"Pani A.": W sumie nie wiedziałam nawet, że to problem. Przez 10 lat byłam w związku z tym samym mężczyzną, który był przy okazji moim pierwszym i jedynym partnerem. On także nie miał poza mną innych kobiet - w naszym wyglądzie nic nie wydawało się dziwne, czy inne.
Kiedy po rozstaniu zaczęłam się spotykać z nową osobą, byłam bardzo ciekawa, jak nam będzie w łóżku. Straciłam jednak całą ochotę na seks, kiedy na widok mojej waginy, uśmiechnął się i powiedział: - Jakiego masz śmiesznego "dzyndzelka".
Zaczęłam dopytywać, co ma na myśli i okazało się, że kobiety, z którymi wcześniej sypiał nie miały aż tak wystających warg sromowych mniejszych. Zamiast się kochać, pokłóciliśmy się i ostatecznie nic z tej znajomości nie wyszło. Oprócz tego, że teraz czuję, że coś ze mną może być nie tak i kolejny partner zareaguje podobnie...
"Pani D.": Jestem dobrze zbudowaną kobietą, taką o której mówi się, że ma seksowne krągłości. Mam masywne uda, a między nimi waginę. Fakt, że ona tam sobie jest - taka ściśnięta - ma wpływ na to, że poci się. I po kilku godzinach od porannego prysznica zaczyna także pachnieć potem.
Powiem tak. Seks po prysznicu - jak najbardziej. Po wieczornej kąpieli także, ale już spontaniczny w ciągu dnia? Odpada!
Nie wiem, czy mojemu chłopakowi mój zapach przeszkadza, bo nie dopuściłam go do ciała w sytuacji, w której nie panowałabym w 100 procentach nad wonią. Skoro ja czuję "kapuchę z pietruchą" to on z pewnością także. Wstydzę się tego i wolę nie ryzykować.
"Pani S.": Może to zabrzmi głupio, ale mam tak dużą potrzebę intymności, że z kilku powodów przez pół roku wzbraniałam się przed zamieszkaniem z moim ukochanym i w ogóle jego nocowaniem u mnie w domu.
Pierwszy powód - poranny nieświeży oddech. Tak wiem, jestem człowiekiem, a nie cyborgiem, ale wstydziłam się tego, że nie pachnie mi po przebudzeniu miętą z paszczy.
Drugi powód to... załatwianie się. Mieszkam w kawalerce i jak ktoś jest w ubikacji to słychać absolutnie wszystko. Trzeci powód, to moje obfite upławy. Wstydziłam się faktu, że on mógłby zobaczyć moje brudne majtki i nabrać do mnie odrazy.
Kompleksów się nie pozbyłam, ale mamy swoje domowe procedury, które pozwalają mi na maksymalne zachowanie intymności.
"Pani E.": Mój okres jest bardzo podstępny. Jak ma przyjść, to nocą. Na dodatek bywa nieregularny, dlatego nigdy nie wiem, kiedy się zacznie. Nie jestem w stanie przygotować się na jego nadejście. Tak, mam 33 lata, a miesiączka wciąż mnie zaskakuje. Zalewam wtedy sobie koszulę nocną, brudzę krwią prześcieradło, poszwę, a czasami także materac. I wstydzę się tego przed moim narzeczonym. On zapewnia, że wcale go to nie zohydza, ale wiem, że tylko tak mówi, żeby poprawić mi humor.
"Pani N.": Mam dużo włosów, które są na dodatek ciemne i mocne. Rosną obficie na głowie, ale także w pozostałych miejscach na ciele. Dla mnie nie był to problem do czasu, kiedy usłyszałam, jak koleżanka na basenie śmieje się z włosów na moich paluchach u stóp porównując je do "kępki włosów na głowach mamutów".
Kilka lat później mój ginekolog powiedział, że tę "ścieżkę miłości", czyli włosy rosnące między pępkiem a łonem, można spokojnie usunąć trwale laserem.
Od tego czasu wstydzę się włosów na brzuchu, ale nic jeszcze z nimi nie zrobiłam. Nie będę się tam golić, wosk boli, a depilacja jest droga... Nikt jeszcze nie przyczepił się do włosów wokół brodawek na piersiach. Sama wiem, że wyglądają dość obrzydliwie - dlatego kocham się zawsze w staniku.
"Pani J.": Wrastające włosy to mój problem odkąd pamiętam. Mam nawet małe blizny po stanach zapalnych, które zrobiły się przy okazji wrastających włosów. Byłam z tym problemem u dermatologa, ale usłyszałam, że mam po prostu skłonności do wrastania. Kosmetyczka doradziła, żeby robić między depilacjami regularne peelingi, ale to na niewiele się zdało. Jak tu się rozebrać do naga, kiedy w pachwinach i na wzgórku łonowym mam brzydkie przebarwienia i gojące się krosty?
Jak tak teraz się zastanawiam nad tym tematem, to wygląda na to, że jestem uzależniona od wyrywania włosków pęsetą. Wiem, że sobie szkodzę, a nie pomagam i nie rozwiąże to moich problemów, ale wiecie jak to jest. Szkodzę sobie i później się wstydzę.
"Pani A.": Medyczne określenie mojej przypadłości to "ziejący srom". To m.in. efekt trzech naturalnych porodów, wieku i generalnie osłabionych mięśni dna miednicy.
Czy mam kompleksy z powodu luzów w pochwie? Owszem. Moja pochwa jest mniej ciasna, przez co straciło na jakości moje życie erotyczne. Właściwie to nie moje, bo ja orgazmy mam tylko łechtaczkowe, ale męża, który czasami wspomina, że już nie jest jak kiedyś. Pocieszam się, że on już też nie ma erekcji jak kiedyś, a i włosów na głowie jakby także ma mniej niż kiedyś...