Rachunek różniczkowy w dorosłym życiu nie przydaje się prawie nikomu, edukacja seksualna - prawie wszystkim. Trudno więc zrozumieć, czemu politycy, nauczyciele i rodzice nie walczą z bezsensowna nauką pierwszego, za to często gorąco potępiają drugie.
Seks. Proste słowo, które rozpala wyobraźnię, ciekawość i prowokuje do zatrzymania się na chwilę. Tematy związane z seksem przyciągają uwagę, prowokują do dyskusji, a także budzą krwiożercze instynkty wśród komentatorów koncepcji, antykoncepcji i wszelkich zjawisk związanych z tą częścią ludzkiego życia. Przyjrzyjmy się zatem zjawisku, które (choć to czysta biologia) ma dla człowieka tak wiele znaczeń i wartości.
To właściwie niezmiernie ciekawe, że jedna z najprostszych ludzkich potrzeb otoczona jest tak gorącymi dyskusjami, ciągnącymi się przecież przez wieki. To również bardzo interesujące, że nadal do seksu przykłada się tak wiele uwagi na poziomie moralności, a tak niewiele na znacznie ważniejszym polu - biologicznym i medycznym. Seks jest tą częścią naszego życia, która w debacie publicznej rzadko traktowana jest w odpowiedni sposób - skupianie się głównie na moralnym i religijnym aspekcie seksualności zdecydowanie nie powinno być domeną społeczeństw żyjących w XXI wieku. A jednak... Przyjrzyjmy się dziś dwóm grupom ludzi, których ten problem dotyczy w wyjątkowo interesujący sposób - młodzieży i osobom starszym.
Polski seks udokumentowany
Jak z edukacja seksualną i życiem seniorów jest w Polsce? O tym możemy przekonać się, dzięki gorącemu dokumentowi, w którym Marta Szulawiak-Turska podejmuje tematy, które dla ludzi wciąż bywają bardzo trudne. W programie zastanawia się, jak wygląda edukacja seksualna młodzieży, co prowadzi do zdrady i jak wygląda życie seksualne seniorów. Nie zabraknie kontrowersji i szczerych wyznań, a wszystko po to, aby ocenić, w jakim stopniu seks stanowi dla nas tajemnicę.
METRO
W kolejnych odcinkach serialu będziemy mogli posłuchać wyznań starszych i młodszych adeptów nauki o seksualności człowieka, posłuchać mądrych ludzi, którzy na temat seksu wiedzą naprawdę wszystko, a nawet przyjrzeć się temu, jak wygląda życie kolejnej grupy, wykluczanej z rozmów o seksie - osób z niepełnosprawnością.
Tajemnice polskiego seksu będziemy odkrywać już od 6 maja o godz. 01:05 w telewizji METRO.
Jeśli nie jesteś inżynierem, projektantem technicznym, naukowcem czy kimkolwiek z matematycznej niszy, prawdopodobnie ostatni raz miałeś do czynienia z rachunkiem różniczkowym i całkowym, algorytmami i trygonometrią w czasach licealnych lub nawet już na studiach. Czy przeciętny człowiek w dorosłym życiu często zmuszony jest do używania tej wiedzy? Jeśli nie należy do jednej z wyżej określonych grup zawodowych - nie.
Trudno nie zadać sobie zatem pytania, dlaczego politycy, nauczyciele i rodzice nie walczą z bezsensowna nauką rachunku różniczkowego, ale często gorąco walczą z edukacja seksualną, która w dorosłym życiu jest zdecydowanie bardziej przydatna. Co jeszcze dziwniejsze - jeśli nie walczą aktywnie przeciwko samym zajęciom dotyczącym seksualnego uświadomienia młodych ludzi, nie mają nic przeciwko sprowadzaniu tych nauk do ptaszków i motylków, z religijną oprawą w tle.
Tymczasem edukacja seksualna powinna być - nie, poprawmy się, jest - jednym z najważniejszych punktów wychowania mądrego, odpowiedzialnego i zdrowego członka społeczeństwa. Dotyczy to nawet osób chowanych w duchu określonej religii lub specyficznej moralności. Bo lepiej wiedzieć z czym się mierzysz, a czego unikasz niż być chowanym pod kloszem. Gdy bańka pęknie, konsekwencje mogą być naprawdę bardzo nieprzyjemne.
Brak aktywności seksualnej lub planowania takowej nie oznacza, że człowiek nie powinien wiedzieć najważniejszych, ba, podstawowych rzeczy o własnej biologii i związanej z nią seksualności. Wiedza o tym, a także budowanie świadomości własnego ciała, świadomości swoich praw, odpowiednich wzorców, to szalenie istotne elementy edukacji. Prawdziwa dbałość o taką edukację na właściwym poziomie mogłaby doprowadzić do zminimalizowania pewnych społecznych problemów - dlaczego zatem tak uparcie walczy się z przekazywaniem takiej wiedzy?
Edukacja seksualna jest bardzo ważna. Dowodzą tego najprostsze badania prowadzone na całym świecie - wiemy już, że uczniowie, którzy otrzymali prawidłowe i rzetelne wychowanie seksualne w szkołach, po raz pierwszy odbywają stosunek seksualny o wiele później niż uczniowie, którym nie zapewniono odpowiedniej edukacji w tym zakresie. Edukacja seksualna nie zachęca nastolatków do seksu - jest odwrotnie.
