Na ustach jest 100 razy więcej zakończeń nerwowych niż na opuszkach palców. Usta są także bardziej unerwione niż nasze genitalia. Pocałunki - namiętne rzecz jasna - stymulują pożądanie. W trakcie całowania wzrasta nasze ciśnienie krwi, poprawia się krążenie i ukrwienie oraz wzrasta prawdopodobieństwo osiągnięcia orgazmu. Z badań wynika, że 90 procent populacji się całuje. W niektórych krajach normą jest także całowanie się na powitanie i pożegnanie mężczyzn (ach te słodkie buziaki towarzysza Breżniewa).
Jak wynika z licznych naukowych badań, 40 procent mężczyzn twierdzi, że namiętny pocałunek jest ich w stanie w szybkim tempie tak podniecić, że są gotowi do seksu. 30 procent respondentów deklaruje, że w ich przypadku stymulacja krocza załatwia sprawę. Szanse na to, że kobieta pójdzie do łóżka z mężczyzną, który źle całuje są dwa razy mniejsze niż w przypadku mężczyzn, którzy mają do czynienia z niewprawnie całującą kobietą. 2/3 ludzi podczas całowania przekręca głowę w prawą stronę. Porządny, trwający minutę pocałunek pozwala podobno na spalenie 26 kalorii.
Usta składają się z jednego mięśnie - okrężnego mięśnia ust. Całując się namiętnie uruchamiamy dodatkowo 34 mięśnie twarzy. Do zwykłego niezobowiązującego cmoka angażujesz tylko dwa mięśnie. Całowanie ma także swoją naukowa nazwę. Od dzisiaj na pytania co robisz, mów, że zgłębiasz filematologię. Badania naukowe wykazały, że mężczyźni, którzy przed wyjściem do pracy całowali swoje żony na pożegnanie, żyli średnio pięć lat dłużej, niż ci, którzy skąpili czułości.
Pocałunek, który składasz po zawarciu związku małżeńskiego ma swoją symbolikę. W Antycznym Rzymie w ten sposób pieczętowano akty i umowy. Skąd się wziął ''X'', który graficznie odpowiada buziakom? W Średniowieczu ludzie podpisywali się, składając na dokumentach iksa i całując go na potwierdzenie ważności podpisu. W średniowiecznej Japonii odradzano mężczyznom podczas stosunku głębokie pocałunki, jeśli kobieta była bliska orgazmu, ponieważ wierzono, że w ekstazie może odgryźć partnerowi język...
W kinematografii amerykańskiej istniał kodeks Haysa, który normował kwestie ekranowych pocałunków. Obowiązywał w latach 1930-1968 i bardzo szczegółowo opisywał, co można aktorom, a co jest już nieprzyzwoite. Bohaterowie mogli się całować, ale tylko w pozycji wertykalnej - stojąc lub siedząc (sposobem na obejście tego nakazu stało się pewnie przechylanie partnerki do tyłu). Filmowi małżonkowie mogli się całować w łóżku i na leżąco, ale wyłącznie jeśli jedna z ich nóg stała grzecznie na podłodze.
Określenie francuski pocałunek urodziło się w Anglii około 1929 roku i miało świadczyć o panoszącej się w ojczyźnie Joanny D'Arc miłosnej frywolności. We Francji o głębokim pocałunku mówi się ''z języczkiem'' lub ''pocałunek dusz''. Skąd dusze? Ponieważ kiedyś popularna była teoria, że podczas namiętnych całusów, dusze obydwu całujących stron się ze sobą mieszają. Chociaż w jamie ustnej mamy miliony bakterii, to całowanie się stymuluje produkcję śliny, która ma działanie bakteriobójcze i pomaga walczyć z próchnicą.
Pocałunek może być także formą porozumiewania się bez słów. Kiedy partner zaczyna mocniej całować, może sugerować, że jest bardzo podniecony albo, że oczekuje od partnerki większej namiętności. Nie tylko ludzie całują się z języczkiem. Małpy Bonobo, które mają bardzo rozbudowane i bogate życie seksualne także zgłębiły tajniki francuskich pocałunków. Szympansy z kolei całują się z otwartymi ustami, ale nie używają języka.