Za gruba dla Louis Vuitton? Modelka wykluczona z pokazu za "niezwykle wzdęty brzuch" i "nalaną twarz"

Ulrikke Hoyer została wybrana do pokazu Louis Vuitton w Japonii i przed wyjazdem przeszła obowiązkowe przymiarki. Dopiero na miejscu dyrektor castingu zaczęła krytykować jej ciało i... kontrolować posiłki.

Duńska modelka Ulrikke Høyer była podekscytowana, kiedy dowiedziała się, że wystąpi w pokazie Louis Vuitton w Kyoto. Jeszcze dzień przed wylotem do Japonii dziewczyna sprawdzała swoje wymiary, żeby upewnić się, że nie przytyła. Obwód jej bioder wynosił 91,5 centymetra, czyli o 50 milimetrów mniej niż podaje jej macierzysta agencji modelek. W świecie mody to sporo (standard wynosi 90 cm), ale modelka była spokojna bo wcześniej przeszła wstępne przymiarki w Paryżu.

Wzdęty brzuch, nalana twarz

Do Tokio dziewczyna dotarła po 23 godzinach podróży. Choć była wykończona i głodna, zjadła tylko niewielkie śniadanie, żeby jej brzuch pozostał płaski. Po przylocie musiała stawić się na przymiarkach, a wkrótce po nich odebrała niepokojący telefon od swojego agenta.

Okazało się, że Alexia Cheval, główna dyrektor castingu, która oglądała Ulrikke jeszcze w Paryżu, tym razem miała pewne wątpliwości. Kobiecie nie podobał się "niezwykle wzdęty brzuch modelki" oraz "jej nalana twarz". Cheval nakazała modelce nie jeść nic przez 24 godziny. Dziewczyna mogła pić tylko wodę. 

Choć tego samego dnia dom mody zorganizował kolację i imprezę dla modelek, Høyer się na niej nie pojawiła. Była zbyt zdenerwowana tym, co usłyszała od dyrektor castingu, postanowiła więc zrezygnować z posiłku.

Ciągła kontrola

Jak twierdzi Ulrikke, następnego dnia dyrektor castingu przyglądała jej się podczas śniadania, żeby skontrolować, czy na pewno nic nie zjadła. Modelka miała w planie ostatnie przymiarki, jednak nagle jej agent otrzymał wiadomość, że zostały one przesunięte na późniejszy, nieokreślony termin. Modelce nie pozostało nic innego, jak czekanie. W tym czasie dziewczyna nie mogła nawet nic zjeść, ponieważ pamiętała o poleceniu Cheval. 

Do ostatecznej przymiarki nie doszło - dyrektor castingu skontaktowała się z agentem modelki i powiedziała, że rezygnuje z niej. Wytłumaczyła to tym, że kreacje źle układają się na plecach dziewczyny. Wykluczenia z pokazu w ostatniej chwili to w branży norma, ale w przypadku Ulrikke wyjątkowo oburzające było, że dla niedoszłego pracodawcy przyleciała na inny kontynent.

"To było poniżające"

Ulrikke musiała wrócić do domu. Czuła się poniżona. Po powrocie postanowiła jednak sprawdzić, czy zarzuty Cheval odnośnie jej wymiarów były słuszne. Modelkę zmierzono w jej macierzystej agencji i okazało się, że obwód jej bioder był dokładnie taki sam, jak przed wylotem (91,5 centymetra).

Høyer postanowiła nagłośnić sprawę. Opisała ją na swoim facebookowym profilu:

To, co powinno być naprawdę niesamowitym doświadczeniem, okazało się być poniżające. Jeśli odrzucili mnie z powodu wyglądu, to dlaczego tak mnie poniżali? Czemu mówili wszystkie te rzeczy moim agentom? Ten brak szacunku i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości sprawił, że postanowiłam już nigdy nie pracować w takich warunkach.

Można być "za chudym"?

Do postu dołączyła zdjęcia. Modelka zaznaczyła, że nie zależy jej na zemście, lecz na pokazaniu innym dziewczynom, jakich zachowań i komentarzy odnośnie swojego wyglądu nie powinny akceptować i uważać za normalne:

Nie mogę zaakceptować tego, że w środowisku modowym takie zachowania są "normalne". Oni znajdują przyjemność w tym, jaką władzę mają nad młodymi dziewczynami i w tym, że mogą wymuszać na nich zaburzenia odżywiania. [...] Cieszę się, że mam już 20 lat. Gdybym była 15-letnią początkującą i niepewną siebie modelką, bez wątpienia skończyłabym jako bardzo chora i poraniona psychicznie osoba

Ulrikke Høyer irytuje też panujące w świecie mody przekonanie o tym, że nigdy nie można być "za chudym":

Jestem świadoma tego, że jestem produktem i potrafię to zrozumieć, ale widziałam zbyt wiele dziewczyn, które są tak chude, że nie mam pojęcia, jak w ogóle mogą chodzić czy mówić. To oczywiste, że one desperacko potrzebują pomocy. To zabawne, że możesz być o pół centymetra czy centymetr za "gruba", ale nigdy nie jesteś o kilka centymetrów za chuda.

Høyer nie do końca ma rację - modelka może być "za chuda", ale tylko w jednej ze stolic mody - Paryżu. Ostatnio w życie weszła ustawa uchwalona w 2015 r., na mocy której pracodawcy powinni wymagać od modelek zaświadczeń lekarskich o dobrym stanie zdrowia. Ma ona zapobiegać zatrudnianiu dziewczyn ze znaczącą niedowagą. Niestety, jak widać na przykładzie Ulrikke, nawet francuscy pracodawcy wciąż potrafią nakłaniać modelki do głodowania.

Co o tym sądzicie? Ulrikke Høyer słusznie ma pretensje o stracony czas i nerwy czy powinna nauczyć się pokory?

To też może cię zainteresować:

Przez rok myła twarz TYLKO płynem micelarnym i pozbyła się trądziku. Pytamy dermatologa o ten sposób

Małe i duże tatuaże ślubne dla wszystkich, którzy wierzą w miłość do grobowej deski

Więcej o: