Polak marudzi, ale cieszy się życiem. Czym najbardziej? Seks dopiero na szóstym miejscu [BADANIE SPOŁECZNE]

Polacy słyną z narzekania. W każdej sytuacji jesteśmy w stanie znaleźć źródło niezadowolenia, bo inni mają lepiej, bardziej, fajniej, no i... deszcz u nich nie pada. Być może to tylko pozory, bo z badań wynika, że jesteśmy wewnętrznie bardzo zadowoleni. Porównaliśmy pokolenia z kręgu znajomych z "Polaka portretem własnym".
Poziom zadowolenia Polaków z życia Poziom zadowolenia Polaków z życia Fot. iStock

Polaków poziomu zadowolenia portret własny: bohater we własnym domu i miłośniczka najbliższej rodziny

Polacy słyną z narzekania. W każdej sytuacji jesteśmy w stanie znaleźć źródło niezadowolenia, bo inni mają lepiej, bardziej, fajniej, no i... deszcz u nich nie pada. Być może to tylko pozory, bo z badań wynika, że jesteśmy wewnętrznie bardzo zadowoleni. Porównaliśmy pokolenia z kręgu znajomych z "Polaka portretem własnym".

Marka Tymbark z okazji swoich osiemdziesiątych urodzin postanowiła - wspólnie z pracownią badawczą Maison & Partners - przeprowadzić badanie na temat "młodości ducha i kochania życia" przez Polaków. Deklaracje deklaracjami, dlatego wyniki postanowiliśmy skonfrontować ze znanymi nam realiami. Najmłodsza przepytana grupa to ta nam najbliższa - 30-44 lata. Kolejna grupa to osoby nieco młodsze od naszych rodziców (są już po sześćdziesiątce), kolejni, czyli 60 baaardzo plus to nasze babcie (93 i 88 lat), dziadkowie niestety w przeważającej większości już od pewnego czasu nie żyją.

Ja mam trzydzieści lat, ty masz czterdzieści lat

Moi znajomi i przyjaciele mają między 34 a 40 lat. 99 procent z nich ma dzieci - od jednego brzdąca do trójki. Nasze życie to cwał, okazjonalnie galop, wieczne niewyspanie, łatanie dziur w budżecie, absolutny brak czasu na cokolwiek i tydzień przelatujący przez palce.

Praca to miejsce, w którym wbrew pozorom można trochę wyhamować i cieszyć się przewidywalnością. Nie jak w domu, gdzie nastrój dwulatki zmienia się jak w kalejdoskopie, a wyegzekwowanie najbanalniejszej czynności od wcześniej wspomnianej to mieszanka próśb, gróźb i szantażu, rwanie włosów i żałowanie, że się w ogóle ma dzieci.

Z badania Maison & Partners przeprowadzonego dla marki Tymbark wynika, że nasz krąg towarzyski nie jest w pędzie odosobniony. Badani z przedziału 30-44 lata przywiązują duże znaczenie do pracy, a jeśli nie mają jeszcze dzieci to... mają więcej czasu na własne przyjemności.

To nie jest specjalnym odkryciem, a raczej sytuacją, której dzieciaci bezdzietnym nieustająco zazdroszczą. Bo osoby z rodziną - jak wynika (nie tylko) z badań - żyją w szybkim tempie, w którym brakuje czasu na własne potrzeby i trzeba walczyć o czas dla siebie. W takim natłoku trudno cieszyć się życiem i być spontanicznym.

Mistrzowie zorganizowania

Trzeba jednak przyznać, że to co nas - rodziców - zdecydowanie wyróżnia to wybitna, powtarzam dla państwa w trzecim rzędzie, wybitna organizacja. Moja nieposiadająca dzieci koleżanka z biurka obok wstaje o 6 rano. W pracy jest o 8, do redakcji jedzie kwadrans. Co robi przez te dwie godziny?!

Nie wiem ja ani nie wie ona. Ja mam dwójkę dzieci i wstaję o 6:40, z domu wychodzimy o 7:40. Przez godzinę ogarniam siebie, dzieci, śniadania (także drugie do szkoły), dom, a czasami także mam dyżur wydawcy i jeszcze robię rzeczy do pracy.

Rodzice nie mają pustych przebiegów. Potrafią działać pod presją czasu, wśród histerycznych krzyków dzieci. Jesteśmy jak wilki, które mają wszystkie zmysły wyostrzone bardziej niż ludzie.

Jak my, ludzie po trzydziestce, się resetujemy? Moi znajomi, rodzice trzech synów (od 2 do 8 lat), odkryli triathlon i kolarstwo szosowe. Jeżdżą - także razem z dziećmi - i stąd prawdopodobnie czerpią siły i z pewnością radość.

