"Jeśli wierzyć Tinderowi, 90 proc. mężczyzn w Polsce to lotnicy z 23 cm wzwodem" [WYZNANIA SINGIELKI]

- Ludziom zdarza się popełniać w życiu różne głupstwa. Najwięcej głupot robimy po pijaku albo z miłości - pisze Jolinda. - Ostatnią moją głupotą chętnie się z wami podzielę, gdyż jest wielka... Otóż, założyłam konto na Tinderze...
Randkowanie na Tinderze Randkowanie na Tinderze Fot. Dan Klimke/Flickr.com/CC BY-NC-SA 2.0

"Jeśli wierzyć Tinderowi, 90 proc. mężczyzn w Polsce to lotnicy z 23 cm wzwodem" [WYZNANIA SINGIELKI]

Ludziom zdarza się popełniać w życiu różne głupstwa - pisze na swoim blogu Blogus Pospolitus Jolinda. - Najwięcej głupot robimy po pijaku albo z miłości. Ostatnią moją głupotą chętnie się z wami podzielę, gdyż jest wielka... Otóż, założyłam konto na Tinderze.

Tak. Na trzeźwo, co niestety nie jest faktem łagodzącym mój czyn.
A wszystko zaczęło się od tego, że Szanowny Holender, ojciec małoletniego Brunona, zabrał go na TYDZIEŃ do kraju swego ojczystego. Wspaniale. Przedszkole z internatem to jest to, słowo daję. Tak więc zostałam sama i bez ulubionej wymówki każdej samotnej matki.

No wiesz, nie mogę biegać, bo z kim dziecko zostawię? Nie, na siłownię nie pójdę, bo jak. Dieta? A daj spokój, ciągle tylko dojadam po małym, bo przecież nie wyrzucę. Pożyczyć pieniądze? Wiesz, ile dziecko mnie miesięcznie kosztuje?!? Itd.

Z randkami to już w ogóle. NO BO JAK?!?

Więc dziecko zniknęło, wymówka też. Nie było odwrotu, musiałam zadziałać coś w kwestii randek. A znajomi, że tylko Tinder.

.Fot. Tinder.com

Rozdział I: Panowie

Okazuje się, że obecnie w Polsce, we Warszawie, na rynku wtórnym, NIE MA normalnych, zwyczajnych facetów o kartoflanych twarzach siorbiących browary w czasie meczu i nieopuszczających deski w toalecie. Nie ma.

Są WYŁĄCZNIE płetwonurkowie, którzy zimą kręcą potrójne salta na desce, po robocie śmigają na rolkach, względnie rowerze za pierdyliard, w wolnych chwilach uprawiają squasha, gotują szparagi i jajka w mundurkach, udzielają się charytatywnie w maratonach, z własnym motocyklem lub jachtem.

Nie zapominajmy o wykształceniu! To siara napisać jaką szkołę się kończyło albo gdzie się pracuje, więc zamieszcza się cytaty w siedmiu różnych językach, a obok ikonki flag. To chyba podpowiedź dla mniej kumatych kobiet albo element dekoracyjny. Nie wiem.

Ale serio, po tych opisach dochodziłam do wniosku, że polski w naszym kraju jest w odwrocie. Że żyjemy wyłącznie wśród ekspatów, że jest tak cholernie multi-kulti. Tylko że po trzech zdaniach okazywało się, że to żaden Tom, a Tomek, nie John, a Jasiek, nie Andy, a Andrzejek z przepitą facjatą. Nie wiem, po co to. Jedyne wytłumaczenie, jakie udało mi się z któregoś wydusić, to że na Tinderze dużo Rosjanek i Ukrainek i one szukają wykształconych i obytych panów.

Są też panowie zgrywający się na inteligentów. Pyta mnie taki jeden z drugim z zadęciem świadczącym o wielodniowym braku wypróżnienia, kiedy ostatnio czytałam Fromma.

Proste: do śniadania se lubię poczytać Ericha. Kanta do lanczu, a zasypiam, studiując słownik w poszukiwaniu nowych synonimów słowa DUPEK, żeby w wyrafinowany sposób kazać im spadać.

No i są friki. Wiem, że wszyscy nimi jesteśmy, ale to takie friki, które nie chowają się za alkoholem, albo "lubię eksperymentować w sypialni". Nie. Oni tam np. piszą, że kręcą ich tylko RENATY. I że chcą, żebym na nich pluła. Spoko. Mogę być Renatą i pluć jadem, zaraz po tym, jak wybiorę wielkie czerwone NOPE.

Randkowanie na Tinderze Randkowanie na Tinderze Fot. Nathan Rupert/http://bit.ly/1Dk0lml /CC BY/http://bit.ly/OJZNiI

Rozdział II: Zdjęcia i opisy

Nie lubię zdjęć paszportowych, ale - tutaj szpetne przekleństwo - zabiłabym za portal randkowy, gdzie TRZEBA dać przynajmniej jedno swoje zdjęcie paszportowe. AKTUALNE. Gdyż żaden z Heńków nie uznał tego za ważne? Mają po 40 lat, a raczą mnie zdjęciami ze studiów, względnie własnych ślubów, z wyrzuconą poza kadr panną młodą. SERIO.

