18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

Znana, ekologiczna marka Lush oskarżona o pornografię. Czy kampania rzeczywiście była tak wulgarna?

Znana brytyjska firma znalazła się w kłopotach po pokazaniu swojej najnowszej kampanii. Czy zdjęcia rzeczywiście były pornograficzne?

Lush Cosmetics to brytyjska firma, która bardzo mocno walczy o ekologię. Wszystkie ich produkty są wytwarzane ręcznie ze świadomie wybieranych składników. Gotowe kosmetyki nie są testowane na zwierzętach, a na ludziach, którzy dobrowolnie się do tego zgłosili.

Lush bierze też udział i tworzy najróżniejsze kampanie społeczne i charytatywne. Jedną z ostatnich była sprzedaż mydła Gay is Ok , która przyniosła prawie pół miliona dolarów zysku. Pieniądze zostały przekazane organizacjom LGBT.

Najnowszym pomysłem australijskiego oddziału, była kampania Go Naked , w której pracownice sklepów pokazały swoje ciała. Chciały w ten sposób jednocześnie wypromować ekologiczne opakowania, same produkty a także szerzyć pozytywne podejście do ciała ludzkiego o każdym kształcie i kolorze. Zdjęcia są surowe, ciała nie zostały poprawione w programie graficznym.

Kampania 'Go Naked'Kampania "Go Naked" Facebook.com/LushAustralia Facebook.com/LushAustralia

Na zdjęciach pojawiły się kobiety szczupłe, grubsze, z tatuażami, brunetki i blondynki. W skrócie, prawdziwa różnorodność. Jednak nie wszystkim zakładany, pozytywny przekaz się spodobał. Wielu przechodniów stwierdziło, że zdjęcia nagich dziewczyn stojących tyłem ma wydźwięk pornograficzny, nie służy niczemu poza zwróceniem uwagi, a na dodatek mogą ją zobaczyć dzieci. Australijska agencja Advertising Standards Bureau zgodziła się z tymi zarzutami i kampania Go Naked najprawdopodobniej zniknie z ulic.

Czy te zdjęcia rzeczywiście są pornograficzne? Czy można w jednym rzędzie ustawić takie pozytywne obrazy i kipiące od seksu kampanie świata mody? A może w ogóle powinniśmy unikać nagości i ją zakrywać?

Więcej o: