Kwiatowe korony, jeszcze niedawno hit mody festiwalowej i przedmiot pożądania wszystkich dziewczyn, dziś noszą tylko najwierniejsze fanki Florence Welch i Lany Del Rey. Jednak moda nie znosi próżni i właśnie znalazła godnego następcę trendu.
Instagram Chelsea Shiels nadal nosi nazwę "Chelsea's flowercrowns", czyli kwiatowe korony Chelsea. Kwiaty to już jednak przeszłość. 27-latce z Melbourne udało się wylansować nowy trend. Jej konto obserwuje już 120 tys. osób, a wieść o nowym modnym dodatku najpierw roznosiła się pocztą pantoflową, by w końcu zainteresować międzynarodowe media.
Obecnie Shiels pracuje już tylko z muszlami, które skleja w skomplikowane konstrukcje, dodaje szkiełka, złote łańcuszki i inne świecidełka. Oczywiście nie robi tego tylko dla przyjemności. Australijka prowadzi sklepik na platformie Etsy, a jej korony sprzedają się jak świeże bułeczki. Interes idzie tak dobrze, że internetowe "półki" świecą pustkami, a cierpliwe fanki czekają na sierpniową dostawę.
Każda koronka od Chelsea to wydatek rzędu kilkuset do tysiąca złotych, ale chętnych nie brakuje. Jeśli martwicie się o kręgosłup artystki, zmuszonej schylać się po każdą muszlę, wyjaśniamy: półprodukty kupowane są od pośredników, którzy (jak zapewnia Shiels) wspierają finansowo organizacje walczące o dobrostan oceanu i raf koralowych.
Po angielsku dzieła Chelsea Shiels i licznych naśladowców nazywa się "koronami syreny". Skąd nagłe pragnienie młodych dziewczyn, by przypominać te wodne istoty? Morskie wątki powracają w modzie i popkulturze z zaskakującą regularnością. Zaczęło się od tzw. "sea punku", czyli estetyki łączącej kiczowaty styl lat 90. z motywami muszli, rybiej łuski i wszelkich odcieni niebieskiego i zieleni. Sea punk kwitł w latach 2011-2012, inspirował nawet Rihannę, a Azealia Banks poświęciła mu cały teledysk.
Od premiery klipu "Atlantis" minęły prawie 4 lata, ale styl "na syrenkę" znów święci triumfy. Moda na włosy w kolorach oceanu wcale nie umiera, za co podziękować powinniśmy pewnie Kylie Jenner. W dodatku na Instagramie pojawiły się liczne tutoriale prezentujące syreni makijaż. Blogerki urodowe nakładają na twarz kabaretki, by stworzyć iluzję rybiej łuski. Taki makijaż jest oczywiście niekompletny bez stosownej tiary z muszlami...
Czy udawanie wyciągniętej na brzeg syreny zrobi się modne także nad Bałtykiem? Na pewno przeszkodą jest cena. Nawet naśladowcy Chelsea Shiels, jak amerykańska marka z Etsy, Wild & Free Jewelry, każą sobie płacić powyżej 500 zł za koronę. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz nowego trendu w dziedzinie DIY (do it yourself). Nie zdziwcie się więc, jeśli w tym sezonie pas nadbałtycki będzie pełny młodych poszukiwaczek skarbów...