Zimą 2008 roku małżonkowie Kristen i Toby Taylor oddawali się w alkowie miłosnym igraszkom. W pewnym momencie wpadli na pomysł podkręcenia seksualnego napięcia. Postanowili więc sięgnąć po elektryczne klamry na sutki. Niestety okazało się, że w wyniku usterki produktu stymulacja zakończyła się porażeniem prądem. Kobieta najpierw straciła przytomność, później przestała oddychać i ostatecznie zmarła.
Mężczyzna, który wraz z żoną dwa lata wcześniej odkrył uroki BDSM, na początku tuszował prawdę, mówiąc, że żonę pokopał prąd z suszarki. Ostatecznie sąd skazał Taylora za nieumyślne spowodowanie śmierci 29-letniej żony.
Sergiej Tuganov, Rosjanin, wraz z grupą swoich najbliższych znajomych urządził trwającą dwanaście godziny orgię. Żeby podołać wyzwaniu połknął wszystkie tabletki z opakowania Viagry. Dlaczego to zrobił? Bo przyjął zakład, że uda mu się zaspokoić wszystkie biorące udział w seksie grupowym kobiety. Ostatecznie wygrał równowartość 4,500 dolarów, ale nie zdążył się nią nacieszyć, ponieważ padł trupem w wyniku ataku serca.
Dwójka nastolatków z Austrii - Reinhard Wallecker i Stephanie Tanzer - zakradli się do pozostawionego w garażu przy domu samochodu i tam, na tylnim siedzeniu dali się ponieść porywowi młodości i miłości. Zaślepieni pożądaniem popełnili dwa poważne błędy, które ostatecznie doprowadziły do ich śmierci. Po pierwsze kochali się w aucie, które miało odpalony silnik (na zewnątrz było minus 15 stopni), a po drugie pozostawili drzwi garażu zamknięte. Po pewnym czasie małe pomieszczenie wypełniło się spalinami, a para zmarła.
W 1996 roku na chodnik pod hotelem w Los Angeles spadła Sandra Orellana. Kobieta była zupełnie naga. Okazało się, że Amerykanka wypadła z balkonu na ósmym piętrze, na którym przed zderzeniem z ziemią uprawiała seks z biznesmenem z Teksasu, Robertem Lee Salazarem. Salazara uniewinniono - sędzia stwierdził, że to był wypadek, nie działanie z premedytacją. Mężczyzna został zresztą ukarany przez los - sprawa stała się ogólnokrajową sensacją, a pikanterii historii dodał fakt, że biznesmen był żonaty (nie z Sandrą Orellaną).
Policjant z Atlanty, William Martinez, w 2009 roku postanowił urozmaicić swoje życie erotyczne i wziął udział w trójkącie. Zaprosił do niego znajomego i znajomą. Niestety nadmierne podniecenie przypłacił atakiem serca. Rodzina zmarłego przedstawiciela władzy wytoczyła proces jego lekarzowi, który ich zdaniem powinien był poinformować pacjenta, że nie dla niego takie silne seksualne przeżycia. Sąd przyznał rację bliskim Martineza i zasądził odszkodowanie od kardiologa w wysokości trzech milionów dolarów.
W Zimbabwe pojęcie bezpiecznego seksu nabrało całkiem nowego znaczenia po wypadku, który miał miejsce na tamtejszej sawannie. Para, która zapragnęła orgazmu w plenerze została zaatakowana w trakcie aktu przez lwa. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych ran, mężczyzna wyszedł ze miłosnego spotkania z dzikim kotem żywy. Śledztwo wykazało, że lew nie zabił z powodu głodu (nie zjadł ciała) i już wcześniej atakował ludzi.
Sachi i Tomio Hidaka z Japonii wstrzymywali się ze skonsumowaniem znajomości do dnia ślubu. Kiedy ten dzień wreszcie nastąpił, spragnieni bliskości, wreszcie poszli na całość. Niestety para nie doczekała bajkowego "i żyli długo i szczęśliwie", ponieważ w wyniku niezdiagnozowanych wcześniej wad serca obydwoje zmarli tej samej nocy.
Frank Burton miał w dniu śmierci 85 lat. Zacny wiek - pomyślicie. Owszem, ale Frank nie zmarł śmiercią naturalną. Jego zwłoki znaleziono dwa miesiące po zgonie, nagie, z obwiązanymi sznurkiem genitaliami i plastikowym czepkiem pod prysznic w ustach. Mężczyzna tak bardzo lubił podduszanie, że w końcu sam się udusił.
Z podobnego powodu miał także umrzeć wokalista australijskiej grupy INXS, Michael Hutchence. Policja na początku myślała, że Hutchance popełnił samobójstwo w hotelowym pokoju w Sydney, później stwierdzili, że udusił się przypadkowo.
Ten przypadek nie jest typową śmiercią w wyniku aktu seksualnego, a bardziej konsekwencjami z nim związanymi. Ofiarą padła żona rumuńskiego tresera zwierząt cyrkowych - Hannibala Cantoriego, który zresztą po zamordowaniu małżonki popełnił samobójstwo. Co doprowadziło cyrkowca do tak drastycznego rozwiązania? Przyłapanie żony na seksie z jednym z jego podopiecznych - ogierem.
22-letnia Peruwianka, Rosa Vela zmarła z powodu sepsy - ogólnego zakażenia organizmu. Do zakażenia krwi doszło ze względu na fatalne warunki higieniczne, w których znajdowały się jej genitalia. A te nie wynikały z niechęci kobiety do wody i mydła, ale z powodu skórzanego pasa cnoty, który założył jej mąż na czas jego podróży służbowej.
Poligamiście mają lepsze życie seksualne? Nie Uroko Onoja, nigeryjski biznesmen, który zmarł po tym, jak sześć jego żon zmusiło go do odbycia po kolei stosunku z każdą. Żony były ponoć zazdrosne o małżonkę numer sześć - najmłodszą i cieszącą się największym zainteresowaniem mężczyzny.
Grożąc mężowi nożem i kijami po kolei się z nim kochały. Niestety Onoji wysiadło serce podczas zaspokajania czwartej wybranki.
Condor Bar w San Francisco to ponoć jeden z pierwszych barów topless w Stanach Zjednoczonych, a przy okazji sceneria jednej z bardziej przerażających scen śmierci. Zdarzenie miało miejsce po zamknięciu klubu, na jej największej atrakcji, czyli unoszącym się na specjalnym mechanizmie wielkim fortepianie. Normalnie zjeżdżała na nim zmysłowo ułożona tancerka. Feralnej nocy klubowy bramkarz, Jimmy Ferrozzo, i tancerka Theresa Hill, dali się ponieść namiętności na słynnym instrumencie. Niechcący wcisnęli przycisk, który uniósł fortepian do góry pod sam sufit. Mężczyzna zginął zgnieciony na miejscu, a kobieta w stanie szoku, została uwolniona spod zwłok kochanka po wielu godzinach - znaleziona przez dozorcę.