James Deen odbiega nieco od stereotypu gwiazdora porno. Wygląda jak normalny chłopak - nie jak opalony, wyrzeźbiony na siłowni paker z nażelowanymi włosami. W filmach z jego udziałem nie chodzi wyłącznie o mechaniczny akt seksualny. Dużo jest całowania i przytulania.
- Stawiając się na planie filmowym, przychodzę z nastawieniem, że chcę z siebie dać wszystko - powiedział w wywiadzie udzielonym dziennikarce Refinery29. - Zależy mi na tym, żeby mieć jak najwięcej radości z seksu i, żeby moja filmowa partnerka także przeżyła niezapomnianą przygodę. Nigdy nie zapominam także o trzecim uczestniku filmu, czyli odbiorcy. Entuzjazm Deena wydaje się być zaraźliwy - jego dziewczyną została filmowa partnerka Stoya.
Jak odpowiada Deen na argument, że filmy porno prezentują nieprzystający do realiów obraz seksu, narządów, libido i możliwości fizycznej regeneracji?
- Filmy porno jak każde inne filmy rozrywkowe pokazują świat fantazji. Nie mają na celu edukowania. Oglądając "Tożsamość Bourne'a" można wysnuć wniosek, że mini cooper jest samochodem, którym można wjechać wszędzie. Czy ten film prezentuje nieprzystający do realiów obraz jazdy samochodem? Owszem, ale jakoś nikt nie ma problemów z oddzieleniem fantazji od rzeczywistości. A w przypadku filmów porno jakoś ten problem występuje - argumentuje aktor.
- Nie jestem prostytutką. Mogę być nazywany pracownikiem seksualnym. Nie uprawiam seksu dla pieniędzy i wcale nie jest tak, że marzę o zaliczeniu jak największej liczby kobiet. Od zawsze chciałem pracować w tej branży, zostałem nawet zawieszony w szkole, za szczere wyznanie dotyczące mojej przyszłości.
- Autentycznie kocham seks i ludzką seksualność. Grając w filmach dla dorosłych staram się dostarczać widzom jak najlepsze treści - dodaje aktor.
James Deen ma w sieci wiele wielbicielek. Często słyszy, że gra filmach, które są kobiecym porno. Taka szufladka mu się jednak nie podoba. - Jeśli uznamy, że pewien konkretny rodzaj filmów porno jest "kobiecy" to uznamy, że kobiety są jakieś inne, że taki właśnie rodzaj seksu ma się kobietom podobać, takie one same mają być. A w seksie każdy lubi co innego, co innego go podnieca. Jedne panie uwielbiają BDSM, inne delikatny seks. Nie starajmy się tego kategoryzować.
- Nie lubię majonezu więc go nie jem. Jak ktoś nie lubi filmów porno to nie powinien ich oglądać - twierdzi James Deen. - Filmy dla dorosłych to rozrywka - nie ma w nich nic złego, złe mogą być pobudki stojące za ich oglądaniem. Dla mnie porno to sposób na stymulację, na podniecenie, na podkręcenie atmosfery między partnerami. Nic więcej.
Czym się różni w jego przypadku praca od życia prywatnego?
- Seks przed kamerą to jak zainscenizowany mecz koszykówki. Prawdziwy mecz i życie wyglądą inaczej niż wyreżyserowany film. Ostre sceny wyglądają na ostre, a w rzeczywistości wcale takie nie są. W domu uprawiam seks, bo i ja i moja partnerka tego chcemy. Przed kamerą uprawiam seks, bo taką gram rolę. Robię to bo taką mam pracę i chcę, żeby widz był zadowolony.
A widz jest zadowolony - zwłaszcza ten płci żeńskiej.