Takie słowa słyszą kobiety po trzydziestce, które nie znalazły swojej połówki. - Tu nie ma na co czekać i wybrzydzać - słyszą - Nie czas na kapryszenie. - Zamiast marzyć, pora pójść na kompromis - dodają niepytani o zdanie zaniepokojeni członkowie rodziny. A figa! Kto powiedział, że miłość życia można spotkać tylko do określonego wieku? Lepiej być szczęśliwym naprawdę, niż godzić się na półśrodki i oszukiwać samą siebie.
To, że mamy ciągle grać z mężczyznami w gierki jest nam wpajane od dziecka. - Nie bądź na każde jego zawołanie, - Niech się trochę postara, - Udawaj niezainteresowaną - tak działając, będziemy niby bardziej szanowane i rozbudzimy namiętne uczucia. A tam! Jeśli już zaliczyłaś wszystkie poziomy tej strategicznej rozgrywki, może czas na szczerość. Ktoś zaprosił cię na randkę za kwadrans koncert? Zamiast się zastanawiać, kto wcześniej odmówił jego zaproszeniu, idź i baw się dobrze.
- Nie jedz za dużo przy mężczyźnie, nie pokazuj swojej intymnej fizyczności, zawsze noś delikatny makijaż, przy łóżku trzymaj miętówki (na świeży oddech o poranku) - to nie żarty, z takimi radami można się wciąż spotkać. To chyba pokłosie średniowiecznych wyobrażeń na temat kobiety. A może lepiej działać odwrotnie - na randkę pójść bez makijażu i dać się pokochać za całokształt a nie w nagrodę za bycie ideałem?
Kobieta wysyła subtelne sygnały i to mężczyzna dobrze je odczytując przejmuje inicjatywę. On pierwszy powinien zadzwonić, on się oświadcza - a my pozostajemy w stanie pełnego napięcia oczekiwania. Strasznie to męczące i uzależniające od czyichś decyzji. Chcesz, to dzwoń - nie czekaj, nie martw się, że nie wypada i, że się narzucasz. Czekanie jest nudne, inicjatywa ekscytująca - zwłaszcza, jeśli pokonasz uprzedzenia.
Dorośli jesteście, świadomi swoich decyzji, obydwoje chętni - to róbcie, co chcecie. Związki zaczynają się na tysiąc sposobów. Te, które rozpoczęły się w łóżku wcale nie muszą być skazane na niepowodzenie, podobnie jak długie "chodzenie" przed pierwszym razem na spektakularny sukces.
Doprawdy? A kto tak twierdzi? Chyba jakiś fanatyczny zwolennik miłości od pierwszego wrażenia. A nie każda miłość pojawia się, jak grom z jasnego nieba. Czasami uczucie potrzebuje więcej czasu na pojawienie się. No ale, jeśli czas mija, a motyli nie ma, to zawsze możecie zostać znajomymi.
- Nie ma co przesadzać z wyznaniami i słowami uwielbienia - jeszcze się partner przyzwyczai, za pewnie poczuje i wywinie jakiś numer. Tak? A po co się ograniczać - kochasz, to o tym mów, ciesz się uczuciem, zamiast martwić się na zapas. Dobrze jest być kochanym, ale kochać jest jeszcze lepiej.