On - piękny, towarzyski, gwiazda wszystkich spotkań. Bryluje w pracy i na parkiecie. Nikt tak jak On nie opowiada anegdot, nie ma wiedzy na temat źródeł odnawialnych i twórczości Larsa Von Triera. Gdy pojawia się w pokoju, wnętrze zalewa światło... Tak o swoim partnerze myśli Ona. Ona jest jego największą fanką. Wyznaje głęboką wiarę w jego talent i mądrość. Inwestuje w Onego, siebie i swoje potrzeby spychając na dalszy plan. Gdy On doskonali umiejętność nurkowania, Ona robi powidła śliwkowe, bez których On nie przetrwałby zimy. Ta zależność może być odwrócona pod względem płci, ale w przypadku: mężczyzna-idol, kobieta-fanka jest bardziej widoczna. Jeśli stronie zepchniętej na margines taka sytuacja odpowiada, to związek ma ogromne szanse powodzenia. Gorzej, gdy fanka odkryje w sobie potrzebę wejścia na scenę.
- Jasiu, umyłeś rączki? - pyta... no właśnie, kto? Żona - męża. Tego biednego misia, który nawet wody porządnie nie zagotuje w czajniku. Biedactwo jest takie zagubione w rzeczywistości, że ubrania mu trzeba wcześniej przygotować, kanapki do pracy zrobić, do lekarza za rękę zaprowadzić. Ten układ popularny jest zwłaszcza wśród pokolenia dzisiejszych 50 i 60-latków. Nie ma nic złego w trosce i opiece nad partnerem, zwłaszcza gdy w kontaktach występuje wzajemność. Pamiętaj jednak, że o dziecko, a tak traktowany jest w tym układzie partner, nie tylko się dba, ale także poddaje je kontroli.
Ubrani w tym samym stylu pozostają w ciągłym kontakcie fizycznym, psychicznym, duchowym. O ile się uda jedno odkleić od drugiego, to i tak okazuje się, że mają identyczne poglądy i zainteresowania. Wszystko, no może prawie wszystko, robią razem. We własnym świecie jest im najlepiej i najbezpieczniej. Największym problemem może być wnikniecie w tę strukturę idealną znajomym. Jeśli związek jest stosunkowo młody, to pierwszy syndrom kształtowania się lustrzanych odbić pojawia się, gdy zakochani zaczynają odsuwać się od dotychczasowych przyjaciół i przechodzić na tryb samowystarczalności.
To związek o podwyższonej temperaturze. Para kłóci się prawie o wszystko, bez względu na miejsce i czas. Czasami jest naprawdę ostro i nieprzyjemnie. Na sugestię osób trzecich o zakończeniu konfliktowej znajomości, zakochani zgodnie oburzają się. Przynajmniej w tym, że chcą być razem, są jednogłośni. Kłótnie można poniekąd zrozumieć. W relacji panuje emocjonujące napięcie, a po kłótni następuje namiętne pogodzenie. Na dłuższą metę opcja ta może być jednak emocjonalnie eksploatująca.
Nazwa jest umowna. Księżniczka równie dobrze może być rycerzem, a rycerz księżniczką. W tym układzie chodzi o zdobywanie i bycie nieprzystępnym. Co ciekawe, jest to układ zakładający płynną zmienność. Obie osoby w związku wymiennie - raz zabiegają o uczucia, a innego dnia stają się nieprzystępne. Żadne nie chce przyznać się do słabości, a harmonijna zmiana ról każdej ze stron pozwala na zachowanie poczucia niezależności uczuciowej. Rycerze i księżniczki nie mogą narzekać na nudę.
W tej relacji rządzi wzajemna akceptacja i tolerancja. W rolę bamboszy najłatwiej wcielają się osoby w wieloletnich związkach, z których namiętność już się ulotniła. Ale nie zawsze. Bywają młodzi ludzie, którzy szybko zaczynają zachowywać się jak stare małżeństwo. Brak napięcia i spontaniczności to dla jednych wada, a dla innych zaleta.
Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.