Nas, rodziców, cieszą przespane noce (sen to klucz do ogólnej radości), jak dzieci nie chorują, jak szybko zasną i można się zająć sobą, jak dziadkowie wezmą je na weekend (wtedy można "pójść w miasto ruszyć nogą"), jak ktoś z nimi posiedzi (można pójść do kina na film, który widzieli już wszyscy) albo po prostu poleżeć na kanapie we względnie niezabałaganionym mieszkaniu.

Rodzice małych dzieci raczej nie przesadzają z alkoholem. Kto przeżył kaca z potomstwem na głowie, ten wie doskonale, o czym mowa.

Pojawiający się w badaniu Maison & Partners pan Emil (l. 35) jest taki jak my! Ma żonę, jest ojcem, jeździ na rowerze i warzy własne piwo. Pan Emil został bohaterem we własnym w domu - po szybkiej edukacji prosto z YouTube'a zrobił remont mieszkania - zupełnie sam!

Radujmy się z różnych powodów

- Według teorii potrzeb, o szczęściu człowieka decyduje osiąganie przez niego tego, czego mu najbardziej brakuje - tłumaczy psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński. - Polakom najbardziej brakowało pieniędzy i w miarę jak się bogacili przez ostatnie dwadzieścia kilka lat rosło ich zadowolenie z życia. Ale dzisiaj, gdy już potrzeby materialne są w miarę zaspokojone, na plan pierwszy wysuwać zaczynają się inne potrzeby - związane ze zdrowiem, stylem życia i dobrymi relacjami społecznymi - dodaje.

My, ludzie trzydzieści plus, już wiemy, że kolejna para butów nie podniesie nam poziomu szczęśliwości. Wyzwaniem gwarantującym szczęście jest dla nas dostanie się do państwowego żłobka, dobrej szkoły spoza rejonu, załatwienie na czas prezentu na Dzień Dziecka.

Co jako źródło radości podają badani Polacy? Najbardziej cieszą relacje rodzinne (tak, znamy te rzadkie stany, kiedy wszystko przebiega w miarę harmonijnie), hobby i pasje oraz związki intymne i życie towarzyskie. Najmniej radości dają finanse (to wtedy, kiedy w okolicy 20 dnia miesiąca robi się krucho z pieniędzmi) oraz praca.

Jestem, jaki jestem

Jak się postrzegają respondenci w wieku 30-44? Jako odpowiedzialnych, wrażliwych, optymistycznych, uśmiechniętych i pomocnych. Kulejemy jeśli chodzi o poczucie własnej atrakcyjności, bycie na czasie, spontaniczność i kreatywność.

Znam to doskonale z autopsji. Ciężko uwierzyć, że osoby z rocznika 1998 są już PEŁNOLETNIE, a "Milkshake" Kelis był hitem 13 lat temu... Część ze znajomych wciąż narzeka, że nie wróciła jeszcze do formy po porodach, inni marudzą, że zaczynają siwieć/łysieć/flaczeć (odpowiednie skreśl).

Piątka największych przyjemności dla Polaków po trzydziestce to, od najbardziej przyjemnych: spędzanie czasu z rodziną, małe przyjemności, dobre jedzenie i picie, dzielenie się radością z innymi, pomaganie innym. No dobrze, wspomnimy jeszcze pozycję szóstą: uprawianie seksu.

Poziom zadowolenia Polaków z życia Poziom zadowolenia Polaków z życia Fot. iStock

Między czterdziestką a sześćdziesiątką

Rodzice moich znajomych są aktywni zawodowo. Co więcej, są na rynku pracy cenieni, cieszą się autorytetem i stawiają pracodawcom warunki. Znam przypadek specjalisty, który po ogłoszeniu przez firmę, w której pracował, bankructwa, jeszcze tego samego dnia otrzymał cztery intratne propozycje pracy.

Osoby z tego przedziału wiekowego mają dorosłe dzieci i małe wnuczęta, którymi z przyjemnością i bez presji wychowawczej się zajmują. Badani Polacy w tym przedziale wiekowym także mówią, że kontakt z wnuczętami jest dla nich źródłem szczęścia, a zajmowanie się nimi to coś innego niż wychowywanie własnych dzieci.

Nie znam żadnej osoby w tym wieku, którą można by określić zramolałą lub zdziadziałą. Kobiety po sześćdziesiątce uprawiają nordic walking, biegają między jogą, wystawami a festiwalami filmowymi. Spotykają się ze znajomymi (niektórych nawet nie miałam okazji poznać), prowadząc o wiele bardziej bujne życie towarzyskie niż moi rówieśnicy. Weekendy mają zajęte, wieczory zajęte, wakacje zaplanowane - trudno się wbić z wizytą.

