love Ugly jest nie tylko hetero - jest prawdziwym samcem, macho, który trzyma swoją kobietę w mocnym uścisku. Nie wypuszcza jej z rąk (dosłownie) i życzy sobie, żeby paradowała nago, cieszyła jego oko idealnym ciałem. To oczywiście daleko idąca interpretacja, ale przekaz zdjęć jest jasny: widać, kto tu jest górą, kto kontroluje sytuację.
mat. prasowe I Love Ugly
W kampanii nowozelandzkiej marki przewijają się echa kampanii zapachów Toma Forda , który posunął się nawet do prezentacji flakonu między rozwartymi udami nagiej i naoliwionej modelki. Obie inicjatywy miały być zapewne odpowiedzią na powszechne praktyki branży reklamowej. Kampanie męskich perfum i wód po goleniu najczęściej dedykowane są kobietom. Zdjęcia nieziemsko przystojnych modeli mają je przekonać do kupienia zapachu w prezencie dla partnera. Szkoda tylko, że przeciwwaga jest tak agresywna. Jeśli I Love Ugly nie uda się przekonać tabunu "prawdziwych mężczyzn" do noszenia drogich pierścionków, nowozelandzka marka pozostanie kolejnym w historii biznesem, który próbował się wypromować na seksizmie.
ZDJĘCIA KAMPANII MĘSKIEJ BIŻUTERII I LOVE UGLY
Więcej o nagich kampaniach i feministycznych protestach przeczytasz TUTAJ