Można odpowiedzieć znanym frazesem i twierdzić uparcie, że "dzisiejsza młodzież" wie na temat seksu więcej niż rodzice rzeczonych nastolatków. W końcu mamy przecież swobodny dostęp do największej bazy wiedzy na świecie - internetu. Jednak informacje, które może tam z łatwością znaleźć młody człowiek, potrafią zjeżyć włosy na głowie. Czy naprawdę machniemy ręką na te nastolatki, które na forum przeczytały, że pigułkę antykoncepcyjną bierze się tego dnia, w którym planowany jest stosunek? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze dziecko może być przekonane, iż przy pewnych pozycjach seksualnych nie można zajść w ciążę? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że nieszczególnie zmieniła się na przestrzeni ostatniej dekady liczba dziewcząt, które są przekonane o tym, że w ciążę można zajść tylko po pierwszej miesiączce, a najlepszym środkiem antykoncepcyjnym jest właśnie menstruacja (hulaj dusza, piekła nie ma).
Z takich nastolatków wyrastają dorosłe osoby, które są kompletnie nieprzygotowane do seksu - na poziomie wiedzy i świadomości pozostają bowiem nadal na poziomie gimnazjalnym. Radość z seksu, jego wpływ na kondycję psychiczną i fizyczną człowieka to przecież szalenie ważne życiowe kwestie. Tymczasem nadal wstydliwie zamiatane są pod dywan.
Można zakrzyknąć z oburzeniem, że żyjemy przecież w czasach, w których dostęp do odpowiedniej edukacji seksualnej ma każdy. Istnieją rzetelne publikacje książkowe, grupy edukacyjne dla młodszych i starszych dorosłych, edukatorzy seksualni dla par i lekarze seksuolodzy.
Jednak czy możemy z całą pewnością powiedzieć, że tego typu "pomoce" są dostępne dla każdego? Wracamy tu niestety do tematu klosza - chcący i potrzebujący dorosły, któremu w młodym wieku wpojono choć zalążek wiedzy o tym, co niesie ze sobą seksualność oraz tego, że problemy życia seksualnego to takie same sprawy jak bolący ząb czy ostra grypa - uda się po pomoc. Co z tymi, których w odpowiednim wieku zaniedbano? Bo nadal na poziomie ogólnospołecznym zachowujemy się tak, jakby brak dyskusji o seksualności miał spowodować, że problemy z seksem po prostu znikną i nikogo nie będą obchodzić.
Nie dziwi w tym wszystkim przekonanie, że w starszym wieku seks i sprawy z nim związane przestają leżeć w kręgu ludzkich zainteresowań. A jednak okazuje się, że to właśnie osoby najstarsze mogą dziś - oczywiście przy odpowiedniej edukacji lub wypracowanej przez lata samoświadomości - być grupą najbardziej usatysfakcjonowaną jakością swojego życia seksualnego. Co więcej - starsze osoby mogą czerpać z seksu o wiele więcej korzyści zdrowotnych niż jakakolwiek inna grupa. Tu jednak uprzywilejowane są kobiety.
Okazuje się, że regularne uprawianie seksu przez starsze kobiety może pomóc im w regulowaniu zbyt wysokiego ciśnienia krwi i pomagać zwalczać problemy sercowo-naczyniowe występujące z racji wieku. Co więcej, kobiece hormony płciowe uwolnione podczas orgazmu mogą również wspomagać zdrowie.
Niestety, starsi mężczyźni nie mają tak łatwo. Zwłaszcza, jeśli zawsze regularnie uprawiali seks. Okazuje się, że panowie po sześćdziesiątce, którzy z cielesnych uciech korzystają średnio raz w tygodniu, zwiększają u siebie ryzyko wystąpienia zawału serca.
Jednak występuje tu jeszcze drugi aspekt - tym razem związany z psychologią i dotyczący zarówno kobiet jak i mężczyzn. Dla osób, które nie mają poważniejszych problemów sercowo-naczyniowych, seks może być tym czynnikiem, który korzystnie wpłynie na długość życia. Dlaczego? To proste - czerpanie przyjemności z życia to element dbałości o higienę psychiczną, która wpływa także na ogólne samopoczucie fizyczne.
Okazuje się, że - tak, mówimy o cywilizowanych i edukowanych społeczeństwach - starość związana jest ogólnie z poprawą jakości życia: mamy mniej bieżących zmartwień, więcej czasu na przyjemności, pogłębione więzi z bliskimi i ogólnie lepiej zarządzamy naszym życiem. Poprawa jakości dotyczy także życia seksualnego. Brak stresogennych aspektów - na przykład strachu przed niepożądaną ciążą - to jeden z tego typu elementów. Co ciekawe, starsi bez problemu przyznają, że biorąc pod uwagę swój wiek i mając świadomość tego, ile przeciętnie żyje człowiek, mniej przejmują się zdrowotnymi problemami, jakie mogą wyniknąć z seksu. Nie jest to być może postawa godna pochwały, ale w pewnym sensie zupełnie zrozumiała.
Starsze osoby, które akceptują skutki przemijania czasu, lepiej sprawdzają się w roli kochanków, nie maja bowiem zahamowań wynikających z kompleksów na tle własnego wyglądu, kondycji czy ogólnej sprawności seksualnej. Są też odważniejsze i bardziej otwarte na eksperymenty. Choć przez całe życie wmawia się nam, że seks to domena młodych ludzi, jest to mocno sprzeczne z faktem, że starsi dorośli nadal doskonale funkcjonują seksualnie i starają się dobrze bawić.
Większość mężczyzn i kobiet powyżej 60. roku życia w Stanach Zjednoczonych jest aktywna seksualnie co najmniej dwa do trzech razy w miesiącu (częściej niż wielu "młodych" dorosłych). Oceniają również seks jako ważną część życia. Mówimy jednak o kraju, w którym edukacja seksualna - mimo purytańskich korzeni społeczeństwa - jest naprawdę na nienajgorszym poziomie.