Do kogo? Najprościej mówiąc: do użytkowniczek Instagrama. Tusk zdaje się troszeczkę krygować - wspomina coś o kreatywności i emocjach, sypie z rękawa nawiązaniami do klasyki malarstwa (już w pierwszym zdaniu odwołuje się do Hockneya). Cały ten sztafaż jest tylko wisienką na torcie - chodzi przede wszystkim o to, jak zrobić sobie ładne zdjęcia na Insta, na FB, na bloga. I nie ma w tym nic złego.
Najważniejsze, żebyś uwierzyła, że niezależnie od jakości sprzętu, twoich zainteresowań i poziomu fotograficznych umiejętności możesz - używając pewnych sposobów i trików - dorównać najlepszym fotografom - obiecuje trochę na wyrost autorka.
Nie ma oczywiście racji. Dzięki radom z "MPE" aparat w telefonie nie przemieni się magicznie w lustrzankę, a zwykła nastolatka w Richarda Avedona. Niemniej jednak, nauczy się, jak stylizować rzeczywistość, tak aby stała się "Insta-ready".
Bo nie jest tajemnicą, że dobra prezencja na zdjęciach wymaga wiele zaangażowania i cierpliwości. Podczas zeszłorocznego wypadu do Meksyku Kim Kardashian zrobiła aż 6 tys. selfies w cztery dni, nie pozostawiając sobie zbyt dużo czasu na wypoczynek. Tusk nie ukrywa, że fotografia amatorska to ciężka praca i jest świadoma paradoksu autoprezentacji:
Aparat bezlitośnie wychwytuje każdą sztuczność, dlatego jednym z największych wyzwań jest "naturalne pozowanie". Brzmi jak oksymoron [...], ale jeśli chcesz mieć w kolekcji swoje ładne zdjęcia i nie polegać wyłącznie na szczęśliwych przypadkach, musisz sobie z tym paradoksem poradzić.
Autorka radzi sobie z nim świetnie - bez żenady instruuje, jakie kwiaty kupować do zdjęć, poleca zapalać lampki choinkowe w środku dnia czy zbierać po targach stare skrzynki i deski. Sprzedaje konkret - to cenne w czasach, gdy tzw. książki lifestyle'owe wypełniają "złote rady" w stylu: noś się na luzie jak paryżanka, odnajdź własny styl i kupuj ekologiczną bawełnę.
To właśnie konkret jest największym atutem poradnika Kasi Tusk i, paradoksalnie, jego zgubą. Bo bardzo łatwo wyśmiać sztuczność instagramowego świata i to rozrzucanie okruchów chleba, żeby wyglądał na chrupiący. Zapotrzebowanie na absurdalnie szczegółowe porady, te kulisy blogerskiego fachu, jest w świecie lajków i serduszek jednak ogromne. Sorry, taki mamy klimat...
ZOBACZ TAKŻE: Cara Delevingne debiutuje jako pisarka. Takiej książki się po niej nie spodziewaliście