Daniella Isaacs, blogerka kulinarna, od dziecka interesowała się jedzeniem. Jej życie nie było łatwe - walczyła bowiem z lękami, zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi i depersonalizacją (zaburzonym postrzeganiem siebie samego oraz odczuwaniem obcości własnych przeżyć).
Mimo to Daniella nigdy nie spodziewała się, że będzie dotkną ją także zaburzenia odżywiania. Zawsze wydawała się sobie szczupła - nosiła rozmiar 38.
Problemy zaczęły się, kiedy skończyła szkołę aktorską i nie mogła znaleźć po niej żadnego zatrudnienia, choć marzyła o odnoszeniu sukcesów. W tym samym czasie jej siostra poinformowała rodzinę o zaręczynach. Wszystkie krewne Danielli postanowiły odchudzić się, żeby lepiej wyglądać w weselnych kreacjach.
Blogerka zaczęła intensywnie ćwiczyć i zmieniać dietę. Produktów z glutenem nie jadła już od dawna, ponieważ cierpiała na celiaklię. Po rozmowach z koleżankami oraz lekturze wielu stron internetowych, dziewczyna postanowiła wyeliminować z diety jeszcze cukier i nabiał. Była dumna z tych zmian i posiłków przygotowywanych według nowych, zdrowych opisów. Często udostępniała zdjęcia jedzenia na Instagramie.
Myślenie o tym, co zje i jaki wykona trening, zaczęło pochłaniać jej całe dni. Przed ćwiczeniem na siłowni, długo biegała. Jeśli któregoś dnia ominęła ćwiczenia, czuła się winna.
Spędzanie czasu z przyjaciółmi stało się dla Danielli problematyczne. Kiedy odwiedzała kogoś, oferowała przygotowanie kolacji, ponieważ tylko w ten sposób mogła kontrolować to, co je. Wchodząc do restauracji, rozmawiała najpierw z kelnerem lub kucharzem o tym, czego nie może jeść. Oprócz glutenu, wspominała też o alergii na mleko i oleje, chociaż nie miała takiej. Przestała wyjeżdżać ze znajomymi na wakacje i umawiać się z chłopakami:
- Nie cierpiałam randek, ponieważ straciłam zainteresowanie seksem, byłam też przerażona tym, że będę musiała napić się alkoholu.
Jednocześnie Daniellę uważano za kobietę sukcesu - prowadziła kulinarnego bloga, wielu ludzi uważało ją za guru żywienia, wypuściła też na rynek własną, bezglutenową granolę.
W wyniku restrykcyjnej diety i ćwiczeń, Danielle schudła z rozmiaru 38 do 34: - Chociaż wtedy nawet dżinsy w rozmiarze 34 nieraz były za duże. Pamiętam za to jaka dumna się czułam, kiedy wielu ludzi polubiło moje zdjęcie z wesela.
Fani komplementowali ciało dziewczyny. Kiedy teraz blogerka wspomina dawne czasy, uważa, że nie była wtedy tak naprawdę szczęśliwa: - Kiedy zaczęłam życie, które według standardów Instagrama jest zdrowe, nabawiłam się choroby psychicznej, bo właśnie tym jest zaburzenie odżywiania. Bycie szczuplejszą nie uczyniło mnie szczęśliwszą. Stałam się nudna i zachowywałam się jak robot.
Typowym śniadaniem Danielle było smoothie z mleka migdałowego, białka w proszku, szpinaku, nasion chia oraz jagód. Nie dodawała do niego banana, ponieważ obawiała się, że ma on za dużo cukru.
- Przelewałam smoothie do miseczki, żeby wyglądało bardziej jak normalny posiłek i dekorowałam je superfoods. Dziś jestem na siebie wściekła, kiedy pomyślę, ile pieniędzy na nie wydawałam - wspomina.
