"Uszyłem ubranie, które właśnie masz zamiar kupić, ale nie dostałem za to zapłaty". To treść metek, które tureccy szwacze zaczęli umieszczać na towarze sprzedawanym w sklepach Zary w Stambule.
W jaki sposób? Weszli do sklepów sieci i zrobili to samowolnie. Niektóre źródła podają, że metki miały formę naklejek, inne, że odręcznie napisanych karteczek, które klienci znajdowali w kieszeniach wiszących na wieszakach ubrań.
Robotnicy zdecydowali się na to po tym, jak zatrudniająca ich firma - Bravo Textil - przez ostatnie trzy miesiące nie wypłaciła im pensji. Kilka dni temu firma została zamknięta. Pracownicy nie dostali też odprawy. Oprócz odzieży dla Zary, przedsiębiorstwo produkowało ubrania również dla innych sieciówek - Mango i Next.
Szwacze liczą, że nagłaśniając sprawę uda im się wymusić na byłym pracodawcy wywiązanie się z umowy albo że zapłaci im właściciel Zary, Inditex.
To nie pierwszy raz, kiedy wart ponad 40 mld zł koncern jest krytykowany za swoje praktyki. Jak wylicza "The Independent", hiszpański gigant był już oskarżany m.in. o wspieranie współczesnego niewolnictwa, zatrudnianie dzieci, złe warunki pracy, plagiatowanie młodych twórców i niszczenie środowiska.
Zobacz też:
W Polsce godzina pracy na paczkę tamponów. A Szkoci chcą je dawać za darmo