Fenomen Snapchata najpierw zachwycił nastolatków, później zmienił rynek reklamowy i sposoby działania blogerów, a teraz zaczyna przedostawać się w coraz to nowe obszary życia. Na jego popularności chce korzystać konkurencja - Instagram, który wprowadził podobną opcję znikających wideo-historii, i Prisma, która pozwala radykalnie zmieniać zdjęcie portretowe. Następnym beneficjentem tej mody może być popularna też u nas hiszpańska marka Desigual, która nawiązując do Snapchata, próbuje zwrócić uwagę na swoją nową kolekcję.
Skutecznie, bo charakteryzacja naśladująca Snapchatowe filtry zapewniła pokazowi marki na New York Fashion Week szum w mediach. Najchętniej fotografowano modelkę z psią mordką namalowaną na twarzy (to filtr, w którym podobno każdy wygląda dobrze), inne makijaże nawiązywały do znanych z appki wianków, motylków, pszczoły czy pyska sarenki.
Hołd złożony tej funkcji Snapchata jest zrozumiały - użytkownicy cenią ją, bo dzięki technologii mapowania twarzy animacje natychmiast podążają za mimiką użytkownika. To zupełnie nowa jakość w porównaniu z klasycznymi filtrami, których zadaniem jest upiększać przy pomocy manipulacji kolorem, temperaturą i oświetleniem zdjęcia. Snapy z filtrami pokochali też celebryci, szczególnie ci bardzo młodzi.
Co to oznacza dla Desigual, marki dla wielbicielek mocnych połączeń i szalonych wzorów? Podkreśla jej odrębność od reszty towarzystwa na nowojorskim Tygodniu Mody jako marki młodej, dostępnej, z poczuciem humoru. Bo tańszy Desigual nie do końca pasuje do pokazów Donna Karan czy Proenza Scholuer.