Zdjęcia ze spadochronem, z blondyną z wielkim cycem, z porsche, ze strzelnicy, za sterami samolotu.

Okazuje się, że w naszym skromnym kraju 90 procent populacji mężczyzn to lotnicy. Serio. No zdjęcia z odbierania różnego rodzaju nagród, to wiadomo, obowiązkowo. Każda chce być z człowiekiem sukcesu. Był też taki pan, który chował się za obrazkiem Shreka. No urocze. Jeśli ma się 4 lata. Niestety okazał się być bardziej Osłem. Chociaż był zdecydowanie mniej zabawny.

Ale moje serce skradł pan bez koszulki. Klasyka, fota w lustrze łazienki. Ale nie jakiejś ładnej łazienki w hotelu czy na siłce. Nie. Łazienki z mopem, pralką, pustymi opakowaniami po mydle i pełnym koszem brudnych ubrań. Pan ten, w tej niezapomnianej scenerii, siedział na toalecie!!! SERIO. Siedział z gracją. Bez koszulki.

No i konkrety. Kobiety nie lubią kotów w worku. Nie lubią schylać się do pocałunków i kolesie o wzroście siedzącego psa nie mają łatwo. Więc ci wyżsi podchwycili temat i publikują wymiary. Dokładne wymiary. Na ten przykład: 187 cm/90 kg/23 cm.

I publikują przy tym swą twarz. Managerowie, Piemi, KAMowie i inni Przedstawiciele. Noż cholera, weźcie się ogarnijcie? Bo przy strażakach to mnie jakoś nie raziło.

No albo Pan, mój ulubieniec, który w profilu zamieszcza opis, że uwielbia podróże i że dopiero co osiadł w PL, bo do tej pory mieszkał w RPA. Polak. Sobie myślę, no może będę wreszcie miała z kim pogadać o mojej pasji do zwiedzania świata. Ale to był podróżnik teoretyk. Prócz RPA, Czech i Polski nigdzie nie był. NIGDZIE.

I tak w kółko. Pan, który deklaruje miłość do świata, zwierząt, natury, wykłada się na prostym pytaniu o rozwód i mówi, że trwał ponad trzy lata, bo nie mógł darować tej suce, swojej eksżonie. Ooooh. Wspaniale. NASTĘPNY.

Strona internetowa Tinder Strona internetowa Tinder Tinder

Rozdział III: Randki (bo nie tak łatwo mnie zniechęcić)

Nie wiem, co się teraz stało ze światem, ale za moich czasów, to na pierwszą randkę chodziło się na kawę/wino/kolację/spacer. Teraz niby też. Ale do Szanownego. Do jego mieszkania. No ja nie wiem, czy jestem zainteresowana kolekcją znaczków na pierwszej randce, serio?

A jak już co przytomniejszy zaproponował kawę w miejscu publicznym, to czekał aż się zjawię i dopiero wtedy wysiadał ze swojego najnowszego elektrycznego samochodu na turbo sterydach. I, przysięgam, tylko jeden pan, z dość dużej próby, zapłacił za moją kawę!

Teraz sztuczki robi się następujące. Pozwala się zamówić kobiecie i samemu się nic nie bierze. Płacę więc za siebie. A wtedy on się jednak namyśla i też bierze kawę.

Albo gdy kelner przynosi rachunek, a ja wyciągam portfel, przygląda się temu procesowi w skupieniu i ostatecznie dorzuca się do rachunku za swoje piwo. No albo przychodzi te trzy minuty wcześniej i zamawia kawę. Tylko dla siebie. Płaci przy barze.

To jest takie żałosne. I nie wymyślam. Byłam na dobrych kilku randkach i ŻADEN nie rwał się na bycie szarmanckim i wyłożeniem tych 12 zeta za moją kawę, a jak sądzę, każdy chciał na mnie wywrzeć dobre wrażenie, bo do cholery spotykał się na randkę.

Tinder Tinder Tinder

Rozdział IV: Wolta

Nie sądziłam, że dojdę do takich wniosków, ale naprawdę szanuję kolesi, którzy założyli tam konta, bo szukają kochanek. Nie mnie to oceniać. Ale oni są szczerzy. Piszą, czego chcą i ile mogą dać w centymetrach. Czasami nawet wrzucą zdjęcie pośladków.

Albo napiszą, że szukają mężatek, bo nie lubią problemów sercowych. Pełen szacun, panowie. Tak powinien wyglądać profil na Tinderze. Bo Tinder właśnie do tego służy, a te wszystkie pawie pióra i cytaty z Paulo Coelho tylko mydlą głupim dziewczynom oczy. Mnie na ten przykład nadal szczypią i bardzo bym chciała odzobaczyć cuda, które tam widziałam.

Więcej o: