Kto mógł być gwiazdą najnowszego wydania amerykańskiego "Vogue" ? Oczywiście Adele . Jej hit z najnowszej płyty - "Hello" - ma w tym momencie ponad miliard (!) wyświetleń na YouTube, a krążek "25" był numerem 1 na listach sprzedaży praktycznie na całym świecie, w tym w Polsce. A więc rok 2015 Adele zakończyła w wielkim stylu (płyta trafiła do sklepów w listopadzie), a wszystko wskazuje na to, że kolejne miesiące również będą należały do niej.
Przyznajemy szczerze, że niecierpliwie czekałyśmy na Adele w "Vogue" . I chyba właśnie dlatego ta sesja tak bardzo nas zawiodła. Otóż na zdjęciach autorstwa Tonne Goodman , szefowej działu mody amerykańskiego "Vogue", Adele nie do końca przypomina samą siebie...
Twarz wydaje się jakby graficznie wyciągnięta, a przez to bardzo wyszczuplona, jest też nienaturalnie gładka, niczym twarz lalki. Równie sztucznie wyglądają (za)mocno zaróżowione policzki. Dziwne są także miny, jakie przybiera piosenkarka, w tym przede wszystkim wyraz twarzy prosto z okładki. Przypomnijmy, tak gwiazda wygląda w rzeczywistości:
Adele Kolaż Lula.pl
Kolaż Lula.pl
Jednak najbardziej zastanawia nas to ujęcie (poniżej). Naprawdę, gdybyśmy nie wiedziały, że to Adele , nie byłybyśmy pewne, na kogo patrzymy.
Adele, VOGUE US Vogue US
Vogue US
Oczywiście, jako całość sesja robi wrażenie - jest wyjątkowo elegancka, a przez to trochę pretensjonalna. Adele ma na sobie wspaniałe kreacje takich marek, jak Erdem , Giambattista Valli , Gucci , Salvatore Ferragamo i Alexander McQueen . Oglądamy ją m.in. zamyśloną, siedzącą przy pianinie, notującą w czerwonym Moleskine, czy rozmarzoną, leżącą w wieczorowej sukni na pałacowej sofie. Jak oceniacie zdjęcia?