Zastanawiacie się, jak sprytnie wylansować produkt, jeśli potencjalne klientki nawet nie wiedzą, że go potrzebują? Przeanalizujcie przypadek Hi Hybrid, nowej marki na rynku beauty. Grupą docelową są młode kobiety, głównie nastolatki, które dotąd nie próbowały manicure'u hybrydowego.
W siedzibie firmy Nesperta, znanej dotąd z lakierów Semilac, zadano sobie ważne pytanie: dlaczego nastolatki rzadko używają hybryd? Kwestia jest dość prosta: lakiery hybrydowe są znacznie droższe od zwykłych, wymagają zakupu całego szeregu akcesoriów, a cały proces jest bardziej skomplikowany od klasycznego mani. W dodatku bardzo młode kobiety rzadko korzystają z usług salonów piękności, gdzie bizneswomen wpadają na profesjonalny manicure.
Co gorsza, do tej grupy trudniej trafić z hasłem "idealne mani nawet do trzech tygodni", bo nastolatkom nie zależy tak bardzo na trwałości. Lubią często zmieniać kolor na paznokciach i mają więcej czasu wolnego.
Co mogą z tym czasem zrobić? Według producenta Hi Hybrid - spotykać się z koleżankami na wieczór manicure. Zlecone przez niego badania rynku wykazały, że nastolatki lubią kolektywną pielęgnację i często wymieniają się z kosmetykami z koleżankami. Podobnie jak wielbicielki domowej hybrydy, które nie zawsze mają własną lampę LED i lubią ją pożyczać.
Oczywiście, za pomysłem przekonania licealistek do hybryd stoi dobrze dopasowana komunikacja marki. Hasło "Easy like a selfie" ma przekonać, że cały zabieg to łatwizna, a wsparcie bardzo popularnych influencerek - pomóc dotrzeć do nowych klientek. Do wsparcia reklamowego nowej marki zwerbowano m. in. Littlemooonster96 i Paulę Jagodzińską.
Jedną z ambasadorek Hi Hybrid jest 'królowa Snapchata', Angelika Mucha, czyli Littlemooonster96 mat. prasowe Hi Hybrid / @littlemooonster96
Czy celowanie w grupę docelową pozbawioną regularnych dochodów jest ryzykowne? I tak, i nie. To nowy rynek zbytu, a młode klientki warto sobie "wychować". W dodatku produkt jest na tyle przekonujący, że może zainteresować nawet kobiety, które o Littlemooonster96 nigdy nie słyszały. W końcu sklepy niedrogich sieciówek dla nastolatek masowo zaludniają kobiety dobrze po 20-stce, skuszone wizją oszczędności.
Nie ukrywajmy, cena jest ogromną zaletą nowych lakierów. Buteleczki Hi Hybrid kosztują zaledwie 19,99 zł, czyli o 10-15 zł mniej niż typowe lakiery hybrydowe. Od "semilaków" tego samego producenta różni je mniejsza pojemność (5 ml, w warunkach domowych zupełnie wystarczy) oraz skład. Podobnie jak droższa wersja, nie zawierają szkodliwych formaldehydów, są jednak bardziej gęste, co ma ułatwić aplikację początkującym.
Z oferty nowej marki wypróbowałam "hi Starter", czyli zestaw startowy. Kosztuje 169,99 zł (również mniej niż u konkurencji) i zawiera podstawowe akcesoria: instrukcję, lampę LED, bazę i top no wipe, czerwony lakier, cleaner, aceton, dwa pilniki i blok polerski. Brakuje akcesoriów do zdejmowania hybrydy, które jednak do drogich nie należą (osobiście polecam zwykłe waciki, gumowe nakładki za kilka złotych i plastikowy striper przypominający kostkę do gitary).
Przyznam, że nie należę do entuzjastek gotowych zestawów, ale początkującym potrafią ułatwić sprawę. W "hi Starter" najsłabszym ogniwem jest lampa. Jest co prawda średniej wielkości i ma 10 LEDów ułożonych w łuk, jej kształt nie pozwala jednak na utwardzanie lakieru na wszystkich palcach na raz. Nie mam jednak zastrzeżeń co do samych kosmetyków - baza, top i kolor nakładają się gładko i są równie trwałe, co droższe hybrydy.
Zestaw startowy hi Starter od Hi Hybrid. Kosztuje 169,99 zł mat. prasowe Hi Hybrid
Do wyboru jest 48 kolorów, a docelowo ta liczba ma się zwiększyć do niemal setki. Podzielono je tematycznie na cztery grupy: odpowiednie na trening, randkę, imprezę i podróż (ze względu na grupę docelową, nie znajdziecie tu biura). Nie zabrakło jednak spokojnych pasteli i czerwieni, uzupełnionych feerią brokatów i neonów.
I choć nie jestem nastolatką, będę obserwować rozwój firmy i czekać na szerszą dystrybucję stacjonarną (na razie zakupy można zrobić tylko na stronie marki). Duży wybór, dobra jakość i niska cena lakierów to argumenty nie do zbicia - na pewno kupię jeszcze kilka buteleczek. Zwłaszcza, że bezwstydny blask hybryd potrafi uzależniać...