Sarsa: "Po domu nie chodzę raczej z wielkimi rogami i w wykręconym makijażu" [WYWIAD]

Nagrała piosenkę do filmu Juliusza Machulskiego, zrealizowała z siecią hoteli ibis konkurs dla młodych talentów. Sarsa ma doskonałą passę. Z wokalistką spotkaliśmy się w czasie realizacji projektu "ibis. Tu mieszka muzyka".

Sarsa wybrała już 5 laureatów konkursu „ibis. tu mieszka muzyka”. Jej faworyci nagrają swoje utwory w studiu w hotelu ibis Warszawa Ostrobramska i wystąpią z Sarsą podczas specjalnego koncertu. Spotkaliśmy się z wokalistką, żeby porozmawiać o konkursie, jej ścieżce i wyjątkowym stylu.


Follow.gazeta.pl: Zdobyłaś sławę w 2015 r., ale teraz jesteś wszędzie – słyszymy cię w kinie, jesteś na billboardach, robisz projekt z Ibis. Czy czujesz, że to już ten top?

Sarsa: To chyba jeszcze nie jest top, ale należy się cieszyć, z tego co jest, żeby przyciągnąć jeszcze więcej dobrego. Bardzo cieszę się, że udało mi się sprawić, że moja pasja stała się moją pracą i że to niesie radość innym. Projekt „ibis. Tu mieszka muzyka” pokazuje wyraźnie, że może to służyć innym, a zwłaszcza tym, którzy kochają muzykę. Akcja kierowana jest do młodych artystów, ale nie tylko. Mam nadzieję, że będą się ze mną dzielić tym, co im w duszy gra.
Moja droga do celu, na ten top, prowadziła przez programy muzyczne, talent shows, więc mam nadzieję, że będę mogła im pomóc, korzystając z moich doświadczeń.

Byłaś w trzech talent shows, ale zrezygnowałaś z tej ścieżki pod kuratelą telewizji. Świetnie sobie poradziłaś bez tego.

Tak, byłam w trzech talent shows, w niektórych po kilka razy – castingi, precastingi... To nie zawsze było pasmo sukcesów, ale chyba jestem dowodem na to, że konsekwencja, miłość do tego, co się robi, ciągła praca nad sobą, się ostatecznie opłaca. Nie chodzi tylko o pracę nad warsztatem muzycznym, ale i osobowością, charakterem. Na pewno to była lekcja pokory – te wszystkie porażki, które udało mi się przekuć w sukces.

Na pierwszych castingach byłaś przekonana, że od razu zdeklasujesz wszystkich?

Tak, na pewno miałam złe nastawienie. Dziś uważam tę postawę za toksyczną i myślę, że wynikała z lęku. Wytworzyłam sobie system obronny, który zupełnie nie był potrzebny. Musiałam do tego dojrzeć. W ostatnim programie, „The Voice of Poland”, już zdążyłam pogodzić się ze sobą, pokazać prawdziwą siebie ludziom. To już było autentyczne i dzięki temu udało mi się trafić do ich serc. Nie było już wyrazem frustracji, tylko mojej miłości - do muzyki i do ludzi,.

Ty przeszłaś ścieżkę telewizyjną, teraz realizujesz z Ibis konkurs, który jest stricte internetowy – to zupełnie inne medium. Czy uważasz, że uczestnikom będzie łatwiej się przebić bez reżyserii, bez pewnej sztuczności programów telewizyjnych?

Internetowa forma jest mi bardzo bliska, też brałam udział w różnych konkursach, jak „Skoda. Auto muzyka” z finałem w radiowej Trójce. Wszystkim przedsięwzięciom, komercyjnym czy bardziej niszowym, towarzyszy pewna rama, forma, w którą trzeba się wpasować, niezależnie jakimi indywidualistami jesteśmy. Trzeba jednak pozostać wiernym sobie i swojej kreatywności, bo każda forma konkursowa może to zniszczyć. Uczulam, żeby nie próbować się dopasowywać, chociażby do upodobań jurora. Jedyna droga do sukcesu to pozostać sobą.

Ibis podkreślał, że w konkursie mile widziani są przedstawiciele wszystkich gatunków. Co byś zrobiła, gdy wygrał np. zespół metalowy i musiałabyś w finale z nim wystąpić, wejść w zupełnie inną estetykę?

Moi odbiorcy śledzą twórczość i mój rozwój, wiedzą, że przeszłam przez różne gatunki muzyczne. Sam filmik promujący akcję „ibis. Tu mieszka muzyka” pokazuje, że wachlarz moich zainteresowań jest szeroki. Ja się nie ograniczam tylko i wyłącznie do muzyki popularnej. Byłoby super poeksperymentować w gatunku ostrzejszym. Ja lubię wszelkie interesujące współprace.

