Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!
Amerykanka Jessamyn Stanley połknęła bakcyla i zaczęła ćwiczyć jogę w 2011 roku. Ćwiczyła w domu, ucząc się figur z filmików i książek instruktażowych. Zajęcia w profesjonalnej szkole jogi były dla niej zbyt kosztowne.
Aby wiedzieć czy kolejne pozycje wykonuje właściwie, Jessamyn robiła zdjęcia. Założyła profil w mediach społecznościowych i zaczęła dzielić się swoimi osiągnięciami. Internauci przyzwyczajeni do tego, że sportem zajmują się wyłącznie chude i zgrabne dziewczyny, zareagowali błyskawicznie.
Część internautów wypowiadała się oczywiście bardzo nieprzychylnie na temat jej bujnych kształtów. Śmiali się, nazywali ją wielorybem i grubaską. Jednak, jak się okazało, hejterzy byli w mniejszości.
Większość dziewczyn dziękowała jej za dodanie odwagi i motywacji. Takich jak ona - noszących większy rozmiar i wstydzących się ćwiczyć wśród ludzi - było więcej. Te pozytywne komentarze dodawały jogince siły i przekonały, że może coś zmienić.
Jessamyn, wspierana przez swoje wierne fanki, przekształciła swoją pasję w zawód. Obecnie uczy jogi, prowadzi bloga, gdzie udziela rad dotyczących zdrowego stylu życia. Nadal jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Ma tam też wierną rzeszę fanów - ponad 90 tysięcy.
Joginka nabrała pewności siebie i coraz odważniej występuje w obronie pulchnych kobiet: - Dlaczego wciąż uważamy, że nie można być grubym i wysportowanym? To się wyklucza? - pyta Jessamyn. Kiedy patrzymy na jej zdjęcia wiemy, że tak nie jest!