Z błyskiem w oku

Respondenci z tej grupy wiekowej deklarują, że czują się o dekadę młodsi niż wskazuje ich metryka. I na o tyle młodszych w większości wyglądają. Patrząc na to, jak realizują swoje odłożone na później pasje albo odkrywają nowe, we własną przyszłość patrzymy z optymizmem. Tym bardziej że - jak mówią przedstawiciele średniego pokolenia - ludzie młodzi duchem mają błysk w oku, często się uśmiechają, chadzają do miejsc, w których nie spodziewamy się ich spotkać. A rozmawia się z nimi jak z młodymi.

Nie analizowano najmłodszego pokolenia - poniżej 30 lat, ale sami pewnie trafiliście na ich przedstawicieli. Po czym łatwo ich poznać? Są bardziej zmęczeni i pozbawieni energii niż osoby po sześćdziesiątce. - Mimozowaci jacyś, bez życia tacy - to już słowa mojej babci o "starszej młodzieży".

Podobnie jak młodszemu pokoleniu radość przynosi rodzina, hobby i pasje. Mniej ale wciąż sporo radości przynosi seks i...życie towarzyskie. Z badań wynika, że średnie pokolenie jest nastawione na siebie - na własne potrzeby, na rozwijanie zainteresowań, realizację marzeń. Po znajomych z młodszego pokolenia - nastawionych na rodzinę, pracę, życie codzienne - widać pewien konflikt interesów. Bo kto poświęca się sobie, ma jednak mniej czasu na wspieranie innych.

Poziom zadowolenia Polaków Poziom zadowolenia Polaków Fot. iSTOCK

Wesołe jest życie staruszka

To nasz babcie, dziadkowie, ciocie i wujkowie. Już na emeryturze, choć część pozostaje wciąż aktywna zawodowo (inżynierowie i wykładowcy zwłaszcza). Niestety, babcie i ciocie w przeważającej większości przypadków są już wdowami.

Podobnie jak nasze matki i ojcowie, raczej nie wyglądają na swój wiek i tak się nie zachowują. Czasy babulinek w koczkach, robótką ręczną w dłoniach i z kotkiem zwiniętym na kolanach już dawno minęły.

Zgodnie z wynikami badania przeprowadzonego przez Maison & Partners dla Tymbarku, seniorzy mają dwa pomysły na życie. Pierwsza grupa to ludzie otwarci na samorozwój, spełnianie marzeń, robienie czegoś dla siebie. To ci dziadkowie i babcie, którzy biegają na kursy dla seniorów, mają konta na Fejsie, wysyłają SMS-y i MMS-y, uczą się nowych umiejętności, podróżują.

Co więcej, dzień, w którym przeszli na emeryturę, był szczęśliwy. Nawet bardzo! Pani Ewa wspomina, że wraz z emeryturą odzyskała wolność. - Nie muszę na dzwonek do roboty. Mogę robić co lubię, co sama wybieram i to jest coś wspaniałego, to poczucie wolności

To osoby, z których ust badacze usłyszeli: - Chodzi o to, żeby brać życie garściami, cieszyć się każdym dniem, nie zwracać uwagi na to, co ludzie powiedzą, robić to co serce podpowiada. Pójść na boisko zamiast do kościoła.

Druga, co nie oznacza, że gorsza postawa, zakłada czerpanie radości głównie z kontaktu z rodziną. Tak jak w przypadku pani Danuty, lat 85, która wolne chwile spędza z mężem: - Mamy działeczkę, sieję sobie, sadzę kwiaty. Chodzimy do lasu, las blisko, spacerujemy sobie, jak są grzyby to idziemy na grzyby. Dzieci i wnuki przychodzą, odwiedzają nas. A dzieci, wnuków i prawnuków mają w sumie czterdzieścioro pięcioro (!!!).

Nestorzy rodu radzą sobie, bo muszą. Moje obydwie babcie (jedna ma 93 lata, druga 88) są na chodzie, mieszkają same, same gotują i robią zakupy. Miewamy problemy komunikacyjne - obie mają przytępiony słuch, ale każda z ich jest ciekawa świata i w miarę z nim na bieżąco. Starsza jest już jednak życiem zmęczona i ciągle opowiada o gotowości na odejście ze świata żywych. Ile w tym kokieterii? Kiedyś więcej niż teraz.

Przebadani uważają, że "kochanie życia", na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, przekłada się na to, co nas spotyka. Osoby koncentrujące się na tym, co pozytywne i podchodzące do innych z życzliwością, doświadczają wielu pozytywnych zdarzeń i przyciągają do siebie przyjazne, ciepłe osoby. Natomiast osoby koncentrujące się na problemach same "ściągają" na siebie kłopoty i na własne życzenie pozbawiają się radości życia.

Wniosek? Nasuwa się chyba sam! :-)

Więcej o: