Prace nad nową ustawą regulującą działania branży mody trwały od kwietnia. Celem nowego prawodawstwa miała być walka z anoreksją, na którą cierpi ok. 40 tys. osób we Francji, z czego znaczącą większość stanowią nastoletnie dziewczyny. Dlaczego przeciągnęły się do grudnia? Projekt spotkał się z falą krytyki, zarówno ze strony zaniepokojonych agencji modelek, jak i psychiatrów.
Utożsamianie chudości modelek z anoreksją jest poważnym błędem. Pomija się fakt, że anoreksją jest chorobą o podłożu psychogennym - wypowiedziała się w kwietniu Isabelle Saint-Felix z Synam, ogólnokrajowego związku zawodowego agencji modelek.
Porażka pierwotnego projektu ustawy
Co wzbudziło kontrowersje w pierwotnym projekcie? Francuzi wzorowali się na regulacjach hiszpańskich, które zabraniają zatrudniania zbyt chudych modelek na Madrid Fashion Week. Hiszpanie sprawdzają BMI zatrudnionych dziewczyn, w stu procentach zdając się na suche liczby. Dla przypomnienia - za normę medyczną uważa się BMI powyżej 18,5 . Oznacza to, że mierząca 180 cm modelka musiałaby ważyć co najmniej 60 kg. We współczesnym modelingu to wręcz "waga ciężka", a wymagania reguluje inna złota liczba - maksymalnie 90 cm w biodrach. Rzecz jasna, francuskie agencja przeszły do kontrataku, przekonując, że ich pracownice są naturalnie chude, a obniżone BMI nie oznacza złego stanu zdrowia.
Pierwotnie ustawa zawierała jeszcze jeden problematyczny zapis - za promowanie anoreksji w internecie miało grozić do 10 tys. euro grzywny i nawet do roku więzienia. Zapis miał godzić w internetowe społeczności pro-ana, w których przesadnie odchudzające się dziewczyny dzielą się poradami i wzajemnie motywują do głodzenia się. Z zapisu zrezygnowano z ważnego powodu - w praktyce oznaczałby zapełnianie więzień dziewczynami, które już chorują na anoreksję i zamiast kary - potrzebują natychmiastowej pomocy.
Co zmienia się we Francji od grudnia?
Przyjęta przez francuski parlament ustawa wprowadza dwie ważne zmiany . Agencje będą zobowiązane do uzyskiwania certyfikatu dobrego stanu zdrowia od każdej pracującej modelki i modela. Zaświadczenie wystawia lekarz, oceniając wagę pacjentki i uwzględniając wiek, płeć i budowę ciała pacjenta. To rozwiązanie kompromisowe, wprowadzone zamiast zapisu o minimalnym BMI. Dzięki niemu nie są dyskryminowane dziewczyny, które na niedowagę cierpiały przez całe życie, a młodzieńcza przemiana materii nie pozwala im utyć.
Wady? Niejasne kryteria "dobrego stanu zdrowia" i duża możliwość manipulacji. Zapewne top modelkom nie będzie trudno znaleźć lekarza, który zgodzi się wystawić papierek. Motywacja do uzyskania zaświadczenia jest ogromna - agenci zatrudniający dziewczyny bez certyfikatu muszą liczyć się z karą maksymalnie 6 miesięcy więzienia oraz grzywną o wysokości do 75 tys. euro (ok. 320 tys. złotych).
Poważne kary finansowe mogą też czekać wydawców magazynów. Nowe prawo przewiduje konieczność wyraźnego oznaczania retuszowanych zdjęć, zwłaszcza jeśli grafik ingerował w ciało modelki. Uchylenie się od tego obowiązku będzie karane grzywną w wysokości do 37,5 tys. euro albo 30% wartości zamieszczonej reklamy. Czy doczekamy się ostrzeżeń o Photoshopie na okładkach?
Dlaczego nowe prawo jest takie ważne?
Znaczenie uchwały francuskiego parlamentu jest ogromne. Obostrzenia w Hiszpanii nie dotknęły branży tak bardzo, bo madrycki tydzień mody to w porównaniu z Paris Fashion Week peryferyjna impreza. To Paryż wyznacza standardy mody na starym kontynencie. W konsekwencji - każda poważna modelka musi mieć reprezentację w Paryżu, czyli de facto być zatrudniona w jednej z objętych nowym prawodawstwem agencji.
Dotyczy to całej rzeszy Polek - chudziutkich nastoletnich debiutantek, modelek średniego szczebla, z których wiele mieszka we Francji na stałe, czy takich supergwiazd jak Anja Rubik i Kasia Struss . Czy top modelki naprawdę mają tak poważny wpływ na postrzeganie piękna przez nastolatki? Francuski parlament zdaje się ignorować fakt, że coraz częściej wzorcami są gwiazdki pop i przede wszystkim - blogerki (które również do puszystych nie należą). W tym kontekście nowe prawodawstwo przypomina plasterek naklejony na ropiejącą ranę.