Ile z nas wysyłało w świat zdjęcia z przymierzalni, bo decyzje zakupowe okazywały się zbyt trudne? (ja mniej więcej od czasu wynalezienia zapomnianego dziś MMS-a) Dawniej pytanie "w co się ubrać?" kierowałyśmy do przyjaciółek albo chłopaka, dziś chętnie pomagają nam w tym obcy. Wątpliwości co do koloru sukienki czy nowej fryzury regularnie przewijają się w grupach dla młodych kobiet na Facebooku, a dziennikarka amerykańskiego "Elle" przez tydzień pytała o to... facetów z Tindera (wyniki eksperymentu były przewidywalne - mężczyźni nie lubią wszystkiego, co modne).
Ponieważ Tinder nie jest najlepszym miejscem do poszukiwania porad stylizacyjnych, nie trzeba było długo czekać, aż powstanie aplikacja przeznaczona specjalnie do tego celu. Nazywa się Qute i, co ważne, pochodzi z Polski. Jak mówi jej twórca, Michał Gąsior, inspiracja przyszła z życia, nie z sieci. Do stworzenia appki miała go zainspirować była narzeczona, wyjątkowo niezdecydowana w kwestii stroju. Dziś 30-latek nie szukałby pewnie satysfakcjonującej partnerkę odpowiedzi, tylko odesłał ją do apki.
Jak to działa? Całkiem prosto. Ustawiamy preferencje wieku i lokalizacji użytkowników (tak, tak jak na Tinderze), wrzucamy dwa zdjęcia i czekamy, aż vox populi przemówi. Dzięki pomocnym internautom dowiedziałam się np. że do podartych dżinsów absolutnie nie powinnam nosić zeszłorocznych mokasynów z ćwiekami, a raczej tegoroczne Reeboki.
'Wyrzuć te półbuty' - zdają się mówić użytkownicy Qute / screen Qute
Ponieważ nie wprowadziłam ograniczeń odległości, nad moimi butami debatował cały świat. Może nie liczbowo, ale geograficznie, bo Qute obecny jest na kilku kontynentach. Paradoksalnie, większość użytkowników pochodzi z Ameryki Płd. i Azji. W Wenezueli, Kolumbii i Turcji polska apka załapała się nawet do rankingów najpopularniejszych nowych aplikacji społecznościowych.
Skąd taka popularność za granicą? Twórca apki zaznacza, że Qute od początku miał być projektem międzynarodowym (aplikacja działa w jęz. angielskim). Podbój świata rozpoczęto od krajów rozwijających się z prozaicznego powodu - tam kampanie AdWords były tańsze. Dopiero, gdy uzbierano szeroką grupę odbiorców, można było przystąpić do podboju Starego Kontynentu. Teraz Qute celuje przede wszystkim w użytkowników z Polski, Włoch i Rosji.
Użytkownicy Qute na świecie, dane z poł. marca. Zdecydowanie najwięcej było Wenezuelczyków mat. prasowe Qute
Choć ilość aktywnych użytkowników wydaje się ograniczona, apka aktywnie walczy o nowych. Rozpoczął się już cykl konkursów z polskimi markami, a rozgłos w najważniejszej (czyli młodej) grupie docelowej zapewnia współpraca z vlogerkami. Przesuwanie suwaka w prawo i w lewo (Tinder?) jest dość wciągające i daje pewną satysfakcję manipulowania gustami zbiorowości.
Że nasze kliki mają realny wpływ na rzeczywistość, świadczy pomysł wykorzystania Big Data w aplikacji. Na poziomie indywidualnym Qute wybiera za nas, na poziomie zbiorowym - może stanowić potężne narzędzie do badania trendów i potencjalnych wyborów konsumenckich. Łatwo sobie wyobrazić markę, która sprawdzałaby w ten sposób potencjał poszczególnych linii kolekcji, prawda? Jeśli przeraża was perspektywa korporacji zbierających dane o naszych gustach, nie przejmujcie się, i tak robią to od dawna i bardzo intensywnie. Równie dobrze można więc wykorzystać mieszkańców trzech kontynentów do wyboru obuwia.