Każdy marzy o miłości "aż po grób", tymczasem jako naród gonimy Zachód w niechlubnej liczbie rozwodów. Dlaczego tak się dzieje?
Amerykański psycholog Jed Diamond opisał pięć etapów związku. Niestety, trzeci okazuje się kluczowy i rozstrzygający. Nie da się go przeskoczyć, ominąć. Trzeba go po prostu... przetrwać. W przeciwnym razie nie dajemy sobie szansy na stworzenie związku takiego, jakie znamy z opowieści dziadków. Ale po kolei:
Etap 1. Zakochanie
Wszyscy dobrze znamy ten stan: motylki w brzuchu, buzujące hormony i uczucie permanentnego szczęścia. W tej fazie nie widzimy jeszcze u partnera wad. Jest ideałem, którego zawsze poszukiwaliśmy.
Niestety to, co postrzegamy, nie jest prawdziwym obrazem drugiej osoby. Nie zaprzątamy sobie jednak tym na razie głowy. Niech żyje miłość!
Nasza miłość rośnie, pogłębia się i cementuje. W tej fazie wychowujemy dzieci i dbamy o rodzinę, albo po prostu wiążemy się coraz mocniej z drugą osobą. Wspaniałe poczucie wspólnoty trwa, jesteśmy przekonani, że znamy partnera na wylot i zamiast "ja i ty" jesteśmy "my".
W fazie związku dojrzałego nie ma już wzlotów szalonego zakochania, jest za to miłe uczucie więzi i bliskości. Szalony seks ustępuje zazwyczaj miejsca bardziej statecznym zbliżeniom, no i coraz więcej jest przytulania się pod kocem i oglądanie filmów. Czujemy się bezpieczni, doceniani, kochani.
Często myślimy, że tak już będzie, tymczasem nadchodzi...
Masz wrażenie, że jego ktoś podmienił? Coraz więcej zwykłych cech i zachowań staje się irytującymi wadami? Nie ma już miłości, jest poczucie samotności w związku i uwięzienia. Ranimy się albo wycofujemy w pracę, dzieci, sport. Zastanawiamy się gdzie się podziała ta osoba, która zawróciła nam w głowie. "Kiedyś byłeś zupełnie inny".
Tak, to ten moment. Co tu dużo mówić - jest źle. Niestety, na tym etapie wiele par się rozchodzi, a małżeństw rozwodzi. Bywa też że ludzie trwają w związku egzystując obok siebie. Mało kto o tym mówi, ale poprzez rozczarowanie uczymy się czym jest prawdziwa miłość i partnerstwo. Kto wspólnie przetrwa ten zły czas możemy stworzyć dobry związek z prawdziwą osobą, a nie idealną "drugą połową" jaką widzieliśmy na początku znajomości.
Poprzedni etap nie musi być śmiercią związku! Jeżeli zdołacie przetrwać razem problemy i dotrzeć do sedna tego, co was w sobie denerwuje, jesteście na dobrej drodze do zbudowania trwałego związku. Bardzo często drogą do akceptacji partnera jest rozprawienie się z własnymi problemami i demonami z przeszłości.
Zły stan związku czy nasze poczucie przygnębienia i depresja mogą nie być winą partnera, a na przykład ciężkich przeżyć z dzieciństwa.
Warto nauczyć się dawania wsparcia w związku, bo wtedy spotka nas nagroda w postaci etapu 5...
Para która przetrwa wspólnie kryzys rozczarowania, wyjdzie z tej walki lepsza. Znów będziecie się razem śmiać, a poczucie, że partner akceptuje cię ze wszystkimi wadami i kocha bez względu na wszystko - uskrzydla.
Według autora każda para ma szansę na wyjście z kryzysu, trzeba tylko mocno pracować na to i... dostrzegać też wady w sobie, a nie jedynie w partnerze. A co wy sądzicie? Na jakim etapie jest wasz związek?