Na obiad Danielle zwykle przygotowywała sałatkę, której jednak nigdy nie skrapiała oliwą. Jeśli chciała zjeść więcej białka, jadła połowę filetu z łososia. Na kolację znowu przyrządzała rybę. Jadła też pieczone warzywa z tahini.
Danielle uważała czekoladę i chipsy za truciznę, więc całkiem zrezygnowała z tego typu przekąsek. Gotowanie z przyjemności zamieniło się w męczarnię - wymyślanie nowych przepisów było czasochłonne. Sprzątając kuchnię po przygotowanym posiłku, Danielle często czuła się wycieńczona.
Bliskim Danielle nie widzieli u dziewczyny problemów z odżywianiem: - Moja mama często mówiła "Dan, ile ty jesz!". Nigdy nie ograniczałam porcji. Ograniczałam tylko produkty. To dlatego pomimo objadania się, byłam chuda.
Danielle wspomina, że gardziła ludźmi, którzy nie rozumieli jej zamiłowania do zdrowego odżywiania. Jednocześnie stawała się zazdrosna, kiedy ktoś chciał przejść na dietę taką jak ona. Kiedy jej mama zdecydowała, że nie będzie jadła węglowodanów na śniadanie, dziewczyna zaczęła jej tłumaczyć jakie to niezdrowe, choć sama unikała tego typu śniadań.
Skutkiem restrykcyjnej diety były problemy zdrowotne. Danielle przestała miesiączkować, ponieważ jej organizm produkował za mało estrogenów. Oprócz tego każdej nocy pociła się tak bardzo, że wciąż musiała zmieniać prześcieradło. Zauważyła u siebie spadek libido. Wystąpiła u niej także karotenoza, która objawiała się zażółconą skórą rąk oraz osteopenia - choroba oznaczająca się zmniejszeniem gęstości mineralnej koścca.
Kolejnymi uciążliwymi przypadłościami były nadmiernie wypadające włosy oraz podrażnione oczy.
Po rozmowie z Danielle i obejrzeniu jej wyników badań, lekarz zdiagnozował u dziewczyny ortoreksję - zaburzenie psychiczne oznaczające się obsesją na punkcie zdrowego odżywiania.
Ta obsesja trwała u blogerki cztery lata. Po wizycie u lekarza Danielle postanowiła z nią walczyć. Dziewczyna zaczęła świadomie analizować swój tryb życia. Przed wykonaniem treningu, czy zjedzeniem posiłku, analizowała swoje zachowanie i zadawała sobie pytania:
- Czy moje ciało na pewno tego chce? Nie, po prostu chodzi o to, że jeśli nie poćwiczę, czuję się winna. Mój mózg podpowiada mi, że nie lubię parmezanu, ponieważ to produkt mleczny. Ale tak naprawdę kocham parmezan, mój mózg po prostu nie chce, żeby ciało przytyło. Łatwo uświadomić sobie takie rzeczy, kiedy rozłoży się je na czynniki pierwsze.
Choć Danielle jeszcze nie zaczęła miesiączkować, wróciła już do rozmiaru 38 i stwierdziła, że to w nim czuje się najlepiej. Cieszy się, że wreszcie jedzenie nie dominuje jej życia i ma inne tematy do rozmów, niż przygotowywanie posiłków.
Według Danielle portale społecznościowe kreują niewłaściwe wzorce. Ona sama za wzór zdrowego życia podaje... swoją 105-letnią ciocię, która nigdy nie odmawia sobie kawałka ciasta:
- Dlaczego to ona nie jest guru zdrowego żywienia? Dlaczego nie szukamy ludzi, którzy są długowieczni, a bierzemy przykład z 20-latek, które prawdopodobnie doprowadziły się do tego, że nie mają okresu? - pyta Danielle i tłumaczy, że zdrowy tryb życia to nie taki, który polega na zdrowym doborze żywności, ale taki, który czyni nas s
zczęśliwymi.
Masz trądzik na plecach? Dermatolog Kendall Jenner twierdzi, że po prostu... źle bierzesz prysznic