Kiedyś w Polsce można było spotkać takie rodziny, jak na zdjęciu. Mamy zwykle nosiły futro , ojcowie kożuch lub skórzaną kurtę a dziecko kożuszek . Futrzane czapki, kamizelki i okrycia wierzchnie były codziennością i nikt nie patrzył wrogo na tak ubrane osoby. Nikt też nie wypominał im, ani nie pouczał, jak powinni żyć i co wybierać. Dzisiaj jest to rzadkość. Wojujący o prawa zwierząt i przeciwnicy branży futrzarskiej stają się coraz bardziej agresywni i wiele osób, choć chciałoby założyć futro nie odważy się na to z wielu różnych powodów.
Nie opowiadam się ani za noszeniem futer, ani za zwalczaniem ich zwolenników. Jestem raczej za tolerancją i odwagą. Dlatego przedstawiam dziś rodzinę, która nie boi się być sobą . Wszyscy mają na sobie rzeczy z futra. Mama, Emily ma na sobie płaszcz vintage , czyli kupiony zapewne w sklepie z używanymi rzeczami lub wyciągnięty z jakiegoś strychu. Mąż Anselm i córka Matilda mają kamizelki zrobione przez Emily. Futro doskonale komponuje się z wełnianymi dodatkami i kolorowymi akcentami, a cała rodzina wygląda jak nowocześni, miejscy wędrowcy .
Zdjęcie pochodzi z bloga Stil in Berlin . Polecamy!