Moda ślubna podąża dwoma skrajnymi torami - z jednej strony kreacje od projektanta, w które inwestuje się 2-3 pensje i sprowadza z Paryża, z drugiej - bitwa sieciówek o wyprodukowanie najtańszej sukni ślubnej w historii. W tej drugiej kategorii starły się H&M , Topshop i F&F Tesco, ale żadna z marek nie prowadzi regularnej sprzedaży kolekcji ślubnych. Pojedyncze modele w przedziale 300-400 zł wyglądały, cóż, wyjątkowo skromnie. Brytyjski ASOS ma większe ambicje - wybór jest spory, a suknie - bardziej efektowne.
Poza własną linią ASOS Bridal, sklep wysyłkowy oferuje także modele innych marek, których ceny mieszczą się w przedziale 360-1950 zł . Są też opcje dla niskich, wysokich i plus size , a nawet... kombinezon z gipiury. Najtańsze modele są oczywiście uszyte z poliestru, ale na zdjęciach wyglądają całkiem dobrze. Możemy przypuszczać, że na tych z uroczystości będzie podobnie.
Dla porównania, suknie z salonu zaczynają się od poziomu ok. 2 tysięcy. Gdy popularność zdobywają plenerowe śluby cywilne, a wesela przenoszą się z hoteli do bardziej rustykalnych lokali, bezpretensjonalna "opcja ekonomiczna" świetnie wpisuje się w trendy. Dla oszczędnych panien młodych w ofercie sklepu pojawiły się także buty, torebki i biżuteria ślubna. W sam raz na wiosenno-letni festiwal miłości małżeńskiej.
Ślubowałybyście w sukni z internetu?