Dzięki mamie, Tinie Knowles (która prowadziła salon kosmetyczny), Beyoncé doskonale radzi sobie sama z makijażem i stylizacją fryzur. Pierwszy raz kosmetyki poszły w ruch, gdy mała Beyoncé miała 6 lat. Efekt? Makijaż na klauna, czyli niebieskie powieki, czerwone usta i różowe policzki. Piosenkarka zapewnia w wywiadzie udzielonym tygodnikowy "People" (gwiazda została wybrana w tym roku przez magazyn najpiękniejszą kobietą świata), że sama obcina sobie włosy i je farbuje. Potrafi także zrobić uczesanie na duże wyjście i ciekawą fryzurę na scenę.
Beyoncé wysoko stawia sobie poprzeczkę - ze względu na swoich fanów. Jak tłumaczy w wywiadzie dla "People" na swój sukces pracowała całe życie, dlatego nie chce zrobić niczego, co mogłoby zasmucić lub rozczarować jej fanów. W spełnianie oczekiwań wpisuje się także dbanie o stylizację oraz wychodzenie z domu w makijażu. Do absolutnego minimum piosenkarka zalicza używanie błyszczyka, różu do policzków oraz tuszu do rzęs (Beyoncé długo używa jednej mascary, bo woli trochę starsze kosmetyki - lepiej jej zdaniem pogrubiają i wydłużają włoski).
Do porodu Beyoncé pojechała jeszcze w swoim gwiazdorskim wcieleniu. W wywiadzie udzielonym tygodnikowy "People" piosenkarka wspomina, że na porodówkę wjechała świetnie przygotowana. Cała była wydepilowana, miała świeżo wyregulowane brwi, zrobiony manicure i pedicure (w Polsce, na porodówce kazaliby jej zmyć lakier). Kiedy zaczęła się akcja porodowa cała uwaga przekierowała się z Beyoncé na małą Blue Ivy Carter. Już nie liczyło się to, że piosenkarka jest opuchnięta, mokra od potu, zmęczona.
Przez dziewięć ciążowych miesięcy Beyoncé przytyła 23 kilogramy. W pięć miesięcy od porodu wróciła do sylwetki sprzed ciąży. Jak powiedziała w wywiadzie udzielonemu magazynowi "People", do zrzucenia zostały jej jeszcze tylko trzy kilogramy. Jak tego dokonała? Piosenkarka twierdzi, że największy wpływ na bezproblemowy powrót do dawnej wagi miało karmienie piersią. W miesiąc po porodzie gwiazda przeszła na dietę białkową i zaczęła powoli wracać do treningów - najpierw cztery razy w tygodniu maszerowała, a teraz wróciła do biegania i zajęć tanecznych. Gwiazda zapewnia, że chociaż zależało jej na powrocie do dawnej figury, to nie forsowała niczego na siłę.
Po urodzeniu małej Blue, Beyoncé zrewolucjonizowała swoją szafę. Do największej zmiany zaliczyć można nagłe zniknięcie z garderoby piosenkarki szpilek na gigantycznych obcasach. Ich miejsce w szafie gwiazdy wypełniły baleriny, mokasyny i lordy (zwane także oxfordami). W metamorfozie najbardziej zadziwiło Beyoncé to, że jej mąż, raper Jay-Z, także woli ją w takim wcieleniu. Jest to o tyle dziwne, że wcześniej w ogóle nie nosiła przy nim butów na płaskim obcasie. Ponieważ piosenkarka dużo teraz chodzi - z nosidełkiem na brzuchu przechadza się po ulicach Nowego Jorku - wygoda i naturalność są dla niej najważniejsze.
Piosenkarka cieszy się, że jej rodzina powiększyła się o dziewczynkę. Dzięki temu będzie mogła przekazać jej swoje dziedzictwo - stroje, buty, biżuterię a także podzielić się z nią w przyszłości radami na temat pielęgnacji urody. W przypadku syna taka możliwość nie wchodziłaby w rachubę. Już teraz rodzice małej Blue śmieją się, że ich córka będzie prawdopodobnie najbardziej rozpieszczonym dzieckiem na świecie.