Kiedy Balenciaga wypuściła swoją torbę na zakupy łudząco przypominającą niebieską Fraktę z Ikei, chyba nikt nie spodziewał się, jaką reakcję to wywoła. I nie chodzi tu o krytykowanie hiszpańskiego domu mody, który zaproponował shoppera inspirowanego workiem za 1,99 zł w cenie wyższej ponad dwa tysiące razy (2145 dol., czyli około 8,5 tys. zł).
Swoją "Arena Extra-Large Shopper Tote Bag", bo tak brzmi pełna nazwa torby Balenciagi, marka sprawiła, że teraz Frakta jest wszędzie i na wszystkim. Ludzie robią z niej fartuchy, plecaki, kapelusze i czapki, buty, maski anty-smogowe, a nawet... stringi.
"Fraktowe szaleństwo" dopadło nie tylko projektantów-amatorów, ale i firmy odzieżowe, które natychmiast zareagowały na nagłą popularność niebieskiego worka wypuszczając pojedyncze akcesoria i ubrania, albo całe ich serie z charakterystycznym wzorem i napisami.
Wykorzystała je między innymi firma Live Heroes i polska marka Mr. Gugu & Miss Go, która do swojej oferty włączyła niebiesko-żółte bluzy, legginsy, t-shirty, a nawet męską bieliznę.
Ale to dodatki zrobione z oryginalnej, prawdziwej Frakty robią największe wrażenie. Niektóre wyglądają całkiem sensownie i praktycznie - jak płaszcze przeciwdeszczowe albo fartuch.
Inaczej ma się sprawa z takimi projektami, jak "fraktowa" maska anty-smogowa albo stringi i biustonosz do kompletu, bo i takie powstały.
Pozostaje mieć nadzieję, że to raczej sztuka dla sztuki i jednak nikt nie skusi się na ich noszenie na co dzień - zwłaszcza w przypadku majtek ze sztucznego tworzywa.
Są też buty - do wyboru pełne albo sandały, które z pewnością mają jedną zasadniczą zaletę - tak, jak Frakta, z której zostały zrobione, są wodoodporne i w zasadzie niezniszczalne.
A Wy, co sądzicie o "fraktowym szaleństwie"? Podoba się Wam moda na niebieski worek? A może macie już dość wszechobecnej Frakty? Czekamy na opinie.
Zobacz też:
Nowa kolekcja Zara zaskakuje. Czyżby czekało nas lato w swetrze?