 

Muszę cię zapytać o twój styl. Lubisz się wyróżniać strojem, fryzurą, makijażem. Przychodzi to naturalnie czy raczej wchodzisz w osobowość sceniczną?

Na scenie staram się przekazać, to co mam w sercu również poza werbalnie i wizerunek jest tego częścią. Po domu nie chodzę raczej z wielkimi rogami i w wykręconym makijażu. To jest też taki element oddzielający moją prywatność od tego, co chcę przekazać ludziom. Lubię się tym bawić, lubię jak to jest wyraziste.
Muzycznie też się czuję bardzo charakterna, więc daję tego wyraz także w swoim wizerunku. To sprawia, że czuję się autentyczna i spójna. Myślę, że wizerunek dodaje mi siły w moim przekazie. Ja nie daję się przebrać, to są moje pomysły, choć wiem, że wzbudzają jakieś kontrowersje. Dobrze jest dawać jakieś bodźce do przemyśleń, nie być przezroczystym.

Sama wyszukujesz te stroje czy pracujesz ze stylistami?

To efekt moich pomysłów, ale oczywiście pracuje ze mną grupa bardzo zdolnych ludzi, którzy doradzają i pomagają mi wyszukiwać te rzeczy. Sama nigdy nie znalazłabym się w miejscu, w którym jestem. Na tym etapie to jest grupa przyjaciół, lubię pracować w drużynie.

Przejmujesz się oceną twoich stylizacji? Sprawdzasz czy jesteś na liście najlepiej czy najgorzej ubranych?

Nie bywam często na tzw. czerwonym dywanie, pojawiam się tylko w kontekście muzycznym, kiedy gram. Nie robię rzeczy które są poza muzyką, średnio mnie interesują. Czy się przejmuję? Nie czytam tego właściwie. Nie wiem, czy to ma znaczenie - ocena jest przecież subiektywna i chodzi głównie o to, żeby się klikało. Szkoda mi czasu na taką analizę.

Sarsa na zdjęciach wizerunkowych z projektu 'ibis. Tu mieszka muzyka'Sarsa na zdjęciach wizerunkowych z projektu 'ibis. Tu mieszka muzyka' mat. prasowe ibis

Czujesz się częścią tej fali nowego damskiego popu? Mam wrażenie, że najciekawsze, co się dzieje w polskim alternatywnym popie, robią właśnie dziewczyny.

Ja sama nigdy nie szufladkowałam, nie nazywałam tego co robię. Definiują mnie odbiorcy i dziennikarze muzyczni. Gdy debiutowałam, pojawiały się takie opinie, że to jest przełomowy moment dla polskiego popu. Cieszę się z tego, że mogłam się jakoś się odznaczyć w rozwoju polskiej muzyki. To jest dla mnie wielkie wyróżnienie. Ale ciężko powiedzieć, czy ja sama to czuję. Dla mnie to jest bardzo naturalne. Eksperymentowanie z muzyką towarzyszyło mi od zawsze, pytanie tylko, kiedy to dotarło do świata zewnętrznego. Cieszę się że to zostało zauważone, ale dla siebie jestem ciągle tym samym człowiekiem, jakim byłam przed sukcesem komercyjnym.

Jest was kilka- ważnych artystek nowego popu. Jesteś Ty, jest Brodka, Bovska, Mery Spolsky... Odbierasz to jako konkurencje?

Nie jestem ignorantka, ale też nie śledzę za bardzo tego co się dzieje na rynku, boję się że zaczęłabym się oglądać na kogoś. Ja muszę pozostać wierna, temu co mi w sercu gra, konkurencją dla mnie jestem ja sama. To mnie motywuje, żeby prześcigać siebie, a inni niech robią swoje. Ja robię swoje. Staram się bardzo zdrowo do tego podchodzić.

Masz może jakąś artystkę z zagranicy która cie inspiruje?

Nie, w ogóle nie lubię mieć wzorów, ani autorytetów muzycznych. Słucham różnej muzyki, ale na nikim się nie wzoruję. Dlatego moja muzyka może zwrócić uwagę odmiennością.

Właśnie, czego Sarsa słucha prywatnie?

Nie powiem. Ten sekret zostawię sobie może na trzecią płytę, jeśli nie będzie już, o czym opowiadać. Ale myślę, że się tak nie stanie.

Wybierasz się na festiwal? Zobacz, jak zrobić szalony makijaż idealny na imprezę