Biuro matrymonialne - skuteczny pośrednik czy relikt przeszłości [FAKTY I MITY]

Na co komu pośrednik, skoro w Internecie można znaleźć wszystko - w tym także miłość? A chociażby dlatego, że jak wynika z badań CBOS-u, znajomości zawierane w sieci to wcale nie jest gwarancja sukcesu i happy endu. Problemy zaczynają się, kiedy z fazy wirtualnej przenosimy się do realu W takiej sytuacji biuro matrymonialne to nie retro instytucja tylko profesjonalna pomoc. Dlaczego myślimy o nim inaczej?
. . Fot. Schutterstock

Mit o seniorach, rozwodnikach i nieudacznikach

Panuje powszechne przekonanie, że, do biura matrymonialnego zgłaszają się wyłącznie osoby starsze, po przejściach albo takie, które są życiowymi nieudacznikami. Okazuje się, że nic bardziej mylnego.

"Profil klienta" jest jednym z głównych, na liście bezzasadnie powielanych stereotypów. - Owszem przekrój zgłaszających się do nas osób jest szeroki - potwierdzają właściciele Czandry, Magda i Adam Grzesiakowie - ale znaczną część stanowią wykształceni, ambitni, młodzi trzydziesto i czterdziestoletni ludzie, pochłonięci inwestowaniem w siebie

i wspinaniem się po szczeblach kariery. Najwięcej jest przedstawicieli korporacji (mediów, sektora bankowego, finansów i IT), a także wolnych zawodów. Ludzi, którzy na pewnym etapie zauważyli, że praca to nie wszystko i zwyczajnie brakuje im bliskości drugiej osoby. Nie chcąc marnować czasu na bezsensowne przesiadywanie na portalach randkowych, skierowali swoje kroki właśnie do biura matrymonialnego. Wśród klientów są także osoby "po przejściach", które przeżyły rozwód, zranienie albo straciły kogoś bliskiego.

. . Fot. Archiwum redakcji

Mit o klimacie z innej epoki

W wielu kręgach, szczególnie w większych miastach, bycie klientem biura matrymonialnego, nie jest już tematem tabu. Wręcz przeciwnie. Bo skoro świadomi potrzeb i oczekiwań oddajemy swoje sprawy w ręce profesjonalistów, w kwestii zdrowia czy pieniędzy, dlaczego miałoby być inaczej, w tak istotnych sprawach jak sercowe?

- Skuteczność działań biura takiego jak np. Czandra wynosi ok. 50 procent i jak na europejskie standardy jest to wysoki wskaźnik. Kiedyś na 100 par do biura wracała jedna zadowolona osoba. Dzisiaj z podziękowaniem przychodzi 50 osób. Kiedyś klienci wstydzili się przyznać nawet rodzinie czy przyjaciołom, że poznali się przez biuro, dzisiaj nie jest to już powodem do zażenowania.

. . Fot. Brianhoffer/Flickr.com

Mit o przyjaciołach i rodzinie, którzy wyswatają najlepiej

Z badań CBOS z 2011 r., wynika, że najwięcej związków miało swój początek w pracy: 34 procent lub w kręgu znajomych: 25 procent. Pomoc osobom, które nie znalazły miłości w tych dwóch obszarach często deklarują bliscy - samozwańczy swaci.

Jakie jednak zdanie ma na nasz temat przyjaciółka, która po raz kolejny umawia nas na randkę w ciemno z jowialnym maminsynkiem o wyglądzie rozchodzonego kapcia? Albo mama, która ciągle rai nam syna sąsiadki, który wyglądem przypomina gryzonia, a najbardziej na świecie kocha spędzać czas w piwnicy, majsterkując?

Profesjonaliści są skuteczniejsi w sferze uczuć (chociaż mniej znają swoich klientów niż ich bliscy), bo patrzą na klienta z dystansu, bazując na tworzonym wspólnie profilu i deklaracjach. W Londynie cena godzinnej konsultacji z osobistym coachem uczuć, w dobrym biurze matrymonialnym kosztuje od 80 do 200 funtów, a programy personalne (doradztwo związane z reorganizacją modelu życia, konsultacje, doradztwo związkowe) to wydatek przekraczający 6 tysięcy funtów rocznie.

. . Fot. Materiały prasowe

Mit o wygórowanych oczekiwaniach

Szukając miłości mamy jakieś oczekiwania i wyobrażenia. Jeśli nie mamy u boku trzeźwo myślącej i szczerej osoby, to nikt nie odważy się powiedzieć, że stworzony ideał jest nieosiągalny. Błędem jest także oczekiwanie, że biuro znajdzie nam wymarzonego partnera. W głównej mierze, dlatego, że taki ideał zwyczajnie nie istnieje.

Eksperci na samym początku zalecają wymazanie z głowy, najczęściej już gotowego, ale powierzchownego, obrazu przyszłego partnera. Szukanie  to proces, trzeba dać szansę zarówno innym, jak i sobie. Pobieżnie oceniona osoba, z pozoru idealna, może nas bardziej rozczarować, niż ta wydawałoby się niegodna uwagi. Dzięki bazie klientów szukanie jest jednak o wiele łatwiejsze i bardziej usystematyzowane.

Więcej o: